Pobierz skondensowaną porcję wartościowej wiedzy o inwestowaniu!🙂

Kariera Lindy Raschke ma swój początek w roku 1981, gdy zaczęła pracę jako animator rynku opcji na giełdzie w San Francisco. W roku 1992 zdobyła licencję CTA (ang. Commodity Trading Advisor), co pozwoliło jej zarządzać kapitałem w ramach funduszy hedgingowych. Z wielkim sukcesem zresztą, bo BarclaysHedge sklasyfikował je fundusz na 17 miejscu pośród grupy 4500 funduszy, za najlepszy wynik w okresie 5 lat.

Również Jack Schwager dostrzegł szybko niesamowity talent Lindy, umieszczając ją w panteonie traderów wszechczasów w ramach znakomitej serii książek Czarodzieje Rynku (Market Wizards).

Przyczynkiem do niniejszego wywiadu jest książka Lindy pod tytułem „Trading Sardines”, która ukazała się na początku roku 2019, a o której wspominała w moim poprzednim wywiadzie. A nie jest to banalna pozycja o tym jak zarabiała w trakcie swojej kariery grube miliony dolarów, ale przede wszystkim szczere wyznanie jak wielokrotnie dostawała mocne kopniaki od rynku.

Głównym przesłaniem Lindy jest to, aby nie starać się na siłę poszukiwać perfekcyjnych metod zarabiania na rynku. Liczy się przede wszystkim umiejętność panowania nad ryzykiem, aby przetrwać najtrudniejsze chwile. A te chodzą parami częściej niż większości z nas się może wydawać. Linda wręcz twierdzi, że ilość razy, gdy sama była po złej stronie rynku w najgorszych możliwych momentach, wykracza daleko poza zwykły przypadek. Świetnego tradera poznać można jednak nie po tym jak upada, otrzymując cios którego nikt nie był w stanie przewidzieć, jak na przykład atak na World Trade Center (jeden z funduszy Lindy ulokowany był w budynku obok), ale po tym jak podnosi się ponownie na nogi, by kontynuować walkę.

Dla mnie historia Lindy to dwudziestopierwszowieczna wersja słynnych Wspomnień Gracza Giełdowego. Tyle, że tu w roli Jessiego Livermore’a wciela się kobieta, dzielnie i z sukcesem zmagająca się z rynkowymi przeciwnościami losu przez niemal 4 dekady.

Zapraszam na bardzo osobistą i pogłębioną rozmowę z wyjątkową osobę, która w tym wszystkim ujmuje swoją życzliwością, skromnością i serdecznością względem drugiego człowieka.

W tym odcinku

  • Najnowsza książka Lindy „Trading Sardines” jako współczesna wersja „Wspomnień Gracza Giełdowego
  • Dlaczego to nie wydarzenie, a reakcja na nie jest kluczowa w tradingu?
  • Dlaczego czarne łabędzie zdarzają się częściej niż większość nas sądzi?
  • Dlaczego świat akademicki/teoretyczny tak bardzo odkleja się od rzeczywistego świata tradingu?
  • Jaką stopę zwrotu generowała Linda w ciągu całej swojej kariery?
  • Wiele nadzwyczajnych historii Lindy, które przytrafiły się jej w niemal 4 dekadach obecności na rynku

Przydatne linki

Dlaczego (kolejny) wywiad z Lindą?

Powinieneś zadać sobie takie pytanie. Na wstępie napisałem, że przyczynkiem do dyskusji była jej nowa książka. Ale nie chodzi tu o to, by ją promować pod kątem sprzedażowym (chociaż z czystym sumieniem mogę ją polecić każdemu), żeby Linda w skali roku mogła zarobić ekstra może kilka tysięcy dolarów, a kariery Michaela Lewisa nie planuje o ile mi wiadomo.

Linda nie oferuje też żadnych usług doradczych czy szkoleniowych, aby wykorzystać podcast jako reklamę.

Nie chodzi też o to, bym to ja mógł ogrzać się w jej blasku, serio. Rozbuchane ego źle robi, tym bardziej na rynku.

Zgodziła się na wywiad ze mną, bo mogła i chciała. Zwyczajnie, po ludzku, bez oczekiwania czegokolwiek w zamian. Linda, podobnie jak i ja, wierzy w dobrą karmę. Znaleźliśmy wspólny język i jestem przekonany, że prezentowany tu materiał może być źródłem inspiracji i przemyśleń dla wielu z Was. Nie oczekuj jednak gotowych rozwiązań.

Linda jest po prostu wiarygodna w tym co mówi bo jest wieloletnim praktykiem i ma sukcesy, które wykraczają poza zwykły przypadek. Cztery dekady, które spędziła na rynku, stanowią ogromnie cenne doświadczenie. Tu nie chodzi już o stopy zwrotu jakie generowała (chociaż celowo poruszyłem z nią ten temat), ale o to, że przeżyła na rynku. A niewielu z nas poważnie o tym myśli.

Jak wygląda droga do sukcesu w tradingu? 😉

Nie ma magicznej pigułki! 🙂

OK, jestem uczulony na wszystkich „coachów” i mądrali w każdej możliwej dziedzinie życia, pouczających nas jak żyć. Mam alergię również na te motywacyjne blablanie, które brzmi może efektownie dla wielu, ale jest g… warte. Ale przyznam, że ten film z Arnoldem Schwarzeneggerem zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Arnold pojawił się nie przypadkiem. Po pierwsze, to facet, który opisuje swoją realną drogę do sukcesu. Po drugie – Linda Raschke bardzo inspirowała się właśnie na Arnoldzie, bo sama na siłowni poszukiwała przez lata sposobu na odreagowanie stresu związanego z tradingiem.

W tradingu jest podobnie – nie ma magicznej pigułki, nie ma drogi na skróty – sukces wykuwa się w pocie i znoju. A i tak nie ma żadnej gwarancji jego osiągnięcia. Ale nie robiąc nic też na pewno nic nie osiągniemy.

Zaproszenie do dyskusji

Serdecznie zapraszam Cię do komentowania i zadawania pytań, bezpośrednio na tej stronie poniżej, lub na mojej stronie na Facebook’u lub moim profilu Twitter’owym.

Alternatywnie możesz zadać pytanie głosowe, nagrywając się na SpeakPipe. Pamiętaj tylko, że masz 90 sekund na nagranie 🙂

Bardzo zależy mi na Twoim głosie, za który już teraz z góry bardzo dziękuję 🙂

Subskrybuj
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

🚀 Ruszył polski portal ETF-ów - Atlas ETF!