#016: Tom Basso, rynkowa legenda podążania za trendem (EN)
Tom Basso to kolejny bohater słynnej serii książek J. Schwager’a, Czarodzieje Rynku, który zgodził się udzielić ekskluzywnego wywiadu dla Was w ramach mojego podcastu. Nadarzyła się niecodzienna okazja zadania pytania co słychać u niego w 26 lat od pamiętnego wywiadu. Jak postrzega rynki przez pryzmat niemal czterech dekad doświadczeń?
Jack Schwager przyznał, że z pośród wszystkich interlokutorów to właśnie Tom zaprezentował styl podejścia do rynków i życia, który sam najchętniej by wdrożył w swoim przypadku. I to pomimo tego (a może właśnie dlatego), że bynajmniej nie był kimś szczególnie barwnym. Wyróżniał się natomiast wielkim opanowaniem i zorganizowaniem.
Osoba Toma Basso pojawiła się też w kilku książkach Van Tharp’a (m.in. szeroko znanej Giełda, wolność i pieniądze. Poradnik spekulanta), z którym współpracował przez pewien czas.
W szczytowym momencie swojej kariery zarządzał kapitałem przekraczającym kwotę 600 milionów dolarów amerykańskich. W wieku 51 lat szczęśliwie przeszedł na emeryturę z solidnie wypchanym portfelem, chociaż tak naprawdę swoją wolność finansową uzyskał wiele lat wcześniej. I pomimo, że od 2003 roku jest formalnie emerytem, to nie znaczy to, że nie jest aktywny na rynku. Zamknął swój biznes, ale nadal handluje tymi samymi metodami na swoim prywatnym rachunku.
Wywiad zawiera całą masę mądrości, przekazaną przez osobę o niesamowitej osobowości, skromności i doświadczeniu. Szczerze i od serca polecam wsłuchać się w słowa Toma każdemu, zwłaszcza, jeśli nadal poszukujesz swojej drogi na rynkach finansowych.
UWAGA! Wywiad dostępny jest do wysłuchania w języku angielskim. Nie przewiduję tłumaczenia na język polski w najbliższej przyszłości. Zapraszam jednak do artykułu poniżej, który mam nadzieję, okaże się wartościowym dodatkiem.
W tym odcinku
- Kim jest Tom Basso i dlaczego został traderem
- Czym był Trendstat i jakim kapitałem zarządzał w jego ramach
- Na czym polega przewaga rynkowa Toma
- Dlaczego Tom jest traderem systemowym, a nie intuicyjnym (dyskrecjonalnym)
- Jak, na przestrzeni lat, zmieniało się podejście Toma do rynku
- Jak wygląda obecne podejście Toma do rynków
- Dlaczego Tom zdecydował się na długoterminowe strategie podążania za rynkiem
- Czy jest jakiś rynek, który Tom uważa obecnie za najciekawszy do handlu
- Jak Tom rozwiązuje problem dywersyfikacji portfela
- Czy proces handlu Toma jest w pełni zautomatyzowany
- Jak wygląda proces budowy nowych strategi
- Jak Tom testuje swoje strategie
- W jaki sposób Tom monitoruje swoje strategie działające na żywym rynku
- Czy Tom analizuje tzw. liczbę stopni swobody w swoich strategiach
Przydatne linki do tego odcinka
- ETR (Enjoy The Ride) – strona prywatna Toma
- Narzędzia i usługi wykorzystywane przez Toma
- TradingBlox – oprogramowanie do projektowania, testowania i uruchamiania strategii transakcyjnych na rynku
- CSI – dostawca dziennych danych z notowaniami rynkowymi
- Charles Schwab – broker z którego korzysta Tom do handlu papierami wartościowymi (akcje, ETFy)
- Interactive Brokers – broker z którego korzysta Tom do handlu kontraktami terminowymi
- Osoby wspomniane w wywiadzie
- Polecana literatura
- Trend jest twoim przyjacielem. Trudna droga do łatwych zysków, Michael Covel, Wydawnictwo Linia, 2013
- Trend Following, 5th Edition: How to Make a Fortune in Bull, Bear and Black Swan Markets, Michael Covel, Wiley Trading, 2017
- The Complete TurtleTrader: How 23 Novice Investors Became Overnight Millionaires, Michael Covel, HarperBusiness, 2009
- Panic-Proof Investing: Lessons in Profitable Investing from a Market Wizard, Thomas F. Basso, Wiley, 1994
- Definitive Guide to Position Sizing Strategies, 2nd Edition, Van K. Tharp, The International Institute of Trading Mastery, Inc., 2015
- Two centuries of trend following, Yves Lempérière, Cyril Deremble, Philip Seager, Marc Potters, Jan-Philippe Bouchaud, Journal of Investment Strategies 3(3), 41–61, 2014
Zaproszenie do dyskusji
Serdecznie zapraszam Cię do komentowania i zadawania pytań, bezpośrednio na tej stronie poniżej, lub na mojej stronie na Facebook’u lub moim profilu Twitter’owym.
Alternatywnie możesz zadać pytanie głosowe, nagrywając się na SpeakPipe. Pamiętaj tylko, że masz 90 sekund na nagranie 🙂
Bardzo zależy mi na Twoim głosie, za który już teraz z góry bardzo dziękuję 🙂
Ciekawe cytaty
Dla mnie, jako chemika inżyniera, zarządzanie pieniędzmi przypomina zakład chemiczny. Na wejściu mamy dane, poddane pewnemu procesowi, a następnie generowany jest wynik.
Moja przewaga rynkowa tkwi w długoterminowym podejściu. Jestem cierpliwy i działam zgodnie z planem. Wielu inwestorów sprawdza co dzieje się na rynku każdej godziny. Ja ignoruję ten szum rynkowy, ten nonsens.
Wielu osobom bardzo trudno mieć strategiczne podejście do rynku i działać na nim w zdyscyplinowany sposób.
Dlaczego handluję przy pomocy systemu, a nie własnej intuicji? Jeśli jesteś traderem intuicyjnym, przez cały dzień musisz wpatrywać się w monitor, aby podjąć decyzje. Nie masz czasu na odpoczynek i myślenie o czymś innym.
Ludzie mają skłonność do tego, by rozumieć wszystko co wokół nich się dzieje. Dlaczego rynek wzrósł o 100 punktów? Mnie to nie interesuje. Jeśli byłem po dobrej stronie rynku, zarobiłem pieniądze. Nie muszę niczego więcej rozumieć.
Działam zgodnie ze strategią, a mój wynik za bieżący miesiąc nie ma dla mnie wielkiego znaczenia.
Strategia podążania za trendem wyłapuje każdy znaczący ruch na rynku, który generuje znaczący zysk. Pozostałe transakcje generują niewielką stratę lub niewielki zysk.
Aby odnieść sukces na rynku, musisz opracować metodę, która pracuje w zgodzie z tobą. Musisz rozumieć swoją przewagę rynkową i mieć komfort w jej stosowaniu.
Musisz wiedzieć kiedy straty są naturalne i nie wynikają z faktu, że w strategii coś się popsuło.
Kupno czy sprzedaż na rynku to niewielka część strategii. Musisz wiedzieć kiedy kupić lub sprzedać, a co ważniejsze, jak dużo kupić lub sprzedać. Bardzo kluczowa jest również strona mentalna i dyscyplina, aby to wszystko zrobić.
Jedna z moich przewag na rynku polega na tym, że handel jest dla mnie tak prosty jak oddychanie. Nie myślę o oddychaniu. Nie myślę o kupowaniu czy sprzedawaniu. Nie ekscytuje mnie to, nie denerwuje mnie to. Zero emocji.
Istota strategii podążania za trendem
Dla mniej zaawansowanych Czytelników i Słuchaczy, pozwoliłem sobie napisać mały suplement do wywiadu z Tomem Basso.
Tytułem wstępu napiszę od razu: jeśli ktoś szuka regularnych zysków typu kilkaset procent rocznie, to szkoda dalej czytać. Niestety u mnie takich cudów nie znajdziecie. Być może niektórzy są zawiedzeni takim postawieniem sprawy, ale chcę mieć pewność, że się rozumiemy. 🙂
Handel oparty na strategiach tzw. podążania za trendem (ang. trend following), to klasyka, którą stosowało i stosuje z powodzeniem wielu najświetniejszych traderów na świecie, w tym słynny zespół tzw. Żółwi
1
1.
Nazwa „żółwie” wzięła się z porównania farmy w Singapurze, hodującej żółwie. Ta paralela posłużyła do „hodowania” grupy traderów.
W roku 1983, dwóch legendarnych traderów, Richard Dennis i William Eckhardt, przeprowadziło eksperyment, który miał dowieść, czy z powodzeniem każdego można nauczyć tradingu. Dennis był znany szeroko w branży jako facet, który z początkowych 5000 dolarów dorobił się fortuny przekraczającej 100 milionów dolarów.
Dennis stał na stanowisku, że każdy może dokonać tego co on po zaledwie dwutygodniowym kursie, podczas gdy Eckhardt był innego zdania. Ten pierwszy tak mocno wierzył we własny system transakcyjny, że postanowił w eksperymencie użyć swoich pieniędzy. Zamieścił ogłoszenie w The Wall Street Journal, w odpowiedzi na które zaaplikowało tysiące kandydatów, spośród których wybrano początkowo 14 osób.
Wybrańców nauczono strategii podążania za trendem, które są obecnie powszechnie znane w domenie publicznej. Reguły są banalne. Przykładowo pozycję długą zajmowano gdy cena przebijała poziom z ostatnich 40 dni.
Eksperyment powiódł się po myśli Dennisa, a zrekrutowani przez niego kandydaci zarobili ponad 175 milionów dolarów w zaledwie pięć lat.
×
. I można się zżymać, że to już nie to, co kiedyś, nawet jeśli kiedyś było inaczej. Niech zatem przemówią weryfikowalne wyniki, a te pokazują, że trend following jak najbardziej ma się nieźle.

Wyniki Dunn Capital, funduszu opartego na strategii podążania za trendem. Dla kontrastu czerwona linia pokazuje stopy zwrotu indeksu S&P 500 wraz z reinwstowanymi dywidendami.
Źródło: www.trendfollowing.com
Trend following to nie metoda dla kogoś, kto ma duszę day tradera, chcącego szybko i najlepiej każdego dnia kasować zysk do kieszeni. Tu sprawy mają się zupełnie inaczej: horyzont działania to tygodnie, miesiące, a czasami i lata. Zamiast wykresów w interwale 5-minut, dominują wykresy dzienne lub wręcz tygodniowe. Zamiast tysiąca wydumanych wskaźników, operuje się na prostych średnich kroczących lub wybiciach z kanałów cenowych. Zamiast specjalizacji w wybranym rynku, handluje się na szerokim spektrum walorów: akcjach, ETF, kontraktach terminowych czy opcjach. Zamiast poszukiwania krótkoterminowych (i niestety często krótkotrwałych) nieefektywności rynkowych, eksploatuje się trendy długoterminowe. Podążanie za trendem to metoda szeroko znana i stosowana z powodzeniem przez dekady. Na czym polega?
Na czym polega strategia podążania za trendem?
Sama nazwa strategii jest bardzo wymowna i dobrze oddaje jej ducha, ale warto jednak ją rozwinąć.
Koncepcja strategii podążania za trendem jest prosta: stara wyłapać tworzące się trendy, podpinając się pod ruch ceny w określoną stronę, a następnie płynięcie z rynkiem. Przy czym nie ma tu próby przewidywania tego co zrobi rynek. A więc, jeśli rynek rośnie, to kupujemy, a gdy spada, sprzedajemy. Reagujemy na bieżące zmiany cen.
Do tego dochodzi zarządzanie ryzykiem. A więc z góry wiadomo ile ryzykujemy na każdej transakcji (np. 1% kapitału). Gdy rynek podąża w obraną przez nas stronę, płyniemy wraz z nim, zabezpieczając pozycję zleceniem obronnym (tzw. stop podążający, trailing stop). Gdy rynek zawróci i dotrze do linii naszej obrony, pozycja jest zamykana. W tej strategii nie kasujemy zysku dopóki rynek nie zawróci – nie stosujemy tzw. zleceń take profit. Zwyczajnie nigdy nie wiadomo gdzie rynek może dotrzeć, a my polujemy na jak największe trendy.
W praktyce oznacza to, że większość transakcji kończy się małą stratą lub małym zyskiem. Zwykle więcej niż 50% transakcji generuje stratę. Sednem filozofii podążania za trendem jest jednak „polowanie” na duże trendy, które pozwalają nie tylko pokryć straty, ale jeszcze zarobić.
Aby zwiększyć szansę w polowaniu na duże trendy, portfel zwykle opiera się na wielu walorach, handlowanych równocześnie. Przykładowo mogą być to takie segmenty jak indeksy, towary, waluty czy papiery o stałym dochodzie. Prawdopodobnie też tu leży jeden z powodów, dla którego co jakiś czas niektórzy twierdzą, że trend following nie działa. Należy bowiem na niego spoglądać przez pryzmat całego portfela, a nie pojedynczo wybranego waloru. Naszym zadaniem jest rozpraszanie ryzyka, a nie kumulowanie go w jednym miejscu poprzez handel jednym walorem.
Piękno trend followingu
Jeśli można mówić o pięknie czegoś tak abstrakcyjnego jak strategia rynkowa, to na pierwszym miejscu umieściłbym jej prostotę. W gruncie rzeczy zamiast skomplikowanych algorytmów czy analiz, mamy prostą strategię dającą zapisać się jednoznacznie kodem języka programowania w kilku linijkach, czy wręcz na skrawku serwetki.
To z kolei implikuje, że łatwo, przynajmniej teoretycznie, ją zreplikować. Egzekucja strategii w praktyce nie jest czasochłonna i przy dobrej organizacji może ograniczyć się nawet do kilku/kilkunastu minut w tygodniu. Sporą część pracy można zautomatyzować, sprowadzając naszą pracę w dużym zakresie do nadzorowania uruchomionej strategii. Spokojnie można taką strategię realizować, spędzając większość naszego czasu na zupełnie inne zajęcia.
Proszę spróbujcie zrobić to samo, dla przykładu, z „prostymi” metodami Buffetta (nie wspominając już o tym, że większość detalicznych krasnali nie ma kapitału, który pozwoliłby naśladować jego ruchy). Przy okazji Buffetta — w samym tylko 2008 roku jego kapitał miał obsunięcie na poziomie 43% — to tak dla formalizmu, żeby nie było, że inwestowanie w wartość to spacerek dla amatora. Jeśli ktoś nie lubi się z ryzykiem, to niech ulokuje swoje środki w banku (nie polecam grupy Pana Czarneckiego), najlepiej w różnych walutach i różnych krajach.
Prostota podążania za trendem ma też tę zaletę, że trudniej o nadmierne dopasowanie takiego modelu do krzywej (ang. curve fitting), czyli do danych historycznych. Każdy, kto zmagał się z modelowaniem statystycznym rynków dobrze wie, że przeczesując dane mając w podorędziu współczesne moce obliczeniowe, można niczym z kapelusza wyczarować tysiące strategii w krótkim czasie. Tyle, że sztuką jest wyłuskanie czegoś, co działa nie tylko na danych historycznych.
Kolejnym argumentem przemawiającym za trend followingiem jest obiektywizm podejmowanych decyzji. Nie kupujemy, ani nie sprzedajemy czegoś na widzi mi się. Dla przykładu analiza fundamentalna pociąga za sobą bardzo czasochłonną metodologię. Co gorsza, nie daje jednoznacznych sygnałów transakcyjnych na rynku. W przypadku podążania za trendem istnieją jasne i jednoznaczne reguły co, ile i kiedy kupić bądź sprzedać. Nie musimy analizować danych ekonomicznych, danych konkretnej spółki giełdowej czy Bóg wie, czego jeszcze. Jak powiedział Paul Tudor Jones — ludzie mają tendencję do tego, aby starać się wszystko zrozumieć. Podobnie jest z rynkami finansowymi. Dlaczego akcje KGHM wzrosły, a nie spadły? Dlaczego LiveChat płaci tak dużą dywidendę? Ojej, Brexit się przytrafił! Cholera, ale ta ropa spadła — dlaczego? Czy po obecnej wyprzedaży na GPW jest dobry moment do kupowania akcji? Kiedy zacznie się bessa w USA?
Mamy tu pewien paradoks. Im nasza analiza rynkowa jest bardziej dogłębna i dokładna, zawiera większą liczbę możliwych wariantów, tym bardziej przekonywująco się prezentuje dla odbiorcy. Tymczasem im więcej warunków w analizie stawiamy, tym prawdopodobieństwo jej spełnienia… maleje. A na koniec dnia mamy i tak tylko trzy możliwości: rynek pójdzie w bok, w górę lub w dół.
Z tego powodu Tom Basso nie analizuje wiadomości ekonomicznych, fundamentalnych, czy jeszcze innych, aby następnie w ich oparciu podjąć decyzję o zawarciu transakcji na rynku. Wychodzi z założenia, że cena jest ostateczną daną, będącą zarazem zmienną zależną, która jest dla niego niezbędna. Jest ona wypadkową działań wszystkich uczestników rynku, bez względu na stosowane przez nich metody. A zatem sensowne jest reagowanie na same jej zmiany i zrezygnowanie z próby jej przewidywania. To zarazem kwintesencja filozofii stojącej za podwalinami analizy technicznej, niestety powszechnie nierozumianej pośród uczestników rynku.
Łyżka dziegciu w beczce miodu
Jeśli ktoś czytając ten artykuł właśnie pomyślał, że trafił na żyłę złota i już pisze papier z wypowiedzeniem swojemu pracodawcy, to niech lepiej się jeszcze dobrze zastanowi. Niestety o ile wiele dekad pokazuje, że takie podejście do rynku pozwala regularnie zarabiać, to nie znaczy, że jest to samograj i spokojny spacerek po rynkach finansowych.
Dzięki zarządzaniu ryzykiem i wielkością otwieranych pozycji, poszczególne straty z transakcji są małe. Niestety zdarza się, że chodzą one seriami, i potrafią kumulować spore obsunięcia kapitału w naszym portfelu. Co gorsza, stan taki może utrzymywać się przez długie miesiące. A to, bez uprzedniego przygotowania i zrozumienia tego, co się robi na rynku, może zachwiać słomianą wiarę w „cudowną” metodę większości delikwentów.
Nie przez przypadek Tom Basso świetnie wpisuje się w wymagania jakie stawia podążanie za trendem, a Jack Schwager nadał mu wręcz przydomek Mr. Serenity (Pan Spokój) . Sam w rozmowie ze mną przyznał, że cierpliwość, to jedna z jego przewag rynkowych. Nie mylić tego z sytuacją, gdzie hodujący straty delikwent (buy&hold?), może mieć tylko nadzieję, że los się jeszcze do niego uśmiechnie.
Czy stosuję trend following we własnym portfelu?
Nie. A przynajmniej nie w stylu Toma Basso. Mój obecny trading jest krótkoterminowy (pozycje otwierane od jednego do kilkunastu dni), zarówno w odniesieniu do spekulacji kontraktami terminowymi jak i arbitrażu statystycznego. Handel jest całkowicie zautomatyzowany (nie licząc portfela IKE/IKZE), ale…
Muszę przyznać, że rozmowa z Tomem dała mi sporo do myślenia. Pomimo, że sama idea trend followingu nie jest niczym odkrywczym (ale już zdecydowanie jest niedoceniona i niezrozumiana), to Tom Basso zainspirował mnie do zainwestowania swojego wysiłku w pracę nad strategiami tego typu. Zostałem dzięki niemu zainspirowany do poszukiwaniu pomysłu na “nudniejszą” część swojego portfela inwestycyjnego, jako uzupełnienie do obecnego arsenału strategii. Być może powrócę za czas jakiś do tego tematu dzieląc się ewentualnymi doświadczeniami, tym bardziej, że kołata mi w głowie pewien pomysł, a nawet pomysły… Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do Toma…
O automatyzacji słów kilka
Chociaż Basso był jednym z pionierów automatyzacji handlu, nie robił tego dla efekciarstwa, tylko z czysto praktycznych pobudek. Sam przyznaje, że zanim przeszedł na emeryturę znaczną część jego czasu zajmowały obowiązki regulacyjne/księgowe/marketingowe, a nie trading, jako taki, czy poszukiwanie nowych strategii rynkowych. Trading, profesjonalny trading, to cholernie nudne rzemiosło. Jego automatyzacja może pozwolić odetchnąć.
Niestety wielu młodych adeptów tradingu chętnie, bez głębszego zastanowienia, brnie w forexowe “boty”, czy EA. Są one pisane (bądź automatycznie generowane) na platformę MT4, bez próby zrozumienia mechaniki rynków, efektywności poszczególnych technik czy kwestii zarządzania ryzykiem. Niektórzy kupują je wręcz niczym kolejny, nowy model iPhone’a… Sama automatyzacja nie uczyni nas zyskownymi. To tylko narzędzie.
Pieniądze to nie wszystko
Tom, poza sukcesem czysto finansowym, jest też osobą, która ma bardzo zdrowe podejście do życia. Dosłownie i w przenośni. Rozmawiałem z nim przed i po wywiadzie, nieco luźniej, wymieniłem kilka wiadomości mailowych — równy facet. Nie uderzyła mu sodówka do głowy. Jakkolwiek banalnie to brzmi, rozumie, że same pieniądze szczęścia nie dają. Potrafi się samoograniczyć w nadmiernej konsumpcji i pustym materializmie. Umie po prostu cieszyć się życiem.
Enjoy the ride!
Jacek 🙂
Footnotes
- Nazwa „żółwie” wzięła się z porównania farmy w Singapurze, hodującej żółwie. Ta paralela posłużyła do „hodowania” grupy traderów.
W roku 1983, dwóch legendarnych traderów, Richard Dennis i William Eckhardt, przeprowadziło eksperyment, który miał dowieść, czy z powodzeniem każdego można nauczyć tradingu. Dennis był znany szeroko w branży jako facet, który z początkowych 5000 dolarów dorobił się fortuny przekraczającej 100 milionów dolarów.
Dennis stał na stanowisku, że każdy może dokonać tego co on po zaledwie dwutygodniowym kursie, podczas gdy Eckhardt był innego zdania. Ten pierwszy tak mocno wierzył we własny system transakcyjny, że postanowił w eksperymencie użyć swoich pieniędzy. Zamieścił ogłoszenie w The Wall Street Journal, w odpowiedzi na które zaaplikowało tysiące kandydatów, spośród których wybrano początkowo 14 osób.
Wybrańców nauczono strategii podążania za trendem, które są obecnie powszechnie znane w domenie publicznej. Reguły są banalne. Przykładowo pozycję długą zajmowano gdy cena przebijała poziom z ostatnich 40 dni.
Eksperyment powiódł się po myśli Dennisa, a zrekrutowani przez niego kandydaci zarobili ponad 175 milionów dolarów w zaledwie pięć lat. ↩
Podobał Ci się artykuł?
Jeśli chcesz, żebym Cię poinformował mailem, gdy pojawią się nowe artykuły, zapisz się poniżej. 🙂