#018: Budujemy strategię transakcyjną, czyli o co w tym wszystkim chodzi?(część 1/3)
Aby móc myśleć o osiągnięciu sukcesu w inwestowaniu, musimy opracować rzetelny plan działania, a następnie wykazać się dyscypliną w podążaniu za nim. Oczywiście, żaden, nawet najlepszy plan nie jest gwarancją sukcesu, ale jego brak, jest już za to gwarancją porażki. Cóż, zarabianie na rynkach finansowych nie jest proste, chociaż sprawia czasami takie wrażenie, co właśnie przyciąga zawsze wielu zainteresowanych.
W tym odcinku przybliżę sposób, w jaki możemy budować własną strategię inwestycyjną. Będzie to dość specyficzna strategia, bowiem oparta o algorytm. Ale nie obawiaj się — wszystko przedstawione jest prostym, ludzkim językiem. Wyjaśnię, dlaczego właśnie takie podejście ma sens, ba, jest wręcz pożądane. Omówię poszczególne kroki w procesie budowy strategii inwestycyjnej oraz wskażę wiele pułapek, jakie na nas czyhają po drodze.
UWAGA! To jest pierwsza część cyklu materiałów o budowaniu strategii krótkoterminowej. Część druga dostępna jest pod tym linkiem, a część trzecia pod tym linkiem.
Żeby nie było tylko teoretycznie, niebawem pojawi się również notka blogowa, w której zbudujemy i wytestujemy konkretną strategię dla jednego z rynków kontraktów terminowych.
A na koniec całego cyklu planowana jest jeszcze jedna niespodzianka: wywiad z człowiekiem, który jest światowym pionierem budowania, testowania i używania strategii mechanicznych. Doradzał m.in. Goldman Sachs oraz Daiwa Securities. Stay tuned! 😉
W tym odcinku
- Czy, a jeśli tak, to w czym możemy być lepsi od profesjonalistów?
- Różne podejścia do inwestowania
- Po co potrzebna jest strategia?
- Czy można polegać w inwestowaniu na intuicji?
- Czy musimy być ponadprzeciętnie inteligentni, by osiągnąć sukces w inwestowaniu?
- Jak wyglądają strategie oparte na algorytmach?
- Wady i zalety algorytmów
- Jak wygląda proces budowy i testowania strategii (zarys — szczegóły w części 2)?
Wszystko co tu znajdziesz, traktuj jako co najwyżej inspirację. Podchodź do wszystkiego krytycznie. Weryfikuj. Trust, but verify. 😉
Jeśli sam nie potraktujesz inwestowanego kapitału z należytym szacunkiem, powierzając go ślepemu trafowi, nie licz, że rynek okaże się dla Ciebie łaskawy.
Prezentacja
Ponieważ materiał zawarty w tej serii podcastów może być nieco zawiły dla początkującego, postarałem się by maksymalnie uprościć proces zapoznawania się z nim. Dlatego poza wersją audio — podcastem, dostępna jest wersja do czytania (transkrypt), prezentacja ze slajdami poniżej, oraz film na YouTube. Mam nadzieję, że to Ci pomoże w sprawnym przyswojeniu wiedzy. W razie kłopotów pisz do mnie wiadomość lub zadaj pytanie w komentarzu poniżej.
Aby poruszać się pomiędzy slajdami kliknij w strzałkę w prawym dolnym rogu, ewentualnie przesuń slajd palcem, jeśli czytasz ten materiał na ekranie dotykowym. Technika XXI wieku! 😉
UWAGA! Nie jestem profesjonalnym zarządzającym ani doradcą inwestycyjnym. Dzielę się tu tylko i wyłącznie własnymi opiniami i doświadczeniami. Niczego nie doradzam, ani nie rekomenduję!
Zaproszenie do dyskusji
Serdecznie zapraszam Cię do komentowania i zadawania pytań, bezpośrednio na tej stronie poniżej, lub na mojej stronie na Facebook’u lub moim profilu Twitter’owym.
Alternatywnie możesz zadać pytanie głosowe, nagrywając się na SpeakPipe. Pamiętaj tylko, że masz 90 sekund na nagranie.
Bardzo zależy mi na Twoim głosie, za który już teraz z góry bardzo dziękuję.
Wstęp
Witam cię serdecznie w 18. odcinku podcastu System Trader. W tym odcinku rozpoczynamy mini cykl na temat budowania strategii inwestycyjnych. W tym pierwszym odcinku powiem, co to w ogóle jest strategia inwestycyjna. Po co może być nam to potrzebne? W kolejnym odcinku podcastu powiem konkretnie krok po kroku jak budować taką strategię. W ostatnim przewidzianym cyklu, ale już w postaci wpisu blogowego, a nie podcastu, zaprezentuję prawdziwy, praktyczny przykład tego, jak budować strategię. Będzie rzeczywisty przykład strategii, który zbudujemy od początku do końca, którą wytestujemy. Tak byście mogli zobaczyć w praktyce, jak wygląda wiedza, którą będę przedstawiał.
Zanim pójdziemy na żywioł i powiemy więcej szczegółów, to chcę podkreślić, że mówiąc o strategiach inwestycyjnych, mam na myśli strategie krótkoterminowe. Takie strategie, gdzie pozycje czy transakcje zawierane są dosłownie na przedziale od kilku minut do kilku-kilkunastu dni. Maksymalnie kilku tygodni. Są to klasyczne strategie, na przykład swing trading, czyli handel wahadłowy, również day trading.
Mówiąc o budowaniu strategii, nie poruszam inwestowania długoterminowego, czy wręcz inwestowania pasywnego. Również nie będę za dużo poświęcał uwagi budowaniu strategii przy wykorzystaniu tak zwanych algorytmów genetycznych. Automatycznej budowie takiej strategii. Jest to temat dość obszerny. Myślę, że dla osoby początkującej nie jest to najlepszy sposób do tego, aby do tematu budowania własnych strategii wchodzić. Może się pojawić tendencja pójścia drogą na skróty. Ktoś sobie pomyśli, że kupi sobie aplikację, w której tylko załaduje dane w postaci notowań rynku. Na wyjściu otrzyma serię wielu różnych strategii. Wybierze coś, co będzie mu się podobało. I? No właśnie. Niestety nie jest to tak proste.
Inwestowanie na rynkach finansowych nie jest łatwe (ale jest proste 😉 ).
Inwestowanie na rynkach finansowych nie jest łatwe
Czy możemy być lepsi od profesjonalistów?
Musimy sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie, czy mamy szansę na to, aby wchodząc na rynek finansowy móc konkurować z profesjonalnymi uczestnikami tego rynku. Chcę uczciwie przestrzec każdego, że na rynkach finansowych jest naprawdę ciężko zarobić jakiekolwiek pieniądze, szczególnie w długiej perspektywie czasowej. Krótkoterminowo tu i teraz nawet ślepej kurze może trafić się ziarno.
Wielką sztuką jest to, aby ktoś mógł regularnie „pobijać” ten rynek i ściągać z niego jakiekolwiek zyski. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć czy dysponując skromnym kapitałem, jesteśmy gotowi na to, aby poświęcić kilka lub kilkanaście lat swojego życia, po to, aby próbować znaleźć swoją drogę do zarabiania na rynkach finansowych, bez gwarancji zarobienia czegokolwiek. Być może po całej przygodzie okaże się, że zakończymy ją uszczupleni, bo stracimy kapitał. Mając nawet ogromny kapitał, nie warto od razu wrzucać go w rynek, jeśli nie mamy umiejętności. Odkryjemy, że to jest coś nie dla nas.
Chcę przestrzec każdego, kto myśli, że nie mając żadnego doświadczenia rynkowego, będzie w stanie w ciągu kilku tygodni czy miesięcy, wypracować metodę czy strategię do poruszania się po rynku. Zwłaszcza będąc pod wpływem przypadkowego zysku i tak zwanego szczęścia początkującego.
Jest to dużo bardziej skomplikowane. Jeżeli ktoś chciałby być operowany przez lekarza, który zamiast studiów i kursów po studiach i praktyki, przeczytał przez weekend książkę o operacji mózgu i w poniedziałek chciałby nas operować — chcielibyśmy być poddani operacji przez takiego lekarza? Raczej nie. Naprawdę nie jest to przesadą, że na rynkach finansowych wcale łatwiej nie jest.
Musimy sobie z góry odpowiedzieć na pytanie, czy jesteśmy gotowi na wysiłek, aby starać się aktywnie pomnażać nasz kapitał na rynkach finansowych. Zupełnie źle jest, kiedy ktoś ma niewielki kapitał i myśli, że dzięki rynkom finansowym będzie w stanie z tysiąca złotych zrobić milion złotych. Normalnie jest to mało realne. Można usłyszeć różne przypadki, że komuś się to udało. Jeżeli ktoś naprawdę z takich powodów chce zaczynać swoją przygodę z rynkami finansowymi, to mogę szepnąć, że nie tędy droga. Niczego nie doradzam, bo nie jestem doradcą finansowym. Szkoda nerwów, szkoda pieniędzy, szkoda czasu. Być może będziemy mogli go lepiej spożytkować.
Jeżeli macie pasję w postaci ekscytacji na temat rynków finansowych, lubicie poszukiwać różnych sposobów poruszania się po tych rynkach. Jeżeli macie chęć pracy nad sobą, nad własną dyscypliną i jesteście gotowi do ciężkiej, wieloletniej pracy, to wówczas myślę, że możecie myśleć o pójściu w stronę rynków finansowych i aktywnego pomnażania tam kapitału.
Natomiast, jeżeli myślicie, że to jest szybka, krótka, przygoda, może się uda zarobić milion złotych, to są lepsze formy do tego, aby dostarczyć więcej adrenaliny.
Czy możemy być lepsi od profesjonalistów?
Uważam, że tak. I mam na to dowody. 😉 Przede wszystkim musimy grać w taką grę, w której mamy w ogóle szanse. Jeżeli profesjonalni gracze, profesjonalne instytucje finansowe, wielkie banki, inwestują przy wykorzystaniu strategii High Frequency Trading, czyli tradingu wysokich częstotliwości, gdzie transakcje zawierane są dosłownie w ułamkach sekund, coś jest kupowane i sprzedawane w interwale mniejszym niż jedna sekunda, to my na pewno nie będziemy w stanie konkurować. Nie będziemy w stanie spełnić wymogów technologicznych. Jako inwestor indywidualny lepiej sobie odpuścić próbę konkurowania z instytucjami finansowymi na tym polu.
Możemy próbować swoich sił na wielu innych polach. Budować strategie pozycyjne na interwałach dziennych. Polecam interwały dzienne, zamiast interwałów minutowych, gdzie wydaje nam się, że będziemy mogli szybciej i więcej zarobić. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jesteśmy w stanie spędzać cały dzień przy komputerze i analizować to, co się dzieje na rynkach finansowych. Proponowałbym rozpocząć swoją przygodę od wyższych interwałów dziennych. To nie jest wstyd. Znam wielu wyśmienitych traderów, którzy nawet nie potrzebują niczego więcej i zarobili krocie. Nie ma co rzucać się na głęboką wodę.
Polecam interwały dzienne, zamiast minutowych — przynajmniej na początku
Co do zasady — długoterminowe strategie są prostsze, tak w budowie jak w i stosowaniu na rynku. Na ten temat będe mówił i pisał więcej w przyszłości.
Jeżeli my zaangażujemy w roku przykładowo 300 godzin własnego czasu i nie zarobimy na tym ani złotówki, a może nawet stracimy, to musimy sobie uczciwie powiedzieć, czy to jest coś, na co się godzimy. Być może przez kilka lat będziemy inwestować swój czas, będziemy się frustrować po drodze i pomimo ciężkiej pracy będziemy finansowo ubożsi. Warto być przede wszystkim uczciwym wobec siebie samego.
Ile można zarobić?
Przeglądając Facebooka, widzę różne oczekiwania, gdzie ktoś chciałby zarabiać 10% w skali miesiąca. Nawet wręcz zastrzegając, że to nie są wygórowane oczekiwania. Proszę Państwa, jeżeli ja bym był w stanie zarabiać 10% swojego kapitału każdego miesiąca, to myślę, że w tym momencie odszedłbym na emeryturę w wieku 37 lat. Dysponując obecnym kapitałem, nie potrzebowałbym niczego. Podejrzewam, że przed 50 byłbym notowany wśród najbogatszych ludzi na globie.
Mówię tu o całym dostępnym kapitale czy wręcz majątku. Jeśli mamy 100 000 PLN, ale zainwestujemy 10 000 PLN i z tego zarobimy 1 000 PLN w miesiąc, to nie oszukujmy się, że zarobiliśmy 10%. Zarobiliśmy 1%.
Warto mieć realne oczekiwania.
Będę się posiłkować danymi z rynku amerykańskiego, gdzie CTA, czyli Commodity Trading Advisors, odpowiednicy Doradców Inwestycyjnych (DI) w Polsce, zarządzają funduszami i pieniędzmi obywateli. W USA za okres od roku 1977 do dziś jest liczony tzw. Systematic Traders Index, czyli indeks uwzględniający fundusze inwestycyjne w pełni zarządzane algorytmiczne, i średnia stopa zwrotu dla tego indeksu wynosi 22% rocznie.
To nie znaczy, że każdego roku zarabia się 22%. To jest średnia dla tego indeksu za cały okres ponad 40 lat.
Dla odmiany mamy również dostępny Discretionary Traders Index, czyli indeks mierzony dla całego rynku funduszy inwestycyjnych w Stanach Zjednoczonych, które są zarządzane w sposób intuicyjny, gdzie człowiek podejmuje decyzje inwestycyjne. Tam od roku 1989 do dziś średnia stopa zwrotu dla całego tego rynku wyniosła 17%.
Nie znaczy to, że jest różowo i kolorowo. Ostatnia dekada była znacznie trudniejsza dla CTA w Stanach Zjednoczonych. Średnia stopa zwrotu wyniosła tam marne 5%.
Ale dla przykładu w roku 2017 pierwsza dziesiątka najlepszych funduszy w Stanach Zjednoczonych ma stopę zwrotu między 21 a 48%. Mówię o tym, abyśmy uzmysłowili sobie, że jeżeli postawimy sobie za cel, że chcemy zarabiać 20% w skali roku, to oznacza, że jesteśmy już w absolutnie ścisłej czołówce najlepszych zarządzających w Stanach Zjednoczonych. To nie jest łatwe. Wykręcić jednorazowo wynik 100% i więcej w danym roku, to się może „przytrafić” każdemu.
Największą trudnością jest powtarzalność wyniku. To jest błąd, który popełniają ludzie, którzy chcą inwestować w fundusze inwestycyjne. Spoglądają sobie na ranking wszystkich funduszy i wybierają ten, który w ostatnim roku zarobił najwięcej.
Tymczasem zwykle mamy w rzeczywistości coś, co określa się mianem powrotu do średniej. Zakładając, że fundusze mają mniej więcej podobny zasób intelektualny, może się zdarzyć, że dana strategia w danym roku wygenerowała nadzwyczajnie wysoki zysk, nadzwyczajnie wysoką stopę zwrotu. Będzie miała tendencję powrotu do średniej, która jest znacznie niższa. Jeżeli w danym roku zarobiła 200%, to bardzo mało prawdopodobne jest, aby powtórzyć ten wynik w kolejnym roku. Znacznie bardziej prawdopodobne jest, że taki fundusz będzie miał znacznie gorszy wynik. Paradoksalnie odwrotnie — jeśli jest fundusz, który miał nie najlepszy wynik, to zainwestowanie w taki fundusz być może rodzić nadzieję na to, że w kolejnym będzie performował lepiej. Powracając w okolice średniej na poziomie 17%.
Warto uzmysłowić sobie, że jeżeli chcemy zarabiać 10% w skali roku, to może nie warto jest tracić własny czas, własną energię i prawdopodobnie na początku również pieniądze, tylko powiedzieć sobie uczciwie, że nie będziemy się tym bawić i oddać te pieniądze w zarządzanie komuś. Dzięki temu nie będziemy mieć mniej pieniędzy. Może nawet więcej, ale przede wszystkich będziemy mieć więcej czasu. Wniosek — jeżeli ktoś chce zarabiać regularnie powyżej tego, co zarabiają profesjonaliści, to trzeba się przygotować na dużą pracę liczoną w latach, bez gwarancji osiągnięcia sukcesu w przyszłości.
W jaki sposób możemy być lepsi od profesjonalistów?
Jeżeli mamy budować własną strategię, to po co ją budować, jeżeli nie ma być lepsza od tego, co robią profesjonaliści? Wiem, że to brzmi nieco z przekąsem.
Facet wchodzi na rynek finansowy po to, aby pobijać profesjonalistów. Jest to jednak możliwe z kilku powodów.
Musimy wybrać sobie sektor działalności, w którym mamy możliwość konkurowania. Nie będzie to HFT, czyli trading wysokich częstotliwości, bo tam technologicznie nie będziemy w stanie konkurować z takimi instytucjami. Mamy kilka innych argumentów, które mogą działać jednak na naszą korzyść i dzięki którym możemy pokonywać profesjonalistów, i generować lepsze stopy zwrotu.
Przede wszystkim my jako indywidualni inwestorzy mamy inne cele niż zarządzające funduszu. Wydawałoby się, że jeden i drugi chcą zarobić pieniądze. I tak, i nie. W innej formie zarabia pieniądze, ktoś, kto zarządza pieniędzmi ludzi. W Stanach Zjednoczonych CTA (i nie tylko tam oczywiście, ale pozostanę już przy tym przykładzie) ma za zadanie przyciągać do siebie jak najwięcej kapitału. W USA wykorzystuje się w funduszach hedgingowych zwykle model 2/20 czyli każdego roku zarządzający od kwoty, którą ma w swoim portfelu, pobiera stałą opłatę w wysokości 2%. Jeśli ktoś ma 100 milionów dolarów w swoim portfelu jako zarządzający, to z góry może wiedzieć, że będziemy miał 2%, czyli 2 miliony dolarów, bez względu na to, czy zarobi, czy straci. To jest procent od zarządzania.
Dodatkowo zarządzający ma też motywator do tego, aby wykręcić jakiś wynik. Jeżeli wygeneruje zysk, to od tego zysku ma 20%. Przykładowo — jeżeli jest zarządzający, który ma 100 milionów dolarów i zarobi 10%, czyli 10 milionów, to wtedy zarabia na początek 2 miliony od 100 milionów, a następnie od zysku od 10 milionów zarobi 20%, czyli drugie 2 miliony.
Niesie to za sobą pewne konsekwencje. Pierwszym priorytetem takiego zarządzającego jest to, aby nie tracić raz przyciągniętego do siebie kapitału. Jeżeli ktoś ma 100 milionów w zarządzaniu u siebie, to na pierwszym miejscu nie jest to, aby był jak największy zysk, tylko aby nie doprowadzać do straty i odejścia klientów.
Dopiero na kolejnym miejscu jest wygenerowanie zysku. My jako inwestorzy indywidualni możemy te priorytety mieć nieco inne. Możemy sobie pozwolić na nieco większą fluktuację wartości naszego portfela. Jeżeli wiemy, co robimy, jaką mamy strategię, możemy ją sparametryzować w ten sposób, że będzie nieco agresywniejsza. Jeżeli wiemy, co robimy i wiemy, że jesteśmy skłonni ponieść określone ryzyko, to możemy to zrobić bez obawy o to, że ktoś powie: „Teraz dziękuję, bo jest obsunięcie na kapitale 20%, przestaję się w to bawić”.
Kolejna przewaga, jaka jest po stronie inwestora indywidualnego, polega na tym, że jeżeli dysponujemy mniejszym kapitałem, a zwykle inwestor indywidualny dysponuje mniejszym kapitałem niż fundusz inwestycyjny, to możemy realizować swoje transakcje na rynku w prostszy sposób. Możemy handlować instrumentami, które mają mniejszą płynność, a które z tego powodu mają więcej nieefektywności. Taki rynek, na którym nie ma dużo profesjonalnych graczy, może charakteryzować się mniejszą efektywnością. Mówiąc ludzkim językiem charakteryzować się tym, że jest tam łatwiej zarobić pieniądze. W Stanach Zjednoczonych jest kontrakt na sok pomarańczowy, gdzie wielkiemu funduszowi inwestycyjnemu ciężko byłoby się odnaleźć, ponieważ jest tam mała płynność — mogłyby być ogromne poślizgi cenowe, a poza tym zacząłby ruszać tym rynkiem. My jako mały inwestor indywidualny możemy sobie na to pozwolić.
Te opłaty, o których wspomniałem — 2/20, które pobierają CTA — uszczuplają końcowy wynik. Jak powiedziałem, CTA zarabia ileś w skali roku, i jest to wynik już po odjęciu tych pieniędzy za zarządzanie. Jeżeli robimy to sami, to nie musimy komuś płacić za to. Fundusze hedgignowe są wyjątkowo drogie dla inwestora. W naturalny sposób mamy większy kapitał, który możemy dalej reinwestować. Oczywiście, to brzmi fajnie i pięknie, ale zakładając, że mamy strategię, która zarabia.
Kolejna przewaga to brak obowiązków regulacyjnych. Rozmawiałem w 16. odcinku z Tomem Basso. Jest on wyśmienitym traderem, stosującym strategię długoterminowego podążania za trendem. On w wieku 51 przeszedł na sowitą emeryturę. Powiedział, że zarządzając kapitałem ludzi, problem, jaki spotkał, to większość jego czasu wypełniało nie to, co kocha, czyli rynki, handlowanie, tradowanie, tylko wykonywanie obowiązków, które narzucają regulatorzy. Wynikają z tego, że zarządzamy cudzymi pieniędzmi. Pomimo że on zarządzając w szczytowym okresie ponad 600 milionami dolarów miał w swojej firmie ok. 10 osób, to wciąż większość dnia poświęcał na wypełnianie obowiązków czysto biznesowych wynikających z faktu zarządzania cudzymi pieniędzmi. Mamy mniej czasu na rynki. To też generuje pewne koszty — zatrudnianie osób, które będą mogły spełniać te wszystkie wymogi regulacyjne, kosztuje.
Jeżeli jesteśmy inwestorem indywidualnym, to nie mamy tych kosztów. 2% od zarządzanego kapitału i 20% od zysku, to jest dość mocne uszczuplenie naszego kapitału, który w perspektywie lat pozwala mocno konkurować z profesjonalistami i wypracować nad nimi przewagę.
Najważniejsze to budować własną strategię
Różne podejścia do inwestowania i potrzeba posiadania strategii rynkowej
Zajmiemy się tu głębiej tylko jedną metodą podejścia do inwestowania — metodą algorytmiczną, w której decyzje podejmowany są w obiektywny sposób przez wcześniej zaprojektowany do tego celu algorytm. Konkretne, czyste reguły poruszania się po rynku.
Poza podejściem algorytmicznym mamy podejście hybrydowe, które poza algorytmem pozwala również podejmować część decyzji w sposób intuicyjny. Mamy algorytm, który mówi, że mamy kupić akcję spółki X, ale nie robimy tego z automatu, tylko przepuszczamy przez czynnik ludzki. To człowiek finalnie podejmuje decyzję czy zawierzyć temu sygnałowi wygenerowanemu przez algorytm.
Trzecie podejście do inwestowania jest stricte intuicyjne. Takie, które zwykle większość początkujących inwestorów stosuje na bazie własnego doświadczenia, własnej wiedzy, staramy się podejmować decyzję inwestycyjne o tym, czy kupić czy sprzedać. Zawieramy transakcje na rynku w oparciu o własne poglądy. To też paradoks, bo taka metoda to dla mnie osobiście jak czarny pas w karate — najwyższy poziom wtajemniczenia. Ale o tym innym razem. 🙂
Po co potrzebna jest strategia?
Bez względu na to, którą wymienioną metodę byśmy nie wybrali, w każdym przypadku musimy wypracować przewagę rynkową, by móc zarabiać. Niestety, pomimo że podejście intuicyjne wydaje się najprostsze, bo nie trzeba spędzać czasu na budowaniu algorytmu, to jest iluzorycznie prostsze od pozostałych metod dostępnych w inwestowaniu. Niestety, jeśli chodzi o intuicję, to problem z nią jest taki, że w naszym życiowym rozumieniu intuicja na rynku finansowym naprawdę prowadzi zwykle do zgubnych decyzji. Potrzebna jest nam strategia, po to, abyśmy mogli zarabiać pieniądze. Większość inwestorów traci. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Nie jest żadną abstrakcją, że 80-90% inwestorów traci. Oni działają zwykle bez żadnego planu. Nawet czasami jak mają plan, to im się wydaje, że mają ten plan, a nie mają żadnej strategii.
Musimy zbudować własną strategię. Trading jest naprawdę bardzo trudną, cholernie wymagającą profesją. Wydaje mi się, że tu jest największy problem z tradingiem czy rynkami finansowymi, że wydają się prostsze, niż to jest w rzeczywistości. O ile nikt by się nie łudzi, że w życiu nie grał na gitarze, to przez weekend nauczy się na tyle dobrze, że w poniedziałek zrobi koncert niczym wirtuoz. Wiemy, że jest to niemożliwe. Będzie potrzeba lat i praktyki, abyśmy mogli coś takiego wykonać, zanim będziemy mogli powiedzieć, że jesteśmy wirtuozem gry na gitarze.
Czytając książkę w weekend na temat rynków finansowych, możemy stwierdzić, że jest to proste. Aby zawrzeć transakcję kupna czy sprzedaży, to wystarczy w dzisiejszym świecie parę kliknięć. Co gorsza, paradoksalnie, może się okazać, że na tym zarobimy. Uruchamia się wtedy cały szereg czynników psychologicznych, gdzie wydaje nam się, że mamy boski czynnik czy gen, który pozwala nam zarabiać pieniądze. Może, zamiast chodzić na nudny, mało płatny etat, to warto się zająć rynkami. Naprawdę, nie ma takiej sytuacji w rzeczywistym świecie, aby ktoś bez przygotowania był w stanie regularnie zarabiać tam pieniądze.
Tym bardziej, jeśli chodzi o intuicję. Ona jest fajna w sytuacjach, gdzie wielokrotnie robiliśmy coś w życiu i działamy w sposób automatyczny, bez przeprowadzania analizy. Intuicja powstała na drodze ewolucji nie bez powodu. Chodzi o to, abyśmy mogli w określonych sytuacjach życiowych, w szybki sposób, bez poświęcania czasu i energii, podejmować decyzje. Załóżmy, że spada w naszą stronę z balkonu jakaś rzecz, a my przechodzimy po chodniku. Wtedy bez analizy odruchowo, jeżeli dostrzeżemy, że coś leci w naszą stronę, będziemy starać się zrobić unik. Robimy to w sposób podświadomy. My tego nie analizowaliśmy. Nie próbujmy robić tego na rynku finansowym, ponieważ nam się to nie uda.
Na rynku finansowym musimy nauczyć się poruszać po nim w świadomy sposób, w kategoriach prawdopodobieństw i nauczyć się zarządzać ryzykiem.
Jeżeli chodzi o intuicję, to zrobię małą dygresję.
Zwodnicza intuicja
Dla tych, którzy znają ten temat, to nie będzie żadne zaskoczenie. Dla tych, którzy go nie znają, to poznają. 🙂 Nie będzie to jednak duże zaskoczenie, bo aby w pełni uświadomić komuś, że intuicja może nam płatać figle, to musielibyśmy być najlepiej poddani temu doświadczeniu bez świadomości, że ktoś na nas przeprowadza doświadczenie.
Wyobraźmy sobie prostą zagadkę. Mamy kij bejsbolowy i piłkę. Typowy amerykański przykład. 😉 Razem ten komplet kosztuje 1,10 dolara. Kij bejsbolowy i piłka kosztują razem 1,10 dolara. Sam kij kosztuje jednego dolara więcej niż piłka.
Mamy dwie konkretne informacje – kij bejsbolowy i piłka razem kosztują dolara dziesięć, a kij kosztuje o jednego dolara więcej niż piłka. Ile kosztuje piłka?
Pytanie wydaje się prymitywne, na poziomie przedszkola. Jeśli mamy kij i piłkę za dolara dziesięć, a kij kosztuje dolara więcej, to ile może kosztować piłka? Większość osób nieświadomie odpowie, że piłka kosztuje 10 centów. Oczywiście jest to błędna odpowiedź, ponieważ piłka kosztuje 5 centów. Jeżeli kij kosztuje o dolara więcej, czyli dolara pięć, to łącznie będzie to dolar dziesięć. Większość jednak odpowie, że cena piłki to 10 centów.
Dlaczego tak proste zadanie sprawia większości kłopot?
Nie dlatego, aby tym ludziom, którzy błędnie odpowiadają, brakowało inteligencji. My na drodze ewolucji, nasz mózg jest leniwy. Mówimy, że myślenie nie boli. W pewnym sensie jednak boli. Powoduje, że musimy świadomie uruchomić całą maszynerię analityczną w naszym mózgu. Jeżeli nie musimy tego robić, to tego nie robimy. Mózg stara się iść po najmniejszej linii oporu i jeżeli jest mu stawiane jakieś pytanie, to stara się odpowiedzieć, wykorzystując jak najmniej energii.
W cudownej książce Daniela Kahnemana, którą polecam każdemu, „Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym„, jest wspomniane o tym, że w mózgu funkcjonują dwa systemy. System jeden i system dwa.
System jeden to taki system, który działa non stop, na zasadzie szybkiej heurystyki jest w stanie udzielić odpowiedzi. Jeżeli mamy pytanie ile kosztuje piłka, to od razu odpowiemy, że 10 centów, bo niczego nie analizujemy i nie liczymy, tylko z góry odpowiadamy. 10 centów. Jak to kosztuje o dolara więcej, łącznie dolar dziesięć, to musimy kosztować 10 centów.
Abyśmy myśleli analitycznie i rozkminiali dany problem, to musimy świadomie uruchomić system drugi, który będzie w świadomy sposób przeprowadzał analizę. Będzie to kosztowało nas „ból”. W mózgu jest zauważalna zwiększona konsumpcja glukozy do przeprowadzenia świadomego procesu analitycznego. Widać, że myślenie kosztuje. 🙂
To, że w sposób intuicyjny możemy podejmować błędne decyzje, nie ma wiele wspólnego z naszą inteligencją. Wręcz przeciwnie. Ten przykład z kijem bejsbolowym i piłką, oblewa większość studentów. Takie eksperymenty były przeprowadzane na MIT, Harvardzie czy Princeton w Stanach Zjednoczonych. Większość studentów studiujących nauki ścisłe popełniało ten błąd. Nie dlatego, że są głupi czy mało inteligentni, tylko odpowiadając szybko na to pytanie, nie będąc świadomym, że czyha na nich pułapka, nie uruchamiali procesu analitycznego, bo wydawało im się, że to jest prosty problem. Od razu z automatu odpowiadali, że kosztuje to 10 centów. Dopiero po chwili, kiedy ktoś im zwracał uwagę, czy aby na pewno, zauważali, że popełnili czeski błąd.
Na rynkach finansowych nie musimy operować nadzwyczajną inteligencją. Na rynkach finansowych okazuje się, że ludzie bardzo inteligentni bardzo często również popełniają ogromne błędy.
Istotne na rynku finansowym jest posiadanie rzetelnego planu i dyscypliny w jego realizacji
To, co jest istotne na rynku finansowym, to posiadanie rzetelnego planu działania i dyscyplinę w jego realizacji. Warto budować własną strategię, ponieważ strategia to nic innego jak plan działania, poruszania się po rynku finansowym w zorganizowany sposób.
Jeżeli chcemy odnieść na rynku finansowym sukces, to musimy opracować rzetelny plan, a następnie wykazać się dyscypliną w jego realizacji. Dochodzi tu też czynnik psychologiczny. Bez tego nie będziemy w stanie, nieważne czy jesteśmy inteligentni, odnieść długofalowo żadnego sukcesu na rynku finansowym. Oczywiście, strategia i dyscyplina nie dają gwarancji tego, że będziemy na 100% zarabiać na rynku finansowym. Nic nigdy nie da nam takiej gwarancji. Tak jak w biznesie. Działanie bez planu nie przybliży nas do osiągnięcia ogromnego sukcesu biznesowego. Posiadanie najcudowniejszego planu również nie da nam gwarancji, że założona przez nas firma osiągnie sukces na miarę Apple czy Google. To też warto mieć na uwadze.
Podejście algorytmiczne, czyli nie taki diabeł straszny jak go malują
Mówiąc o strategii, będę się skupiał na podejściu algorytmicznym. Uważam, że takie podejście ma najwięcej sensu, zwłaszcza na początku drogi inwestycyjnej, gdzie swoich decyzji nie możemy w pełni opierać na doświadczeniu — zwyczajnie go nie posiadamy wtedy.
Być może ktoś po latach doświadczeń na rynku finansowym dojdzie do wniosku, że może sobie pozwolić na działanie mniej ograniczone gorsetem algorytmu. Poruszanie się po rynku w ramach algorytmu ma wiele sensu.
Samo słowo algorytm może brzmieć zniechęcająco. Być może ktoś ze szkoły pamięta o trudnych algorytmach, które ciężko było zrozumieć, o co w nich chodzi i ma pewien uraz. Tutaj nie chodzi o trudne czy złożone algorytmy. Wręcz przeciwnie. Tutaj chodzi o proste i klarowne algorytmy. Chodzi też o to, aby nasze decyzje na rynku finansowym były podejmowane w sposób jednoznaczny.
Posłużmy się przykładem najprostszego algorytmu. Algorytm może nam powiedzieć, żebyśmy kupili 100 akcji spółki X po cenie otwarcia, jeśli poprzednia cena zamknięcia jest większa niż 5 dni temu.
Dla przykładu wyobraźmy sobie kurs spółki KGHM i sygnał kupna, kiedy poprzednia cena zamknięcia jest większa niż 5 dni temu. Wtedy wiemy, że dnia następnego mamy kupić akcję KGHM-u. Dodatkowo wiemy, co wynika z naszego modelu zarządzania ryzykiem. Mamy kupić tych akcji w wielkości 100 papierów. Algorytm jednoznacznie odpowiada nam na pytanie, co mamy kupić, kiedy mamy kupić i ile mamy tego kupić.
Zalety algorytmów
Zaletą algorytmu jest to, że jest precyzyjny i powtarzalny. Transakcje zawierane w oparciu o algorytm są zawsze jednoznaczne. Nie ma tam czegoś takiego, co można spotkać często w internecie, że ktoś się zastanawia czy będą wzrosty, czy spadki na rynku. Próbujemy to przewidywaća, a szkoda na to czasu. Poza tym angażowane w to jest nasze ego, co jest zgubne.
W ramach mojego podcastu udało mi się rozmawiać z wieloma osobami, które zarobiły grube miliony dolarów na rynkach finansowych. Żadna z tych osób nie zarobiła tego na przewidywaniu czegokolwiek. Na rynkach finansowych w ogromnej cenie jest obiektywizm decyzji. Pozbywanie się emocjonalnego pierwiastka. Algorytm ma tę zaletę, że dużo łatwiej jest zweryfikować proces podejmowania decyzji, poprzez testy na danych historycznych, tak zwany backtesting, jak sprawnie funkcjonuje dana strategia.
Nie mam nic do Warrena Buffetta. Jest to znakomita postać, jeśli chodzi o świat finansów. Natomiast jest on w moim odczuciu prywatnym bardzo mocno przereklamowany, jeśli chodzi o próbę naśladowania jego zachowań przez domorosłych inwestorów. Dlaczego? Dlatego, że Warren Buffet działa w określonych warunkach, a nie da się jego decyzji zamknąć do jednoznacznego algorytmu. Wiemy mniej więcej jakimi on się kieruje w swoich inwestycjach. Kapitał i warunki podatkowe, w jakich funkcjonuje sprawiają, że jego sytuacja jest kompletnie inna, niż sytuacja jakiegoś przeciętnego inwestora indywidualnego.
Ciężko jest zreplikować to, co robi Warren Buffett. Wiele jego rozwiązań jest szyte na miarę jego potrzeb i możliwości, co jest poza zasięgiem wielu inwestorów indywidualnych.
Dla kontrprzykładu. Jest wiele funduszy inwestycyjnych działających na podstawie strategii trend following, czyli podążania za trendem. Strategie, które są proste do zrozumienia, są łatwe w replikowaniu. Przynajmniej od strony technicznej. Aspekt psychologiczny to zupełnie inny temat, a wielu przy gorszych okresach mówi o śmierci tego typu podejścia do rynku — ale pomińmy to w tej chwili. Jednak więcej mówi się o Warrenie Buffecie, a nie o strategiach trend following’owych. Zwracam tu tylko uwagę, że algorytmy mają tę zaletę, iż są weryfikowalne.
Jednak to, że są weryfikowalne, to nie wszystko. Musimy uważać na pułapki, o których będę mówił w kolejnym odcinku podcastu, tzw. dopasowania modelu do danych historycznych. Możemy sobie wyobrazić taki algorytm, który jest tylko i wyłącznie fikcją, i który w rzeczywistości się nie powtórzy.
Proszę sobie wyobrazić inwestowani podejściem Warrena Buffetta. W jaki sposób możemy wytestować strategię naśladującą Warrena Buffetta? Czy jesteśmy gotowi na to, aby tak jak Warren Buffett w roku 2008, mieć obsunięcie naszego kapitału na poziomie ponad 40%? Wyobraźmy sobie, że inwestujemy kwotę 100 tysięcy złotych. Nagle w przeciągu kilkunastu tygodni wartość naszego portfela spada do 50-kilku tysięcy złotych. Taka sytuacja miała miejsce w fimie Warrena Buffetta. Nie mówię tego jako coś, co ma wykazać, że Warren Buffett robi coś źle. Mówię, że Warren Buffett zrobił, to co zrobił, bo wiedział, co robił. Ma strategię, która funkcjonuje na rynku kilka dekad. Ma możliwości stosowania instrumentów finansowych niedostępnych dla Kowalskiego. Nie jest to takie łatwe do zastosowania w rzeczywistości przez małego inwestora.
Jeżeli chodzi o zalety algorytmów, to warto zwrócić uwagę na jeden wielki atut tego podejścia. Działanie algorytmu można zautomatyzować.
Można wyobrazić sobie sytuację, w której po zbudowaniu i przetestowaniu algorytmu, nasz algorytm działa w sposób automatyczny. My tym samym, nie musimy siedzieć przy komputerze, przy notowaniach i non stop podejmować decyzję o kupnie czy sprzedaży czegoś tam. Będzie się to działo w sposób automatyczny. Niektórzy początkujący widzą w tym największą magię. Jednak to jest (powinno być) tylko zwieńczenie naszej pracy jako czysto techniczny aspekt. Musimy najpierw mieć strategię, która ma realną wartość (przewagę rynkową), zanim będziemy mogli ją zautomatyzować. Zautomatyzować można wszystko, tylko chodzi o to, aby na realnym rynku zarabiać. 🙂
Nie ma sensu żadna predykcja, czyli przepowiadanie tego, co się będzie działo na rynkach finansowych w oparciu o rozbudowaną historię. Skazani jesteśmy na porażkę, bo nikt nie zna przyszłości. Jak nagrywam podcast, to mamy listopad 2018. Mniej więcej od 2014/2015 roku non stop słyszę, jak wielu próbuje przewidywać, kiedy będzie załamanie rynku akcji w Stanach Zjednoczonych. Niektórzy postawili na to pieniądze — w postaci otwarcia krótkich pozycji lub wycofania swojego kapitału z rynku akcji.
W algorytmach chodzi o to, aby niczego nie przewidywać, tylko reagować na to, co się dzieje na rynku. Tom Basso w 16. odcinku mojego podcastu pięknie powiedział: „Cena to jest ostateczna zmienna zależna”. Jakiekolwiek analizy byśmy nie przeprowadzali — analizę fundamentalną czy techniczną, jakiekolwiek newsy byśmy nie przewidzieli — wybuchnie wojna czy coś jeszcze innego, to cena zawsze będzie ostateczną zmienną zależną w odpowiedzi na to wszystko.
Dlatego wystarczy reagować tylko na jej zmiany. Dowodem na to jest Tom Basso, który inwestuje z sukcesami na rynkach finansowych przez prawie 50 lat. Takich osób jak on jest wiele, które poruszając się po rynku tylko poprzez reagowanie na zmianę ceny, są w stanie przez wiele dekad zarabiać ciągle pieniądze. Osobiście jestem przeciwnikiem analizowania newsów — wystarczy analiza ceny, bo ona jest tą ostateczną zmienną. Nie lubię analizowania tego, co powiedzą gadające głowy w telewizji. Dla mnie to nie ma sensu, bo próba przewidywania rynków finansowych jest z góry skazana na niepowodzenie.
Zawsze ktoś coś trafi i później zwykle taka osoba jest dyżurnym ekspertem, bo przewidział kryzys w 2008. Chciałbym, aby taki ktoś przewidział mi jeszcze 5 kolejnych kryzysów z dokładnością do kilku tygodni, czy nawet miesięcy. Z zasięgami cen i tak dalej. Nie jest to możliwe. Oczywiście medialnie jest to coś bardzo atrakcyjnego. Ludzie lubią przewidywać. Mają wtedy poczucie kontrolowania rynków finansowych, kontrolowania sytuacji. Warto zadać sobie trochę intelektualnego trudu i zrozumieć, że naprawdę wystarczy tylko reagować na cenę.
Mądra analiza techniczna to nic innego jak reagowanie na cenę. Tu chodzi o to, jak się korzysta z danego narzędzia, a nie o to, jakie to narzędzie jest. Mając młotek, można wbijać nim gwoździe, a można też obijać sobie palce. Wtedy będziemy mówić, że młotek jest zły. 🙂
Kto ma wiedzę, nie musi przewidywać. Kto przewiduje, wiedzy nie posiada. To są bardzo fajne słowa, które przeczytałem ostatnio w książce Remigiusza Mroza, którego bardzo namiętnie ostatnimi czasy czytam albo słucham w formie audiobooków. To jest akurat zdanie z Wotum Nieufności: „Kto ma wiedze, nie musi przewidywać. Kto przewiduje, wiedzy nie posiada”. Co prawda to zdanie była w zupełnie innym, nierynkowym kontekście. Ja ją trochę przeniosłem do swoich potrzeb na rynek finansowy. Ona ma sens. To zdanie mówi, że ktoś, kto ma wiedzę, nie musi przewidywać rynków finansowych. Nie musi przewidywać, czy będą jakieś krachy finansowe i kiedy one będą. To jest skazane na porażkę. Jak ktoś nie ma wiedzy, nie ma strategii, to wtedy przewiduje. Ten pierwszy zarabia, a ten drugi w długim terminie nie zarabia. Serio — nie znając przyszłości, której i tak nikt nie zna, można z powodzeniem zarabiać na rynkach.
Kto ma wiedzę, nie musi przewidywać. Kto przewiduje, wiedzy nie posiada
Wady algorytmów
Wiemy już, jakie są zalety algorytmów. Nie jest niestety tak, że algorytmy to lek na całe zło. Algorytmy mają również swoje wady.
Po pierwsze– nie jest prawdą, że jak algorytmy sobie funkcjonują na rynku finansowym, to my jesteśmy emocjonalnie w lepszej pozycji od innych uczestników rynku, bo nie musimy przeżywać tego, co się dzieje w naszym procesie inwestycyjnym. Emocje zawsze będą. Nawet jeżeli decyzje są podejmowane na podstawie algorytm, to my wciąż widzimy, co się dzieje na naszym rachunku. Jeżeli przechodzimy przez obsunięcie na naszym kapitale i widzimy, że tracimy na naszym portfelu określoną kwotę pieniędzy. Co gorsza, to się przeciąga w czasie. Często jest tak, że lepiej jest jednorazowo stracić 20%, które bardzo szybko, w przeciągu kilku dniu odrobimy, niż mieć obsunięcie na poziomie 10%, które będzie się przedłużało rok czy dwa lata. Bez względu czy to obsunięcie na kapitale jest wynikiem działania algorytmu, czy naszych decyzji intuicyjnych — dyskrecjonalnych, uznaniowych, to jednak emocje będą zawsze częścią tego procesu inwestycyjnego.
Kolejną wadą jest to, że aby zbudować algorytm to musimy dysponować pewną wiedzą programistyczną. Nie musimy być zawodowym programistą, który musi iść na studia informatyczne, a potem wiele lat praktykować i uczyć się wielu bibliotek programistycznych. Tutaj naprawdę chodzi o podstawowe myślenie logiczne i zawarcie podstawowych logicznych reguł, zapisanie ich w postaci języka programowania. Coś, co jest w stanie ogarnąć każdy człowiek niebędący programistą. Każdy człowiek, który potrafi cokolwiek logicznie myśleć, czyli większość z nas. Nie dajmy sobie wmówić, że programowanie jest tylko zarezerwowane dla nerdów. Nie jest tak, że mówię to dlatego, że sam jestem zawodowym programistą i z programowaniem mam styczność 2 dekady.
Programista ma zupełnie inny zakres wiedzy potrzebny do realizowania swojego zawodu niż to, co będzie nam potrzebne przy budowaniu algorytmu do prostej strategii. Jakby przyłożyć to procentowo, to powiedziałbym, że jest to relacja jeden do stu. Naprawdę nie trzeba być profesjonalnym, zawodowym programistą, aby móc zajmować się algorytmicznym podejściem do rynków finansowych w takim rozumieniu jak tutaj mówię.
Następną wadą algorytmów jest to, że możemy łatwo się oszukiwać. Jak budujemy strategię na danych historycznych, to możemy robić wszystko tak, aby nasze wyniki, które dostajemy w testach, były jak najlepsze. Wtedy my będziemy się widzieć w lepszym świetle. Bardziej pozytywnie będziemy wszystko wiedzieć. Wyniki będą się cały czas poprawiały.
Wyobraźmy sobie, że budujemy prostą strategię. Mamy 10-letni okres, dla którego testujemy tę strategię i wygenerowała nam ona, załóżmy 15% stopy zwrotu średnio rocznie. Jednak jesteśmy bardzo mądrzy. Dodaliśmy jeszcze jedną, drugą, trzecią regułę. I jeszcze kilka innych. Nagle z 15% robi się 50% w skali roku. Średnia stopa zwrotu. Czujemy się znacznie lepiej. Już czujemy, że jak teraz postawimy tam na to realne pieniądze i będziemy je pomnażać 50% każdego roku, to 5-10 lat i będziemy na sowitej emeryturze. Niestety takie to proste nie jest. Budowanie w taki sposób strategii powoduje, że będziemy się tylko oszukiwać. Jedyne co uda nam się zbudować, to system, który będzie przeoptymalizowany i zbytnio dopasowany do danych historycznych.
W kolejnym odcinku będę mówił o tym, jak poprawnie budować strategię inwestycyjną, aby unikać zagrożenia w postaci oszukiwania na wynikach. Musimy zawsze pamiętać, że działając na danych historycznych, to przeszłość nigdy nie będzie równa przyszłości. Żaden przez nas budowany model nie będzie nigdy idealny, będzie tylko pewnym, lepszym bądź gorszym przybliżeniem realnego świata. Jesteśmy skazani na działanie na danych historycznych, bo nikt z nas nie zna przyszłości. Musimy działać na danych historycznych z ogromną ostrożnością. Bo to co jest zaletą podejścia systemowego, w odróżnieniu od podejścia czysto uznaniowego, szybko może okazać się naszym przekleństwem.
A może lepiej użyć wiele strategii równocześnie?
Zaletą algorytmów jest też to, że możemy w jednym momencie uruchomić wiele strategii, dzięki ich automatyzacji. Ciężko jest nam jako człowiekowi inwestować w tym samym czasie na małym interwale czasowym, załóżmy na wykresie 15-minutowym, gdzie musimy non stop śledzić, co się dzieje na rynku i równocześnie działać na 10 rynkach. Jest to bardzo ciężkie do zrealizowania dla nas jako ludzi. W przypadku algorytmu, który jest zautomatyzowany, nie ma problemu. Może być jeszcze więcej rynków. Kevin Davey z którym robiłem wywiad ma w rynku uruchomionych około 80-90 strategii.
Zaletą algorytmu jest to, że możemy w jednym momencie uruchomić wiele strategii
Mało tego, dokładając do portfela kolejne strategie, możemy wypracować coś, co będzie dla nas interesujące. Możemy, dokładając kolejne strategie powiększać zysk, ale zmniejszając ryzyko, bo będziemy je rozpraszać. Jest to duża zaleta.
Wiele dróg do sukcesu
Jeżeli chodzi o budowanie strategii, to w kolejnym odcinku wejdę w głębsze szczegóły. Będę opowiadał krok po kroku, jak powinien taki proces wyglądać. Natomiast od razu chcę przestrzec — nie ma jednego prawdziwego, najlepszego procesu budowy strategii. To nie jest tak, jak 2+2=4 i zawsze tak będzie. Tutaj o ile algorytm finalnie daje nam jednoznaczne obiektywne decyzje, o tyle samo budowanie algorytmu jest w pewnym sensie sztuką, gdzie musimy metodę budowania algorytmu dopasować do własnych, osobistych preferencji.
Zdarza się tak, że osoby, które osiągają sukcesy na rynkach finansowych, działając w oparciu o algorytmy, budują je w różny sposób. Nie ma jednego prawdziwego sposobu na budowanie. Mówię to też dlatego, aby przestrzec kogoś przed tym, aby szybko oceniał to, co będę mówił w kolejnym odcinku: „To jest nieprawda, bo ty stosujesz coś w budowie algorytmów, czego nie stosuje tamten pan. Co więcej, on powiedział, że to jest głupie, a ty mówisz, że to jest fajne”. To, co mówię to warto się tym inspirować. Musimy wszystko sami sprawdzać. Jak to mówił Ronald Reagan w odniesieniu do Rosjan: „Trust, but verify”.
Będę mówił procesie, o metodologii, która jest bliska mnie i moim doświadczeniom. Oparta jest w dużej mierze na metodologii Roberta Pardo, ale nie tylko. On jest człowiekiem legendą w świecie inwestowania. Człowiek, który jest pionierem w stosowaniu algorytmów, jeśli chodzi o inwestowanie. Człowiek, który odniósł ogromny sukces na rynkach finansowych. Zarobił ogromne pieniądze na rynkach finansowych. Jest znany też z popularyzacji poprzez swoją książkę algorytmów na rynkach finansowych.
Obok Roberta Pardo wykorzystam też podejście, które stosuje Kevin Davey. Kevin Davey był gościem w moim podcaście. To jest podcast nr 17. Co prawda, Kevin Davey ma podobne podejście do Roberta Pardo, natomiast nawet oni pomimo tego, że są podobni, to się różnią. O tym będę mówił w kolejnym odcinku, gdzie są te różnice. Mimo wszystko mogą obaj odnosić sukcesy na rynkach finansowych.
Zajmuję się algorytmami na rynkach finansowych już, albo jak ktoś woli, zaledwie 10 lat. To nie jest tak, że ja w 100% wykorzystuję to, co wykorzystuje inny inwestor A czy B. Mam swoje przemyślenia, swoje doświadczenia, coś, co działa mi dobrze, co się sprawdza. O tym też będę mówił w kolejnym odcinku.
W swoim podcaście tutaj, co jest też świetną bazą edukacyjną dla mnie samego, rozmawiałem z wieloma traderami, którzy odnieśli sukces. Nie tylko sukcesy krótkoterminowe, że ktoś zarabiał rok, dwa czy trzy, tylko traderów, którzy na rynku są od 20-30-40-50 lat, jak Andrea Unger, Thomas Stridsman, Tom Basso, Perry Kaufman czy Linda Raschke. Każdy z nich ma inny, indywidualny styl. Warto się inspirować pracą innych, ale trzeba wszystko samemu weryfikować i starać się podejmować decyzję samodzielnie.
Sukces można osiągać na wiele sposobów. Wymienię kilka przypadków, gdzie znane osoby z branży różnią się między sobą co do poglądów, czy stosować daną technikę, czy nie. One mogą być mało zrozumiałe dla kogoś, kto w temacie nie jest rozeznany. Myślę, że to się stanie bardziej jasne w kolejnym odcinku, kiedy będziemy opowiadać w szczegółach, jak są budowane strategie.
Są przykładowo testy zwane walk-forward, są zawodnicy, tacy jak Andrea Unger, którzy ich nie stosują. Są też tacy zawodnicy jak Robert Pardo, który jest ich pomysłodawcą. Obaj zarobili ogromne pieniądze na rynkach. Są tacy, którzy optymalizują strategię. Są tacy, którzy ich nie optymalizują. Są tacy, którzy korzystają z analizy Monte Carlo, inni nie korzystają. Są tacy, którzy korzystają z algorytmów genetycznych, inni nie. I tak można by jeszcze długo wymieniać.
Warto inspirować się wiedzą innych, ale finalnie trzeba wszystko wytestować samemu
Warto się inspirować wiedzą innych, ale finalnie zwłaszcza w finansach trzeba wszystko wytestować samemu i decyzję podejmować samodzielnie. Nawet jeśli mamy najlepszych doradców, to doradca powinien być tylko doradcą, a my powinniśmy weryfikować wiedzę doradców najlepiej u innych doradców, krzyżowo, i wyciągać z tego wnioski dla siebie.
Zdecydowałem, aby ten odcinek był podzielony na dwa odcinki, bo w kolejnym odcinku będę mówił konkretnie krok po kroku, jak powinien wyglądać proces budowy strategii inwestycyjnej.
Proces budowy i cykl życia strategii
Wymienię etapy, a w kolejnym odcinku już sobie opowiemy, jak każdy etap wygląda.
Jeżeli chcemy zbudować własną strategię, to krokiem numer jeden jest określenie celu – co chcemy osiągnąć tą strategią.
Krok numer dwa — pomysł. Musimy wiedzieć, w jaki sposób, musimy znaleźć pomysł, aby ten cel, który wyznaczyliśmy osiągnąć.
Krok numer trzy — implementacja i testy na małym zbiorze danych. Zapisujemy nasz pomysł, nasz algorytm i testujemy go na małym zbiorze danych, tak, aby nie spalić wszystkich danych. Chcemy już mniej więcej wiedzieć, na ile nasz pomysł ma szansę na powodzenie. Jeżeli ten krok uda nam się pozytywnie przejść i to, co sobie zapisaliśmy działa, a niestety większość pomysłów nie działa.
Jeżeli uda na się znaleźć pomysł, który działa, to krokiem numer cztery jest rozbudowana forma testów. Tutaj będziemy katować naszą strategię, aby sprawdzić, czy to, co wymyśliliśmy, naprawdę ma szansę powodzenia w realnym rynku.
Krok numer pięć — inkubacja czyli handel papierowy. Tutaj na tym etapie mamy strategię, którą zbudowaliśmy i którą teoretycznie moglibyśmy włączyć w rynek i zacząć w nią inwestować. W inkubacji dajemy sobie trochę czasu na ochłonięcie i wyłapanie potencjalnych błędów. Przez pewien stosujemy naszą strategię na sucho, czyli bez angażowania realnego kapitału.
Punkt szósty — wdrożenie strategii na rynek i konserwacja jej. Niektóre strategie mogą wymagać tego, aby co jakiś czas ją re-optymalizować.
Krok siódmy — wycofanie z rynku. Nawet jak budujemy strategię, to z góry a priori powinniśmy wiedzieć, kiedy i w jakich warunkach strategię będziemy musieli wycofać z rynku, bo mogła przestać działać, lub działa nie tak, jak oczekiwaliśmy. To również musi być częścią naszego planu.
Zakończenie
Na dziś ode mnie to tyle. Mam nadzieję, że cokolwiek, zwłaszcza osoby początkujące, mogły tutaj przyswoić. Mam nadzieję, że to wprowadzenie będzie miało dużą wartość dodaną, zanim wejdziemy w większe szczegóły. Powinniśmy tutaj stosować podejście w wielu krokach. Na początek uczymy się pierwszego kroku, później drugi, trzeci. Potem musimy wrócić do kroku pierwszego i jeszcze raz to wszystko powtórzyć, aby całościowo zrozumieć materię.
Jeżeli ktoś chce wchodzić w rynki finansowe i chce się temu poświęcić, i zaangażować w to kapitał, to musi znaleźć w sobie energię, chęci i motywację, aby to wszystko starać się przetrawić i przepracować.
Na dzisiaj dziękuję za waszą uwagę. Zapraszam na swoją stronę na YouTube, gdzie będzie można obejrzeć ten odcinek podcastu wraz z prezentacją (dostępna również powyżej na tej stronie), która została do tego celu przygotowana.
Pozdrawiam. Życzę samych sukcesów, nie tylko w świecie finansowym. 🙂
Do usłyszenia niebawem.
Bye, bye.
Podobał Ci się artykuł?
Jeśli chcesz, żebym Cię poinformował mailem, gdy pojawią się nowe artykuły, zapisz się poniżej. 🙂