📖 Portfel IKZE – raport za październik 2021 + obszerny komentarz
Materiał dostępny w formie tekstu📃
Decydując się na publiczne prowadzenie portfela IKZE liczyłem się z tym, że przyjdzie mi zmierzyć się z różnymi reakcjami. To czego bałem się najbardziej to ślepego naśladownictwa, głównie pod wpływem krótkoterminowych (dobrych) wyników. Dlatego dziś przy okazji prezentacji portfela po październikowej aktualizacji pokażę trochę ciemną stronę inwestowania o której nie tylko, że nie można zapominać, ale wręcz należy być gotowym na moment w którym poczujemy jej negatywne oddziaływanie.
Jednym z częstych błędów w inwestowaniu jest tak zwana krótkowzroczność. Pewnie już większość czytających domyśla się o co chodzi: inwestorzy mają tendencję do nadmiernego zwracania uwagi na sytuacje z ostatnich chwil (dni, tygodni, miesięcy) tracąc z oczu długoterminową perspektywę. Taka nasza ludzka natura. 🙂
Otóż publikując wyniki z rachunku IKZE nie miałem pojęcia jak będzie wyglądał rynek przez najbliższe miesiące od mojego debiutu. Serio – nie mam szklanej kuli. 🙂 Liczyłem się z tym, że portfel może zacząć od strat – nie dlatego, że strategia jest zła, tylko dlatego, że nie ma akurat warunków. To jak z żeglowaniem: nawet najlepszy żeglarz niewiele wskóra bez wiatru. Oczywiście wtedy łatwo przykleić komuś łatkę idioty, zwłaszcza pokazując, że ktoś inny wtedy zarabiał na czymś innym.
SPIS TREŚCI
Działa to też w drugą stronę. Krótkoterminowe dobre wyniki mogą kogoś zachęcić do robienia czegoś podobnego. Nic w tym złego o ile ktoś rozumie co robi i wie jak strategia działa. Ponieważ od lutego tego roku portfel IKZE rośnie jak na drożdżach pobijając i tak znakomity szeroki rynek (indeks WIG), postanowiłem pokazać na konkretnych przykładach, że wcale tak zawsze nie jest. Pokażę na co warto się przygotować w przyszłości.
Co do zasady: każda próba aktywnego zarządzania portfelem (czy wprost: pobijania rynku) wiąże się z licznymi momentami w których nasz portfel nie tylko będzie przegrywał z innymi inwestorami, ale wręcz z szerokim rynkiem. Te chwile w których wyglądamy „inaczej” mogą być bolesne, bo wymagają od nas jeszcze większych pokładów żelaznej dyscypliny i skupienia na robieniu „swojego”.
O momentum słów kilka (oraz kilku mitach)
Paradoksalnie to właśnie krótkowzroczność jest jednym z powodów występowania anomalii momentum stanowiącej fundament stosowanej przeze mnie na rachunku IKZE strategii. Do portfela lądują spółki będące w trendzie wzrostowym w ostatnich 6-12 miesiącach.
To co jednak jest bardzo kluczowe, to fakt, że strategia jasno definiuje też punkt wyjścia z inwestycji. Wielu inwestorów szuka idealnej spółki do portfela, ale nie ma planu na wyjście z inwestycji. Tymczasem to równie ważny element każdej inwestycji jak moment kupna.
Momentum jest bardzo powtarzalnym fenomenem rynkowym powszechnie uznawanym tak przez świat akademicki jak i praktyków. Nie znaczy to jednak, że jest to samograj, a strategia wykorzystywana przeze mnie na rachunku IKZE to maszynka do robienia pieniędzy.
Przy okazji odniosę się do kilku argumentów otrzymywanych czy to od Was, czy też napotkanych gdzieś w sieci odnośnie momentum i wykorzystywanej przeze mnie strategii.
Niektórzy inwestorzy przekonują o tym, że prawdziwe inwestowanie to tylko działanie w oparciu o analizę fundamentalną. W tym ujęciu momentum to naiwna spekulacja – szukanie większych głupców od nas, którym sprzedamy coś drożej. Paradoks polega na tym, że w każdym przypadku inwestor tylko w ten sposób może zarobić. Bez względu na stosowaną metodę. To czy zarobimy na wycenie kursu spółki, czy w formie dywidendy, czysto matematycznie nie ma znaczenia – na końcu liczy się tzw. zwrot całkowity (total return) w naszym portfelu. Momentum również uwzględnia dywidendy.
Dlatego nie uważam by takie stawianie sprawy o wyższości jednego czy drugiego miało w ogóle głębszy sens. Wiele mądrych głów (w tym noblistów) nie przekreśla na przykład momentum. Więcej: lokuje momentum w czołowym miejscu panteonu czynników (ang. factors). Nie bez powodu – dane jednoznacznie potwierdzają tę anomalię. Stawanie na siłę w poprzek to po prostu niepotrzebny dogmatyzm.
Przy okazji warto pamiętać, że o ile dobrze mieć swoją filozofię inwestowania, to ona sama w sobie nie wystarczy by być skutecznym inwestorem. Do tego potrzeba jeszcze zweryfikowanej strategii i żelaznej dyscypliny w podążaniu za nią. I tu osobiście serwuję podejście oparte na twardych liczbach (podejście quant), a nie widzimisię. Polecam!
Inny spotykany argument „na nie” dla momentum to, że w tej strategii nie trzeba poświęcać godzin na analizowanie rynku. Serio, to jeszcze nie oznacza, że to nie ma sensu, albo że to próba chodzenia na skróty. I w drugą stronę: sążniste analizy spółek giełdowych od podszewki bynajmniej nie muszą przekładać się na zyskowną strategię.
Momentum owszem nie zmusza nas do śledzenia raportów spółek. Niemniej stosowanie tej strategii w praktyce nie jest bułką z masłem. Anomalia ta występuje nieprzypadkowo i jeśli chcemy z niej skorzystać to wielokrotnie będziemy czuć ogromny dyskomfort psychiczny. Pamiętać jak zwykle należy o prawdziwości formuły: no pain, no gain.
Dla jasności: osobiście choć lubię momentum (przemawia do mnie filozofia podążania za trendem), absolutnie nie odrzucam analizy fundamentalnej, czy szerzej – inwestowania w wartość (choć nie liczę niczego na piechotę samodzielnie). Więcej: uważam, że to świetny kompan do portfela w którym już mamy momentum. Są to podejścia o ujemnej korelacji o czym więcej niebawem w materiale poświęconemu faktorom.
I na koniec argument o tym, czy stosowanie małych spółek w portfelu ma sens i czy nie będzie źródłem problemów, zwłaszcza gdy więcej osób będzie stosować podobną strategię.
Więc tak: po pierwsze czysto statystycznie momentum na małych spółkach ma sens jak najbardziej. Takie spółki cechuje większa zmienność (ryzyko) i efekt momentum jest mocniejszy niż na dużych spółkach. Z punktu inwestora indywidualnego możliwość wykorzystania momentum na mniejszych spółkach to przewaga z której o wiele trudniej skorzystać dużym inwestorom.
Z drugiej strony oczywiście zagrożeniem jest mniejsza płynność. Dlatego chociażby sam z opóźnieniem informuję co kupuję/sprzedaję. Więcej – rebalancing przeprowadzam w okolicy połowy miesiąca, ale nie zawsze idealnie. Publikując wyniki utrudniam ślepe naśladownictwo. Z kolei każdy inny kto stosuje strategię posiłkując się oprogramowaniem #ST robi to według własnego uznania. Ta strategia jest bardzo uniwersalna i każdy może stosować ją w innej konfiguracji (czy wręcz za innym rynku!). Mówiąc krótko – gdybym miał tysiące osób naśladujące co robię zacząłbym się może i obawiać. Póki co jednak to mi nie grozi.
Więcej o strategii wykorzystywanej przeze mnie strategii w filmie poniżej.
Skalkuluj dobrze ryzyko
Czas dodać łyżkę dziegciu do stosowanej przeze mnie strategii – a ściślej rzecz ujmując do sposobu w jaki ją obecnie wykorzystuję. Ale po kolei.
Moje założenie przyświecające inwestowaniu na rachunku IKZE jest proste: zaczynam od niewielkiego kapitału i każdego roku dopłacam do portfela maksymalną kwotę w ramach przysługującego limitu. Przy tym mam horyzont inwestycyjny co najmniej 25 lat, bo należy mieć minimum 65 lat by móc wypłacić zgromadzone tam środki korzystając z preferencji podatkowych. Nie zakładam sytuacji w której musiałbym sięgać po te środki wcześniej.
Rachunek IKZE to obecnie bardzo niewielki procent całości mojego portfela. Hipotetyczna utrata wszystkich zgromadzonych tam środków byłaby mało odczuwalna na globalnym portfelu. Oczywiście nie zakładam, że wyzeruję rachunek IKZE (sic!), ale zakładam, że może na nim mocno bujać i jestem na to gotowy. Co mam na myśli?
Otóż od roku 2005 strategia w obranej przeze mnie konfiguracji traciła w najgorszym momencie około 50%. Co gorsza wychodzenie ze strat trwało niemal 4 lata. A to tylko historia, symulacja. W rzeczywistym świecie może być znacznie gorzej! Jeśli to dla kogoś za dużo (a tak jest myślę dla WIĘKSZOŚCI), to należy to uwzględnić i zdjąć sobie trochę tego ryzyka.
Można to w tej strategii łatwo zrobić dodając np. filtr zmienności (czyli eliminować spółki o zbyt dużej zmienności), czy podnosząc próg minimalnego momentum. To wszystko zaowocuje tym, że w portfelu częściej lądować będzie gotówka, co w efekcie zmniejszy zmienność portfela i głębokość obsunięć jego wartości. Niestety za tym również idzie obniżenie rentowności strategii.
Do tego należy pamiętać, że symulacja była robiona na niedoskonałych danych – w roku 2005 skład indeksów WIG20, mWIG40 i sWIG80 był inny niż dziś, a to nie jest uwzględnione w tych wynikach.
To tak zwany błąd przeżywalności o którym więcej pisałem w artykule opisującym strategię AEM. Pokazywałem jak on wpływa na wyniki strategii na akcjach amerykańskich gdzie dysponuję o wiele bardziej rzetelnymi danymi niż dla akcji z GPW (mam tam pełną historię zmiany składu indeksów w czasie od lat 50. ubiegłego wieku).
Strategia jest teraz bardzo agresywnie „zestrojona” i przez większość czasu pozostaje zatankowana pod korek w akcje. To oczywiście w długim okresie daje super wyniki, ale też wprowadza ogromną zmienność i obsunięcia w portfelu. To też jest powód dla którego stosuję transze.
To wszystko jest OK dla mnie, bo jak wspominałem to niewielka część zarządzanego przeze mnie kapitału. Niemniej w przyszłości nie wykluczam obniżenia poziomu ryzyka w portfelu – jeśli nie na wszystkich transzach to choćby na jednej czy dwóch.
I tu też objawia się piękno stosowania transz: każda może być zestrojona na innym ryzyku. Samo w sobie to niekoniecznie pomaga w końcowym wyniku, ale pomaga od strony psychologicznej, bo wygładza linię kapitału. Mówiąc prościej: w okresach podbramkowych, gdy na rynku leje się przysłowiowa krew, agresywna część portfela zapakowana w akcje będzie obrywać po łapach, ale w tym czasie inna część portfela, defensywna, będzie najpewniej już siedzieć na gotówce (lub obligacjach).
Strategia AEM to coś pięknego, nad czym warto się pochylić. To profesjonalne rozwiązanie na wyciągnięcie ręki indywidualnego inwestora. Coś czego nikt w Polsce nie robił przede mną (pomijam generowanie „sygnałów” z blackboxa na hipotetycznym portfelu co można znaleźć w internecie w formie usługi na niektórych portalach). Ale należy zrozumieć co się robi, żeby nam nie urwało rąk. 😊
Jeśli chcesz więc stosować taką strategię u siebie to bardzo gorąco zachęcam: odrób rzetelnie zadanie domowe. Dobierz odpowiedni poziom ryzyka (i nie przesadzaj z nim!). Nie optymalizuj parametrów strategii w poszukiwaniu idealnego zysku (to droga donikąd). Uzbrój się w żelazną dyscyplinę i rób swoje według założonego planu bez oglądania się na innych.
O transzowaniu w praktyce słów kilka
Często padają pytania o transzowanie. Chodzi o to, że mój portfel podzielony jest na trzy równe części (transze). Każda transza rebalansowana/aktualizowana jest co kwartał. Może się jednak zdarzyć tak, że w poszczególnych transzach spółki powtarzają się. Jak więc to ogarniam?
Gdy przypada czas na aktualizację transzy robię dwie rzeczy:
- Liczę skład transzy na kolejny kwartał (to robię w #ST)
- Spoglądam na obecny skład transzy w portfelu
Skład transzy na tacy podaje mi #ST co widać na zrzucie ekranu poniżej.
Nie spoglądam na to co aplikacja mówi mi, żeby sprzedać z prostego powodu: w międzyczasie mógł zmienić się skład spółek (tzw. uniwersum) z którego dobieram spółki (np. coś doszło lub wypadło ze zbioru 140 spółek WIG20, mWIG40 i sWIG80). To ma sens przy symulacji za wiele lat w sterylnych warunkach (rebalancing tego samego dnia, dostęp do historii składu indeksu). W rzeczywistym świecie wystarczy, że przesunę o dosłownie jeden dzień moment rebalancingu, aby aplikacja miała inny skład transzy kwartał temu.
Ponieważ mam trzy transze na jednym rachunku to łatwo się pogubić, gdy ta sama spółka wchodzi w skład dwóch czy nawet trzech transz równocześnie. Dlatego zapisuję sobie skład każdej transzy w Excelu jak poniżej.
I to cała magia. Prowadzenie takiego prostego Excela to żadne wyzwanie, a cały proces rebalancingu jednej z transz raz w miesiącu zajmuje około pół godziny. Tak wiem, niektórym się to w głowie nie mieści. To co powiecie, że na przykład strategia GEM zajmuje jeszcze mniej czasu? Maksymalnie pół godziny ale w roku. 😊
Dotychczasowe wyniki portfela
Ten wpis miał być przede wszystkim raportem z kolejnego przetasowania składu portfela. Po tych moich wszystkich komentarzach stał się tłem. 😀
No więc z kronikarskiego obowiązku donoszę, że 15 października 2021 roku wartość portfela na koniec dnia wynosi 50 966,74 PLN. Daje to przyrost o +46,06% od początku, czyli od 12 lutego tego roku. W tym samym okresie szeroki indeks WIG urósł o 29.63%.
Rebalancing przeprowadziłem 12 października i nowa transza wygląda jak poniżej.
To co jest dość ciekawe, to fakt, że spółka TIM jest obecna w każdej transzy. Łącznie dało to ponad 40% jej udział na całym rachunku. Mocna koncentracja mogąca prowadzić do sporych zmian portfela (pytanie w którą stronę). Taki to urok strategii aktywnej z małym kapitałem.
To jeszcze zrzut ekranu z rachunku.
I teraz wyobraźcie sobie, że ten rachunek topnieje do kwoty 25 000 PLN. Nie byłoby to w obranej strategii i poziomie ryzyka niczym nadzwyczajnym… Jeśli to Cię przeraża, a stosujesz strategię podobnie do mnie, to oznacza, że wziąłeś na siebie zbyt duże ryzyko. Warto wtedy go zredukować.
Co dalej? – czyli pomysł na publiczny portfel IKE, a może i więcej…
Obiecałem czas jakiś temu, że pokażę jak zarządzam portfelem IKE. Tam dla odmiany, choć również z pomocą momentum, planuję pokazać jak wykorzystuję fundusze ETF. Będzie to coś wzorowanego na strategii GEM. Z projektem planuję wystartować w okolicy początku roku.
Poza tym mam „w rodzinie” jeszcze jedno konto IKE i IKZE w zarządzaniu – tu też będę chciał pokazać coś więcej, tyle że z wykorzystaniem 100% pasywnego podejścia. Cel podstawowy: pokazać jak na przestrzeni lat wykorzystując konta IKE/IKZE można zbudować poważny kapitał z myślą o emeryturze przy pomocy metodycznego podejścia poświęcając temu minimum czasu.
Dajcie proszę znać w komentarzu co sądzicie o takim pomyśle. Bo to czy to robić będzie na końcu uzależnione od zainteresowania tematem z Waszej strony.
A jak by ktoś był zainteresowany to strategia z której korzystam znajduje się na pokładzie mojego autorskiego oprogramowania.
Stay tuned!🙂
Podobał Ci się artykuł?
Jeśli chcesz, żebym Cię poinformował mailem, gdy pojawią się nowe artykuły, zapisz się poniżej. 🙂