#093: Wszystko o kosztach transakcyjnych w pasywnym portfelu oraz jak je minimalizować + porównywarka kont maklerskich
Materiał dostępny w formie podcastu🎧, wideo📺 oraz tekstu📃
Do znudzenia wielokrotnie powtarzam – w inwestowaniu obowiązuje żelazna triada: dyscyplina, podatki i koszty. Dlatego o ile rynku kontrolować nie możemy, to musimy mieć jasno zdefiniowany plan inwestowania, za którym z dyscypliną będziemy podążać. Mamy też pewien wpływ na podatki i koszty. I warto z tego korzystać pełnymi garściami bo to na przestrzeni lat może dać bardzo wymierne korzyści. Zwykle znacząco lepsze niż naiwna wiara w łatwe pobijanie rynku.
W tym materiale przyjrzymy się skrupulatnie tak zwanym kosztom transakcyjnym ponoszonym przy każdej transakcji kupna czy sprzedaży na rynku w ramach prowadzenia pasywnego portfela 1 1. Jeszcze tą jesienią opublikuję analogiczny artykuł, ale z myślą o strategiach aktywnych – w tym GEM i AEM. Z góry zapraszam! × . Wbrew pozorom to nie są tylko koszty w formie prowizji maklerskich. Pokażę na konkretnych przykładach jak takie koszty wpływają na wyniki inwestycji oraz jak je minimalizować.
Na deser mam dla Was mega bonus: kalkulator kosztów transakcyjnych uwzględniający ofertę czołowych brokerów w Polsce i za granicą.
Materiały uzupełniające
- Wszystko o kosztach transakcyjnych w pasywnym portfelu oraz jak je minimalizować (prezentacja)
- Gdzie kupić ETF? +RANKING BROKERÓW (stockbroker.pl)
- Metody rebalancingu pasywnego portfela a podatki + kalkulator rebalancingu
- Płynność ETF – jak obniżyć koszty spreadów? (stockbroker.pl)
🔥 BONUS – kalkulator kosztów transakcyjnych + porównywarka kont maklerskich
Bonusem do tego wpisu jest bardzo pomocny arkusz ze szczegółową porównywarką oferty biur maklerskich w Polsce i za granicą. Jest on podzielony na trzy grupy:
- Emerytalne konta maklerskie IKE/IKZE
- Polskie i zagraniczne biura maklerskie oferujące dostęp do europejskich ETF-ów
- Biura maklerskie oferujące dostęp do ETF-ów zarejestrowanych w USA
Arkusz nie jest jednak tylko suchą zbitką informacji, ale umożliwia szybkie i łatwe obliczenie kosztów transakcyjnych dla określonych kryteriów (np. kwota i waluta transakcji, koszty przelewów do brokera) i porównanie ich między brokerami.
Więcej o kalkulatorze tutaj.
Narzędzie powstało w ramach szkolenia Atlas Pasywnego Inwestora.

SPIS TREŚCI
Wstęp
Dwa tygodnie temu opublikowałem materiał o wpływie podatków jakie pojawiają się podczas rebalancingu pasywnego portfela 2 2. Rebalancing to przywracanie modelowych wag w portfelu pasywnym. Przykładowo, jeśli mamy portfel złożony z dwóch ETF-ów po 50%, to wagi te po pewnym czasie mogą się odchylać ponieważ rynek jest w ciągłym ruchu. Zadaniem rebalancingu jest sprzedanie aktywa ważącego więcej niż waga modelowa (tu 50%), i dokupienia aktywa, którego waga jest z kolei poniżej wartości modelowej. × . Prawdę mówiąc nie cieszył się on specjalnym wzięciem. I nie piszę tego by się użalać ale by mimo wszystko ponownie zwrócić uwagę na jego ważność. 🙂 Dlaczego? Bo w inwestowaniu ciężko o pewne “wygranko”, ale jeśli gdzieś go szukać to właśnie pośród redukcji kosztów i podatków będzie to najłatwiejsze i wręcz gwarantowane.
Dla przykładu inwestorzy chętnie robią rozkminy w stylu: czy lepiej kupić ETF na indeks MSCI ACWI czy FTSE All-World, choć oba de facto robią to samo czyli dają nam ekspozycję na globalny koszyk akcji. Pomijając skrajne sytuacje w których ETF jest wyjątkowo drogi na tle konkurencji, to jeśli różnice pomiędzy nimi są niewielkie (typu opłata roczna na poziomie 0.2% vs 0.25%), oraz błąd odwzorowania 3 3. Błąd odwzorowania, po angielsku tracking difference, to różnica pomiędzy wynikiem ETF-a względem indeksu, który jest przez niego naśladowany. To co interesuje inwestora, to aby wynik ETF-a był jak najbliższy wynikowi indeksu (lub wręcz lepszy, bo wtedy bez względu na pobieraną opłatę przez fundusz można go uznać za “darmowy”). W szczególności powinniśmy uważać na produkty finansowe, które zawodzą na całej linii jak na przykład fundusz indeksowy inPZU Akcje Amerykańskie, który tylko w roku 2021 miał wynik gorszy o 1.9 punktu procentowego (sic!). Innymi słowy pomimo, że oficjalnie na papierze kosztuje 0.5% rocznie, to w rzeczywistości w roku 2021 kosztował inwestora 1.9%! × też jest na podobnym poziomie, to dzielenie włosa na czworo na niewiele się zda. Ewentualne różnice w wynikach portfela będą marginalne, a co gorsza niemożliwe do przewidzenia bo i tak spoglądamy tylko na wyniki historyczne.
Tymczasem sposób przeprowadzania rebalancingu może mieć ogromne znaczenie na wynik naszego portfela po latach jeśli uwzględnimy koszty transakcyjne i podatki. Możemy mieć dwa identyczne portfele, zbudowane z tych samych ETF-ów, ale po kilku dekadach jeden może być o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt procent większy tylko z powodu innego sposobu realizowania rebalancingu w portfelu. Jest się więc nad czym pochylić.
W tym materiale powiemy o kosztach transakcyjnych – jak one z kolei wpływają na wyniki portfela pasywnego. To już nieco może bardziej pobudzać wyobraźnię inwestorów niż metody rebalancingu (choć są one mega ważne szczególnie na kontach opodatkowanych), bo każdy oczywiście chciałby płacić brokerowi jak najniższe prowizje maklerskie, a jeszcze lepiej – nie płacić ich w ogóle. Można by więc pokusić się o szybkie zamknięcie tematu wybierając takiego brokera, gdzie prowizji nie ma. Niestety temat jest bardziej zniuansowany o czym sobie jeszcze za chwilę powiemy.
Zanim przejdziemy jednak dalej raz jeszcze chciałbym zwrócić uwagę na to, aby nie ignorować kosztów jakie ponosimy w ramach inwestowania. To generalnie nudny temat i ciężko nim pobudzić u odbiorców emocje, ale to właśnie koszty mają decydujący wpływ na wyniki naszej inwestycji. Każda złotówka, którą udało się nam uratować w formie niższych kosztów może pracować dla nas być może przez kolejne dekady. Zasada jest prosta: lepiej by nasze pieniądze pracowały w naszej, a nie cudzej kieszeni. 🙂
Co składa się na koszty transakcyjne?
Koszty transakcyjne, czyli koszty zakupu bądź sprzedaży ETF-a w portfelu pasywnym zwykle kojarzone są z prowizją płaconą brokerowi. Ale wbrew pozorom koszty transakcyjne to nie tylko prowizje. Poniżej krótko opisuję różne koszty, które łącznie można nazwać mianem kosztów transakcyjnych.
Prowizje maklerskie
Broker jest pośrednikiem pomiędzy dwoma stronami transakcji, dając nam dostęp do giełdy na której odbywa się handel. Oczywiście dziś obrót papierami wartościowymi, w tym ETF-ami, odbywa się w sposób elektroniczny, ale to nie oznacza, że nie ma kosztów. Broker musi utrzymywać platformę handlową, a z kolei giełda musi organizować ten handel. To wszystko kosztuje i jest zawarte w prowizji maklerskiej (ang. brokerage commission / fee) płaconej przy transakcji kupna czy sprzedaży przez inwestora. Jeśli broker nie nalicza prowizji to powinniśmy dla własnego bezpieczeństwa wiedzieć na czym innym zarabia — bo z pewnością koszty ponosi, a raczej nie działa w modelu instytucji charytatywnej.
Poślizg cenowy
Inny potencjalny koszt to tak zwany poślizg cenowy (ang. slippage). Wyobraźmy sobie, że na rynku cena interesującego nas ETF-a kosztuje 100 EUR. Składamy więc zlecenie na jego zakup, ale w międzyczasie rynek wycenia już tego ETF-a na 101 EUR. Dla jasności – cena mogłaby też odchylić się i na naszą korzyść w tej sytuacji, czyli przykładowo moglibyśmy mieć możliwość kupna ETF-a za 99 EUR. Innymi słowy — poślizg cenowy może też działać na naszą korzyść.
Żeby się chronić przed negatywnym skutkiem poślizgu cenowego powinniśmy składać tak zwane zlecenia z limitem ceny (LIMIT) – czyli takie gdzie jednoznacznie określamy cenę jaką jesteśmy gotowi zapłacić – na przykład 100 EUR i ani centa więcej. Minusem tego podejścia jest jednak to, że nasze zlecenie może zostać niezrealizowane bo rynek “odjedzie” w górę. Z drugiej strony tak zwane zlecenia MARKET, po polsku PKC (Po Każdej Cenie), choć daje nam pewność realizacji, to nie daje już pewności co do ceny po jakiej transakcja dojdzie do skutku. Na zmiennym i/lub mało płynnym rynku składanie takich zleceń może słono kosztować.
Spread
Jeszcze inny koszt transakcyjny to tak zwany spread, czyli różnica pomiędzy ofertą kupna i sprzedaży danego ETF-a na rynku. Rynek wycenia aktywa, w tym ETF-y i oczywistym jest, że musimy mieć dwie strony transakcji: kupującego i sprzedającego. Ten kto chce kupić ETF-a chciałby zapłacić za niego jak najniższą cenę, a z kolei sprzedający chciałby otrzymać jak najwyższą.

Na powyższym slajdzie widzimy przykład z platformy maklerskiej Interactive Brokers i ofertę ETF-a z USA o symbolu DBMF (ciekawego swoją drogą 😉). W obszarze zaznaczonym czerwoną ramką widzimy, że kupujący są zainteresowani kupnem 100 jednostek ETF-a po 33.43 USD (cena bid) 4 4. W przypadku rynku funduszy ETF jest to bardziej zniuansowane, ponieważ możemy mieć animatora rynku, a jednostki funduszu mogą być kreowane i umarzane w odpowiedzi na popyt i podaż. × . Z kolei sprzedający chcą otrzymać minimum 33.46 USD (cena ask) i wystawili po tej cenie 7500 jednostek funduszu. Różnica pomiędzy tymi cenami to 0.03 USD – to jest właśnie spread.
Z punktu widzenia inwestora im spread jest węższy, tym lepiej ponieważ kupując, a następnie sprzedając ETF-a poniesiemy mniejszy koszt. Inwestorzy zwracają uwagę na koszt prowizji, tymczasem spread może go przewyższać, choć jest mniej oczywisty. Przykładowo spread ETF-a DBMF wynosi w tym konkretnym przypadku i konkretnym czasie 0.03 USD, co stanowi 0.09% oferty ask. Zwykle im płynniejszy rynek tym spread jest mniejszy.
Inne koszty
Niestety to nie koniec katalogu kosztów na jakie narażony jest inwestor. Warto tu chociaż pokrótce wspomnieć o koszcie wymiany walutowej. Przykładowo jeśli mamy na rachunku gotówkę w PLN, a ETF-a chcemy kupić w EUR, to musimy wymienić walutę. Poza ewentualnym kosztem samej wymiany walutowej płaconej brokerowi czy kantorowi, dochodzi koszt spreadu samej pary walutowej (np. EUR/PLN).
Innym kosztem może być też przelew gotówki do lub od brokera. Nie jest to koszt transakcyjny per se, ale jest i w niektórych sytuacjach może być problematyczny – w szczególności gdy w grę wchodzą przelewy międzynarodowe. W kalkulatorze kosztów transakcyjnych dołączonym do tego materiału takie koszty są wyszczególnione.
Zamykając już wątek kosztów, wspomnę na koniec o jeszcze trzech innych kosztach. Choć nie są to również koszty transakcyjne, to dla porządku wymienię je tutaj:
- Koszty zarządzania ETF-em. Cóż, ETF jest po prostu funduszem i zarazem produktem na którym ktoś musi również zarobić od strony biznesowej. Mam tu na myśli wystawcę ETF-a, np. firmy takie jak Vanguard, BlackRock czy State Street. Ciekawostka: dostępne są ETF-y gdzie ten koszt jest równy okrągłe zero, ale jest to zwykle tylko marketing.
- Niektórzy brokerzy naliczają tak zwane opłaty za przechowywanie papierów wartościowych. Oczywiście współczesne papiery wartościowe mają formę zdematerializowaną, czyli są elektronicznymi zapisami, ale to niestety nie ogranicza fantazji brokerów. 😉
- Podatki. Ktoś może być zdziwiony, że podatki opisuję jako koszt. OK – jest to odrębna kategoria, ale z punktu widzenia inwestora jest to po prostu koszt, czyli kolejne miejsce, gdzie pieniądze z naszej kieszeni mogą wyciekać. Co gorsza – ten koszt może być bardzo, bardzo znaczący — najbardziej pośród wszystkich innych kosztów. I dlatego o nim sobie jeszcze wspomnimy w tym wpisie.
Na koniec: o ile nie zawsze możemy uzyskać niższą prowizję, czy niższy spread, o tyle w portfelu pasywnym możemy sporo zaoszczędzić poprzez zmniejszenie liczby transakcji. To bardzo ważne jak niebawem się przekonacie bo pomaga w ograniczeniu kosztów transakcyjnych (pamiętajcie – spread płacimy nawet przy prowizji 0%) i kosztów podatkowych.
Co mówią dane?
Część teoretyczną mamy za sobą – czas przejść do praktycznych eksperymentów. W tym celu wykorzystam swoje oprogramowanie #ST. Od ponad 3 miesięcy prace przy nim skupiały się głównie w zakresie poszerzenia możliwości precyzyjnego liczenia wpływu kosztów transakcyjnych i podatkowych na wyniki inwestycji (zarówno w portfelach pasywnych jak i w aktywnych strategiach).

Wspominam o tym, bo wbrew pozorom to nie jest banalne do policzenia jeśli chcemy wiernie odzwierciedlić realny świat: wpłaty i wypłaty kapitału, różne sposoby rebalancingu, różne struktury portfeli, różne modele prowizji stosowane przez brokerów i tak dalej. Dlatego to co pokażę jest w gruncie rzeczy unikatowe dla polskiego inwestora bo dotyczy naszych lokalnych warunków.
Co więcej – to wszystko będzie dostępne w ramach najnowszej wersji oprogramowania #ST na przełomie października i listopada. Zatem jeśli ktoś chciałby w szybki sposób policzyć takie rzeczy dla swojego portfela, to będzie taka możliwość, ponieważ wtedy też otworzę na kilka dni sprzedaż tego oprogramowania.
Testowe portfele
Wpływ na ponoszone koszty transakcyjne to nie tylko pochodna wysokości prowizji maklerskich, ale i struktury konkretnego portfela. Dlatego w moich analizach badania opieram na pięciu portfelach – od bardzo prostych, po takie złożone z 8 ETF-ów. Poniżej rozpiska tych portfeli:
- Classic 60/40. To taki wzorzec z Sèvres pośród portfeli pasywnych – bodaj zarazem najczęściej cytowany.
- 60% – akcje amerykańskie (w formie indeksu S&P 500)
- 40% – 10-letnie obligacje amerykańskie
- Global 80/20. Nazwa w sumie wszystko tłumaczy – mamy 80% globalnego koszyka akcji i 20% obligacji. Tu jednak rozbite jest to na cztery ETF-y:
- 60% – MSCI World (akcje z rynków gospodarek rozwiniętych)
- 20% – FTSE Emerging Markets (akcje z rynków gospodarek wschodzących)
- 10% – 10-letnie obligacje skarbowe USA
- 10% – globalny agregat obligacji skarbowych bez USA
- All Weather (Ray Dalio). Portfel zaproponowany przez znanego inwestora – Raya Dalio. Jest to zarazem najbardziej rozbudowany testowy portfel:
- 40% – 30-letnie obligacje skarbowe USA
- 15% – 10-letnie obligacje skarbowe USA
- 18% – akcje amerykańskie (S&P 500)
- 7.5% – złoto
- 7.5% – koszyk towarów (indeks S&P GSCI)
- 6% – akcje krajów rozwiniętych bez USA i Kanady (MSCI EAFE)
- 3% – FTSE Emerging Markets (akcje z rynków gospodarek wschodzących)
- 3% – akcje małych spółek z USA (S&P 600)
- Permanent Portfolio (Harry Browne). Prosty portfel złożony z akcji, obligacji, złota i gotówki:
- 25% – złoto
- 25% – akcje amerykańskie (S&P 500)
- 25% – 30-letnie obligacje skarbowe USA
- 25% – bony skarbowe USA (3-miesięczne)
- Warren Buffett. Artykuł bez wzmianki o najwybitniejszym inwestorze ever nie może być dobrym artykułem. 😉 Pan Buffett ma proste zalecenia dla swojej żony:
- 90% – akcje amerykańskie (S&P 500)
- 10% – bony skarbowe USA (3-miesięczne)
W prezentacji załączonej do tego artykułu z łatwością można odszukać wykresy wraz z ETF-ami jakie wykorzystałem w testach. Dla jasności: testy tylko na danych ETF-ów nie pozwoliłyby na rozbudowane analizy sięgające dalej niż kilka ostatnich lat wstecz, dlatego wykorzystuję też dane historyczne indeksów wbudowane w oprogramowanie #ST, tam gdzie ETF-y nawet nie istniały.
Jak prowizje wpływają na wyniki pasywnych portfeli?
No to bum! Zacznijmy od porównania wyników inwestycyjnych portfeli na kontach o różnych poziomach prowizji maklerskich: 0%, 0.1%, 0.3%, 0.5%, 1%. Przyjąłem następujące założenia:
- Badany okres: 1972-2021 (50 lat)
- Kwota startowa to 10 tys. PLN
- Każdego kolejnego roku (ostatni dzień roku) dopłacane jest na rachunek 10 tys. PLN powiększone o inflację (z USA) za miniony rok
- Rebalancing jest przeprowadzany raz do roku w tym samym czasie co dopłaty do rachunku. W miarę możliwości świeży kapitał jest wykorzystywany na rebalancing

Pierwsze wnioski? Oczywiście nie jest żadnym zaskoczeniem, że im wyższa stawka prowizji u brokera, tym po latach przyjdzie zapłacić nam kwotowo więcej prowizji. Różnica po 50 latach inwestowania pomiędzy kontem o prowizji 1% a 0% to w najgorszym przypadku 4.5%. Przykładowo w portfelu All Weather przyszłoby nam zapłacić w prowizjach na przestrzeni 50 lat 252 tys. PLN, przez co portfel bez prowizji jest większy o 4.5%. Czy to dużo, czy to mało?
Oczywiście zdecydowanie lepiej mieć 4.5% u siebie niż w cudzej kieszeni. Ale zwróćcie proszę uwagę, że to i tak skrajny przypadek z co najmniej dwóch powodów:
- Dotyczy to konta maklerskiego z hipotetyczną wielkością prowizji na poziomie 1% – to o wiele więcej niż nawet na najdroższych kontach maklerskich w Polsce, gdzie prowizje sięgają 0.29%, czyli są ponad trzy razy mniejsze
- Dotyczy to portfela All Weather, złożonego z aż 8 ETF-ów, a to generuje więcej transakcji, co pociąga za sobą podwyższone koszty
Warto też zwrócić uwagę, że choć w portfelu All Weather prowizja kosztowała 252 tys. PLN, czyli nieco ponad 1% końcowej wartości portfela, to jednak portfel bez prowizji jest większy o ponad 4%. Dlaczego? Ponieważ to sumaryczna kwota prowizji – były one płacone przez 50 lat i każdy wyciek gotówki w przeszłości sprawia, że nie pracuje ona już w naszym portfelu, zaniżając jego wartość.
Biorąc pod uwagę jak inwestorzy (i słusznie!) walczą o obniżenie opłat prowizji, to mimo wszystko powyższy obrazek pokazuje, że w pasywnym portfelu prowizje nie są wielkim problemem. Wynika to z leniwej charakterystyki takich strategii inwestycyjnych (o ile ktoś nie przesadza z rebalancingiem realizowanym np. co tydzień, czy co miesiąc). Dla przykładu gdyby portfel miał prowizje na poziomie 0.3%, to portfel bez prowizji po 50 latach byłby większy o maksymalnie 1.6% 5 5. Dotyczy to portfela All Weather, bo już dla portfela Warrena Buffetta kapitał byłby większy o zaledwie 0.7%, a więc te różnice są niewielkie. × .
Ale… niestety jest ale. Powyższa tabela nie uwzględnia tak zwanych minimalnych prowizji. Co to takiego? Otóż niektórzy brokerzy ustalają procentową wysokość prowizji od transakcji kupna czy sprzedaży, ale też ustalają jej minimalną kwotową wartość.
Przykładowo DM BOŚ, gdy kupujemy ETF-y na giełdzie w Niemczech w walucie EUR, stosuje prowizję na poziomie 0.29%, ale jej wartość nie może być mniejsza niż 5 EUR. W efekcie, jeśli zawierana transakcja opiewa na kwotę 100 EUR, to zamiast ponieść prowizję w wysokości 29 centów (czyli 0.29%) przyjdzie nam zapłacić 5 EUR, co efektywnie podnosi prowizję do 5%. A gdyby kwota transakcji wynosiła 50 EUR, to prowizja rośnie do pułapu 10%!
Takie poziomy prowizji robią się już problematyczne nawet w pasywnym portfelu. Dla przykładu portfel 60/40 w scenariuszu z powyższej tabeli bez prowizji byłby większy po 50 latach o ponad 21% względem portfela gdzie prowizje kosztują 5%! To bardzo dużo i nie sposób to ignorować. Dlatego przyglądnijmy się tematowi nieco bliżej.
Czy wpłacać / wypłacać małe kwoty?
Aby odpowiedzieć na to pytanie poczyńmy kilka założeń do analizy:
- Badany okres: 1970-2019 (50 lat)
- Portfel 60/40 złożony z dwóch ETF-ów (to ważne, bo za każdą wpłaconą kwotę chcemy kupić dwa ETF-y)
- Kwota startowa to 10 tys. PLN
- Każdego kolejnego roku (ostatni dzień roku) dopłacane jest na rachunek 10 tys. PLN, kwota nie jest zwiększana o inflację i łączna wpłata wynosi 300 tys. PLN w całym badanym okresie
- Rebalancing jest przeprowadzany raz do roku w tym samym czasie co dopłaty do rachunku. W miarę możliwości świeży kapitał jest wykorzystywany na rebalancing
- Prowizja 0.3%, ale nie mniej niż 25 PLN (co jest zbliżone do np. oferty DM BOŚ który ma prowizję minimalną 5 EUR)
- Analiza uwzględnia tylko dopłaty, ale koszty transakcyjne przy wypłatach małych kwot są podobnie problematyczne, więc odnosi się również do tego scenariusza
Dla tych założeń rozpatrzmy trzy scenariusze dopłat:
- 500 PLN co miesiąc,
- 1500 PLN co kwartał
- 6000 PLN rocznie.
Innymi słowy sprawdźmy co się bardziej opłaca? – dopłacać regularnie co miesiąc niewielkie kwoty, czy lepiej “uciułać” nieco grosza na boku i robić dopłaty większymi kwotami ale rzadziej?

Niestety to co od razu widać po wynikach powyżej, to że minimalne prowizje dają się we znaki. Wpłata na rachunek 500 PLN i kupno dwóch ETF-ów to nie lada wyczyn. Nawet gdybyśmy założyli, że kupimy ETF-a za połowę tej kwoty, czyli 250 PLN, to efektywna prowizja wynosiłaby aż około 10%! Wszystko przez minimalną prowizję 25 PLN. Efekt? – portfel bez prowizji ma po 10 latach kapitał większy o 9%, a po 50 latach 8.5%. To bardzo duża różnica.
Dlatego nie jest zaskoczeniem, że robienie dopłat co kwartał w kwocie 1500 PLN pomaga znacząco obniżyć te prowizje, a portfel bez prowizji zyskuje już przewagę nie 8.5% a “tylko” około 4%. Wciąż wiele, ale i tak jest to wyraźna poprawa względem dopłat robionych każdego miesiąca.
Co ciekawe, gdybyśmy dopłaty robili raz w roku, czyli przez rok ciułali na boku co miesiąc 500 PLN i wpłacali jednorazowo 6000 PLN, to wynik nie byłby lepszy niż przy dopłatach kwartalnych. I to pomimo wyraźnej redukcji zapłaconych prowizji, które przeciętnie byłyby efektywnie na poziomie około 1%.
Wynika to z prostego faktu: rynki akcji i obligacji przez większość czasu zyskują na wartości. Zatem im szybciej “zaprzęgniemy” kapitał do roboty na rynku, tym lepiej dla nas. I dlatego spoglądanie tylko na prowizje nie pokazuje całej prawdy. Choć, dla jasności, łatwo tu o krótkowzroczność i żałować, że po zrobionej dopłacie do rachunku, akurat był spadek na rynku i lepiej było akurat poczekać. Dlatego warto spoglądać na inwestowanie długoterminowo.
Wniosek? Jakkolwiek to brzmi dziwacznie warto przepłacać na prowizjach, ale… nie za dużo. W tym konkretnym przypadku w portfelu zbudowanym z dwóch ETF-ów lepiej ponieść efektywny koszt prowizji na poziomie 3-4% i robić dopłaty co kwartał, niż przez rok ciułać pieniądze, żeby zbić prowizję do poziomu około 1% (pamiętajmy bowiem, że mamy do kupienia dwa ETF-y!). Piszę w przybliżeniu, ponieważ w realnym świecie ciężko będzie Wam wydać małą kwotę co do grosza na zakupy, albo wręcz zrobić jakiekolwiek zakupy.
Przykładowo popularny ETF na globalny koszyk akcji Vanguard FTSE All-World kosztuje w chwili pisania tego tekstu 94 EUR, czyli ponad 440 PLN. Po kupnie takiego ETF-a i opłaceniu prowizji nie ma możliwości już kupienia innego ETF-a jeśli portfel jest na przykład oparty o dwie składowe.
W kalkulatorze kosztów transakcyjnych możecie w prosty sposób policzyć efektywny koszt prowizji u różnych brokerów. Przykładowo poniżej wpisując “Wartość transakcji [PLN]” mamy automatycznie wyliczony koszt prowizji – zarówno w ujęciu kwotowym jak i procentowym.

Generalna reguła jest taka, by nie przepłacać na prowizji w ujęciu procentowym więcej niż średnia roczna stopa zwrotu. Przykładowo, jeśli portfel średniorocznie zarabia 6% to bez sensu jest robić miesięczne dopłaty i płacić na przykład efektywnie prowizję 10%. Wówczas lepiej jest poczekać kilka miesięcy i zrobić zakupy za większą kwotę sprowadzając prowizję poniżej 6%.
Widać też, że przy małych dopłatach nie ma sensu komplikowanie portfela. Tu zasada też jest prosta: im mniej ETF-ów, tym lepiej. Wręcz okrojenie portfela do jednego ETF-a ma sens (np. multi-asset Vanguard LifeStrategy), bo dodatkowo zaoszczędzimy na prowizjach jakie przyszłoby nam zapłacić robiąc rebalancing.
Można też zastosować inną taktykę: budowanie portfela etapami. Na przykład w pierwszych latach kupujemy ETF na akcje, a później stopniowo dokładamy obligacje. Taki scenariusz może też z czasem mieć większy sens jeśli… uwzględnimy inflację.
Wpłacanie i wypłacanie małych kwot, a inflacja
Przy analizie dopłat małych kwot założyłem, że są one stałe w czasie. Ale biorąc pod uwagę, że mówimy tu o inwestowaniu długoterminowym (być może nawet w grę wchodzą dekady), to najpewniej przepływy gotówki będą powiązane z inflacją.
Przykładowo, ktoś dziś dopłaca 100 PLN miesięcznie 6 6. Wtedy, przy założeniu, że to portfel 60/40 złożony z dwóch ETF-ów warto to robić raz w roku wpłacając 1200 PLN. × , czy 500 PLN, ale za kilka lat ta kwota może być większa bo i nasze zarobki są powiązane z inflacją. Poza tym trend usług brokerskich też wydaje się przesądzony – tu ceny mają tendencje do spadania. W szczególności w Polsce tak być powinno, gdzie są one relatywnie wysokie na tle zagranicznej konkurencji. Dla jasności – to oczywiście spekulacja, ale bądźmy dobrej myśli. 🙂
Poniższa tabelka jest analogiczna do poprzedniej – jedyna różnica polega na tym, że tu wpłaty są indeksowane w czasie o inflację.

Efekt takiej indeksacji jest widoczny od razu: nie tylko portfel szybciej rośnie (na końcu wartość jest dwukrotnie większa), ale i płacone prowizje są w ujęciu procentowym niższe. Oczywiście przy założeniu, że wysokość minimalnej prowizji też nie rośnie.
Po prostu początkowa miesięczna wpłata 500 PLN z czasem nominalnie rośnie wraz z inflacją, obniżając efektywną prowizję maklerską.
Stawka prowizji u brokera jest ważna, ale… nie najważniejsza
Oczywiste jest, że im niższą płacimy prowizję, tym lepiej. Ale gdy w grę wchodzą jeszcze podatki, to one zwykle mocniej ciążą portfelowi niż koszty prowizji maklerskich i warto w pierwszej kolejności optymalizować właśnie je.
Poniższy przykład pokazuje dwa konta opodatkowane różniące się między sobą tylko stawką prowizji. Na jednym prowizja wynosi okrągłe 0%, a na drugim 0.5%. Wydaje się, że zwycięzcą powinien być rachunek gdzie nie ponosimy kosztu prowizji. Tymczasem…

Magia – rachunek z prowizją 0% przegrywa i to w przypadku każdego z testowych portfeli. W przypadku portfela Classic 60/40 konto z prowizją 0.5% ma wartość kapitału o 10% wyższą! I to pomimo, że po drodze zapłacono 79 tys. PLN prowizji.
Oczywiście sprawcą tego zamieszania jest metoda przeprowadzania rebalancingu. To właśnie dlatego zwracam tak bardzo uwagę na ten temat. Na koncie z prowizją 0% robiony jest prosty rebalancing raz do roku (robiąc go raz w miesiącu byłoby jeszcze gorzej!) – a gdzie to możliwe wagi są przywracane dopłatami świeżego kapitału. Na koncie z prowizją 0.5% rebalancing jest robiony również raz do roku ale tylko jeśli waga którejkolwiek składowej odchyla się o co najmniej 20%, a jeśli warunek ten jest spełniony, to rebalancing jest robiony do tzw. wewnętrznego przedziału. Więcej informacji znajdziecie w tym artykule.
Kalkulator kosztów transakcyjnych + porównywarka brokerów
Jak już wspominałem, bonusem do tego materiału jest kalkulator kosztów transakcyjnych oraz ranking brokerów. To mega pomocne narzędzie dla każdego kto zastanawia się gdzie otworzyć rachunek maklerski lub chce sprawdzić jak jego obecny rachunek wypada na tle konkurencji.
Arkusz powstał w ramach szkolenia Atlas Pasywnego Inwestora. Twórcą arkusza jest przede wszystkim Artur Wiśniewski ze Stockbroker.pl przy moim symbolicznym wsparciu. Wspominam o tym, ponieważ Artur jest licencjonowanym maklerem i zna ten biznes można powiedzieć od podszewki bo sam pracował przez lata po drugiej stronie barykady. 🙂
Co bardzo ważne: nic nie zarabiamy na tym narzędziu – w szczególności nie stosujemy linków afiliacyjnych do brokerów. Czyli jeśli zdecydujecie się na otwarcie konta u tego czy innego brokera w oparciu o ten kalkulator my nic nie zarabiamy z tego tytułu. Dzięki temu nie ma miejsca na konflikt interesów, a my możemy całkowicie niezależnie oceniać brokerów.

Oto co znajdziecie w arkuszu:
- Kalkulator kosztów i porównanie emerytalnych kont maklerskich (IKE/IKZE)
- Kalkulator kosztów i porównanie kont zwykłych (opodatkowanych) z ofertą ETF-ów zarejestrowanych w Europie (tzw. ETF-y UCITS)
- Kalkulator kosztów i porównanie kont zwykłych (opodatkowanych) z ofertą ETF-ów zarejestrowanych w USA
- Informacje o zalecanym sposobie zasilenia rachunku
- Informacje o wszelkich kosztach (prowizje, koszty przewalutowania, opłaty za dostęp do giełdy, opłaty depozytowe, opłaty za brak aktywności na rachunku, opłaty za przenoszenie papierów wartościowych do innego brokera, opłaty za przelewy)
- Informacje podatkowe, czyli przy pomocy jakich narzędzi rozliczyć się z fiskusem by było to proste i szybkie nawet w przypadku brokerów zagranicznych
- Wiele informacji dodatkowych (np. czy broker zarabia na pożyczaniu naszych papierów wartościowych, czy jest dostępna weryfikacja dwuetapowa 2FA, oprocentowanie depozytów, jurysdykcja, wspierane waluty)
- Obecnie kalkulator zawiera informacje o następujących brokerach: DM BOŚ, DM mBank, eMakler, XTB, Exante, Degiro, Interactive Brokers, Lynx, Saxo Bank, tastyworks.
Warto dodać, że ten arkusz jest żywym projektem, na bieżąco jest aktualizowany i rozbudowywany. Dlatego bardzo proszę Was o opinie i uwagi na jego temat w sekcji komentarzy poniżej tego artykułu. To narzędzie dla Was i dzięki Waszym komentarzom możemy go ulepszyć.
Arkusz to nie tylko statyczna informacja o ofercie poszczególnych brokerów. To również praktyczny kalkulator dzięki któremu możecie sprawdzić koszty transakcyjne dla Waszej konkretnej sytuacji. Na przykład możecie określić wariant w jakim przelewacie kapitał do brokera oraz ewentualne koszty przewalutowania. Kalkulator wyliczy Wam koszty dla podanej wielkości transakcji u różnych brokerów. W ten sposób sami możecie w prosty sposób mieć własny ranking brokerów.
Jeśli jednak interesuje Was co my myślimy o ofercie brokerów, to zapraszam do rankingu przygotowanego przez Artura Wiśniewskiego: Gdzie kupić ETF? + RANKING BROKERÓW. Ranking ten będzie co kilka miesięcy aktualizowany. Za kilkanaście dni z kolei zorganizuję spotkanie z Arturem na żywo na moim kanale YouTube i porozmawiamy o tym jak mądrze wybrać konto maklerskie do swoich potrzeb.
Konkluzje + praktyczne porady
Czas na podsumowanie tematu kosztów transakcyjnych i przełożenie tego wszystkiego na praktyczne porady. Poniżej na slajdzie macie skondensowaną formę. 🙂 Ale zachęcam do przeczytania wersji pełnej.

Koszty transakcyjne to nie tylko prowizje maklerskie
Koszty transakcyjne to nie tylko prowizje maklerskie, ale i spready, poślizgi cenowe i koszty wymiany walutowej. Nawet jeśli broker nie pobiera prowizji maklerskich za kupno i sprzedaż ETF-ów, ani nie pobiera opłaty od wymiany walut, to nie znaczy, że handel jest za darmo. Spready są obecne zawsze i to nie tylko przy kupnie ETF-a, ale i przy wymianie walut. Do tego mogą dochodzić niekorzystne poślizgi cenowe. Dlatego spoglądajmy na koszty całościowo i nie dajmy się skusić wyłącznie niską, czy zerową prowizją maklerską.
Jeśli portfel składa się z więcej niż jednego ETF-a to będzie w nim więcej transakcji, ponieważ będziemy musieli robić też tzw. rebalancing. Dlatego rozważ w takiej sytuacji wymianę PLN na walutę obcą (albo przelej walutę do brokera jeśli jest taka możliwość) i kupuj ETF-y już w konkretnej walucie. Dzięki temu koszt przewalutowania i spreadów walutowych ponosimy jeden raz (ewentualnie kolejny raz, gdy zechcemy wypłacić środki z konta w PLN), a nie przy każdej transakcji kupna/sprzedaży ETF-a.
Spready również można redukować i warto to robić. Przykładowo giełda we Frankfurcie (Xetra / IBIS2) ma najniższe spready dla ETF-ów akcyjnych kwotowanych w EUR. Więcej w tym temacie przeczytać można we wpisie Artura Wiśniewskiego ze Stockbroker.pl: Płynność ETF – jak obniżyć koszty spreadów?
Koszty prowizji maklerskich warto redukować
Z prowizjami maklerskimi sprawa jest prosta jeśli nie przepłacamy na tak zwanych prowizjach minimalnych. Tu u popularnych brokerów jej wysokość waha się w przedziale 0-0.29%. Oczywiście lepiej jej nie płacić lub płacić jak najniższą, ale różnica w końcowym kapitale na rachunku pomiędzy kontem z prowizją 0% a 0.29% po 50 latach jest zwykle mniejsza niż 2%, a dla prostych portfeli (1-2 ETF-y) może być nawet poniżej 1%. Nie jest to gamechanger.
Warto jednak zwracać uwagę na sposób robienia rebalancingu — zwykle najlepiej wypada warunkowy rebalancing do tzw. wewnętrznych przedziałów i może on zaoszczędzić więcej niż różnica w wysokości prowizji maklerskiej pomiędzy brokerami. Dla jasności: mówimy tu o pasywnych portfelach i rebalancingu przeprowadzanym nie częściej niż raz do roku.
Sprawa jednak komplikuje się gdy w grę wchodzą tak zwane prowizje minimalne, co ma miejsce w portfelach o niższym kapitale (kilka/kilkanaście tysięcy PLN) i/lub dopłaty są niewielkie – poniżej 1-2 tysięcy złotych. Wówczas efektywne prowizje mogą przebić poziom 2-3% – i to znacząco. Jak radzić sobie z tym problemem?
- Upraszczać portfel – im będzie mniej w nim ETF-ów, tym lepiej. Warto rozważyć wręcz jeden ETF (np. multi-asset Vanguard LifeStrategy) – dodatkowo tu redukujemy też koszty związane z rebalancingiem, którego tu robić nie musimy.
- Jeśli nadal nie jesteśmy w stanie zbić prowizji rozważyć należy kumulowanie kapitału poza rachunkiem maklerskim i robienie większych dopłat, tak by nie przepłacać na kosztach transakcyjnych. Więcej o tym w kolejnym punkcie.
Robisz dopłaty do portfela? – uwzględniaj częstotliwość ich realizacji
Jeśli operujemy niewielkim kapitałem to aby nie przepłacać na prowizjach warto rozważyć rzadsze dopłaty, ale z większym kapitałem. Przy czym nie warto zbijać tych prowizji za wszelką cenę w każdym przypadku.
Przykładowo: jeśli portfel oparty o ETF multi-asset LifeStrategy w długim horyzoncie rośnie nominalnie (CAGR) o 6%, to lepiej zapłacić prowizję 2-3% i dopłaty robić co miesiąc czy kwartał niż czekać rok z wpłatą i obniżyć prowizję poniżej 0.5%.
Jeśli jednak portfel jest złożony z więcej niż jednego ETF-a, a więc w grę wchodzi też rebalancing (nawet jeśli jest realizowany dopłatami w początkowej fazie), to warto dopłacać rzadziej, ale większe kwoty. Zaoszczędzimy na prowizjach, a kapitał który przez kilka czy nawet kilkanaście miesięcy jest gromadzony w gotówce potraktować jako po prostu “bezpieczną” część portfela, zwiększając ewentualnie udział akcji w portfelu (np. z 60% na 70%).
Tu ciężko podać jednoznaczne wartości, ponieważ koszt prowizji jest też mocno uwarunkowany tym jak robimy rebalancing. Przykładowo konto z prowizją 0.5% gdzie rebalancing jest realizowany do tzw. wewnętrznych przedziałów wypada po latach lepiej niż konto z prowizją 0%, gdzie robiony jest prosty rebalancing raz do roku. Różnica na korzyść konta z prowizją 0.5% jest jeszcze większa na koncie opodatkowanym.
Nie ignoruj podatków!
Dobra wiadomość jest taka, że portfele pasywne wypadają tu lepiej niż strategie aktywne. Zła jest taka, że podatki niestety sporo mieszają. O ile dramatycznie nie przepłacamy na prowizjach (np. powyżej 5-10%) to podatki mają znacznie większy wpływ niż prowizje.
Przykładowo weźmy portfel 60/40 za lata 1972-2021, kapitał startowy 1 tys. PLN, dopłata co miesiąc 1 tys. PLN + inflacja i prosty rebalancing raz do roku. Oto jak wygląda wpływ prowizji kontra podatki na wynik takiej inwestycji:
- Nieopodatkowane Konto maklerskie z prowizją 5%
- Kapitał końcowy: 29 mln
- Zapłacone prowizje: 1.2 mln
- Zapłacony podatek: 0
- Opodatkowane konto maklerskie z prowizją 0%:
- Kapitał końcowy: 25 mln
- Zapłacone prowizje: 0
- Zapłacony podatek: 5.4 mln
Widzimy, że nawet płacąc ogromnie wysokie prowizje rachunek na koncie nieopodatkowanym jest wyraźnie większy od rachunku gdzie choć prowizji nie ma to jest do uiszczenia podatek.
Warto też pamiętać, że na koncie opodatkowanym sposób robienia rebalancingu ma jeszcze większe znacznie od prowizji względem konta nieopodatkowanego.
Jakie wnioski? Warto korzystać z ETF-ów multi-asset – dzięki temu koszty transakcyjne można ograniczyć ponieważ nie musimy robić rebalancingu. Dodatkowo optymalizujemy podatki.
Jeśli natomiast portfel jest złożony z więcej niż jednego ETF-a to warto stosować rebalancing do wewnętrznych przedziałów albo inną formę warunkowego przywracania wag w portfelu.
Zakończenie
Masz pytania, propozycje, uwagi? – napisz mi proszę o tym w komentarzu poniżej. Serdecznie zapraszam do rozmowy.
Dziękuję również za dotrwanie ze mną do końca w tym, bądź co bądź naszpikowanym po brzegi detalami materiałem. Mam nadzieję, że okazał się pomocny.
Niech moc będzie z Wami! 🙂

Footnotes
- Jeszcze tą jesienią opublikuję analogiczny artykuł, ale z myślą o strategiach aktywnych – w tym GEM i AEM. Z góry zapraszam! ↩
- Wtedy, przy założeniu, że to portfel 60/40 złożony z dwóch ETF-ów warto to robić raz w roku wpłacając 1200 PLN. ↩
- W przypadku rynku funduszy ETF jest to bardziej zniuansowane, ponieważ możemy mieć animatora rynku, a jednostki funduszu mogą być kreowane i umarzane w odpowiedzi na popyt i podaż. ↩
- Rebalancing to przywracanie modelowych wag w portfelu pasywnym. Przykładowo, jeśli mamy portfel złożony z dwóch ETF-ów po 50%, to wagi te po pewnym czasie mogą się odchylać ponieważ rynek jest w ciągłym ruchu. Zadaniem rebalancingu jest sprzedanie aktywa ważącego więcej niż waga modelowa (tu 50%), i dokupienia aktywa, którego waga jest z kolei poniżej wartości modelowej. ↩
- Błąd odwzorowania, po angielsku tracking difference, to różnica pomiędzy wynikiem ETF-a względem indeksu, który jest przez niego naśladowany. To co interesuje inwestora, to aby wynik ETF-a był jak najbliższy wynikowi indeksu (lub wręcz lepszy, bo wtedy bez względu na pobieraną opłatę przez fundusz można go uznać za “darmowy”). W szczególności powinniśmy uważać na produkty finansowe, które zawodzą na całej linii jak na przykład fundusz indeksowy inPZU Akcje Amerykańskie, który tylko w roku 2021 miał wynik gorszy o 1.9 punktu procentowego (sic!). Innymi słowy pomimo, że oficjalnie na papierze kosztuje 0.5% rocznie, to w rzeczywistości w roku 2021 kosztował inwestora 1.9%! ↩
- Dotyczy to portfela All Weather, bo już dla portfela Warrena Buffetta kapitał byłby większy o zaledwie 0.7%, a więc te różnice są niewielkie. ↩
Podobał Ci się artykuł?
Jeśli chcesz, żebym Cię poinformował mailem, gdy pojawią się nowe artykuły, zapisz się poniżej. 🙂