Pobierz skondensowaną porcję wartościowej wiedzy o inwestowaniu!🙂

Fundusze ETF są świetnym instrumentem dla kogoś, kto chce samodzielnie zbudować sensowny portfel inwestycyjny niewymagający ciągłego skupiania na nim uwagi. Niestety osoba stawiająca pierwsze kroki w tym świecie narażona jest na wiele pułapek, które w praktyce mogą kończyć się kosztownymi błędami. W tym wpisie wyjaśniam jak z palety tysięcy dostępnych funduszy ETF dobrać do portfela dosłownie kilka oraz jak nimi zarządzać poświęcając na to minimum czasu.

Ten artykuł to kontynuacja wpisu Inwestowanie pasywne, czyli praktyczny przewodnik budowy własnego portfela opartego na funduszach ETF. Gorąco zachęcam do jego przeczytania, aby móc wyciągnąć maksimum z niniejszego materiału. Od czasu jego publikacji upłynęły 3 miesiące, w ciągu których otrzymałem sporo pytań i komentarzy z Waszej strony. Poniekąd sam sprowokowałem taki stan rzeczy oddając w Wasze ręce oprogramowanie ST, którego głównym zadaniem jest pomoc w przejściu od teorii do praktyki w świecie inwestowania.

TO JEST MATERIAŁ EDUKACYJNY! Absolutnie nie namawiam do stosowania opisywanych strategii, czy jakiejkolwiek innej na realnym rynku z realnym kapitałem. Zawsze wszystko należy samodzielnie sprawdzić, policzyć i brać odpowiedzialność za swoje decyzje. Strategia inwestycyjna zawsze musi uwzględniać czynnik ludzki. Obranie strategii, która nie jest dostosowana do konkretnej osoby, może prowadzić do braku dyscypliny w podążaniu za nią, porzucenia jej i strat finansowych oraz emocjonalnych.

Na pokładzie ST jest wbudowanych kilkanaście portfeli wybitnych inwestorów, które można testować nawet za okres ponad 100 lat. Co więcej – umożliwiłem Wam na podstawie tych danych budowanie własnych portfeli rozbudzając apetyty, bo jak na dłoni widać tam działanie procentu składanego oraz to, że inwestowanie naprawdę może (powinno) być proste – przynajmniej w wymiarze czysto technicznym.

Ktoś może zapytać – po co mi to wszystko? Po pierwsze – nikt lepiej nie zadba o nasz kapitał niż my sami, jeśli do tego się przyłożymy. Owszem kosztuje to nieco zachodu (czytaj poświęconego czasu), zwłaszcza na początku, ale później inwestowanie można (i warto) mieć „na automacie”, co w przypadku portfela pasywnego jest proste do osiągnięcia. Po drugie – często zwracamy tylko uwagę na to jak by tu więcej zarobić, czy to na etacie, czy w biznesie, ale brakuje już nam pomysłu na to co z nadwyżkami finansowymi zrobić. Efekt? – kapitał jest zjadany przez inflację, choć mógłby na nas pracować.

Jeśli zaś ktoś szuka cudownych metod zarabiania na rynku, to od razu uczciwie piszę – tu ich nie znajdzie w tym artykule. Serio, rynki nie są maszynką do szybkiej produkcji pieniędzy, choć takie mogą sprawiać wrażenie. Są natomiast znakomitym miejscem do lokowania naszych nadwyżek finansowych, mogąc efektywnie dla nas pracować.

Zanim przejdziemy do tematu doboru do portfela konkretnych ETF, zatrzymajmy się na chwilę na projektowaniu portfela… w oderwaniu od nich. Może wydawać się to dziwne – proszę jednak o cierpliwość, postaram się wszystko wyjaśnić.

INWESTOWANIE PASYWNE Artykuł, jak wskazuje tytuł, porusza temat budowania pasywnych portfeli wykorzystujących fundusze ETF. Są to portfela w których jedyną formą reakcji na zmiany rynkowe jest przeprowadzanie tak zwanego rebalansowania – przywracania założonych wag poszczególnych składowych portfela.

Jesteś początkującym inwestorem?

Jeśli rozpoczynasz swoją przygodę w świecie inwestowania polecam gorąco zaznajomić się z poniższymi materiałami:

Najpierw plan, później budowa, czyli proces projektowania portfela

Fakt, że mamy wiele ETF do wyboru nie powinien oznaczać, że będziemy je dobierać do portfela na chybił trafił – a do tego się to sprowadza, gdy jedyną formą „analizy” jest nazwa ETF, jego stopa zwrotu za kilka ostatnich lat i ewentualna rekomendacja eksperta. Dużo mówią o złocie w mediach? – no to siup, kupujemy ETF na złoto licząc na to, że zarobimy. Rynek akcji krajów rozwijających ma teraz rosnąć? – tak przynajmniej pisze znany analityk, no to siup, kupujemy. To nie ma nic wspólnego z inwestowaniem – potrzebujemy bowiem namacalnego, sprawdzonego planu działania, strategii, a nie skakania z kwiatka na kwiatek.

W mojej opinii (nie trzeba się z nią zgadzać 🙂 ), dobór ETF do portfela powinien być ostatnią rzeczą w procesie budowy portfela. ETF to po prostu narzędzie, które może nam pomóc w realizacji strategii inwestycyjnej. Warto zatem ją opracować. Możesz zadać pytanie – ale jak mam zbudować portfel oparty na ETF… bez dobierania ETF?

Choć pierwszy ETF na świecie powstał w roku 1990 (Toronto Index Participation Fund), to rynki finansowe funkcjonują o wiele dłużej. Większość ETF dostępnych na świecie, w tym w Europie, ma zaledwie historię kilku, maksymalnie kilkunastu lat. Budowanie strategii inwestycyjnej na bazie tak krótkiej historii jest jednak poważnym błędem. Powinniśmy zrozumieć fundamenty funkcjonowania rynku oraz przestudiować jego historię obejmującą wiele cykli gospodarczych jak i politycznych (wojny, rewolucje, itp.). Dla jasności – nie chodzi o to, by być inwestorem specjalizującym się w makroekonomii – to bardzo skomplikowane i uważam, że prościej jest już dobierać indywidualne spółki do portfela niż obstawiać, że za 10 lat upadną Stany Zjednoczone. Ale to nie artykuł o inwestowaniu aktywnym, więc temat zamykam.

Analizując przeszłość warto sprawdzić jak nasz projektowany portfel przechodził okresy rosnących i spadających stóp procentowych, inflacji, deflacji, hossy i bessy na rynku różnych klas aktywów (akcji, obligacji, towarów), i tak dalej. Jeśli cofniemy się o 50 lub wręcz 100 lat, mamy niemal pewność, że przejdziemy przez cały repertuar rynkowych stanów (sięganie w historię poza wiek XX wiąże się niestety z coraz mniejszą wiarygodnością analizowanych danych).

Ktoś powie: ale przecież tak długo nie będę inwestował! Najpewniej nie – ale nie chcemy popełnić powszechnego błędu wyciągając wnioski na podstawie najświeższej historii. Dlatego powinniśmy wejść w buty studenta historii rynków. Tu od razu Cię uspokoję – daję Ci do ręki konkretne narzędzie, w którym to wszystko będziesz mógł prosto i szybko przeanalizować posiłkując się wbudowanymi danymi historycznymi. Twarde liczby i fakty, a nie tylko sucha teoria i myślenie życzeniowe.

Pobierz aplikację System Trader

  • Projektuj portfel w oparciu o wbudowane strategie
  • Konfiguruj strategię według własnych preferencji
  • Testuj portfel na wbudowanych danych historycznych
  • Pobierz bieżące dane rynkowe z darmowych źródeł
  • Inwestuj według planu, nie emocji
Pobierz

Bynajmniej nie chodzi tu jednak o to, by na końcu odszukać idealny skład portfela, który historycznie dawał najwyższą stopę zwrotu (albo co gorsza generował najlepsze wyniki w wybiórczo dobranym okresie). To byłaby droga na szafot i oszukiwanie samych siebie. Chodzi natomiast o to, by każdy miał możliwość skrojenia portfela na własną miarę z którym będziemy mogli się czuć komfortowo. Zdaję sobie sprawę, że w świecie inwestycji słowo „komfort” jest eufemizmem, gdy portfel w którym przeważają akcje krwawi. To kolejny powód, dla którego powinniśmy zrobić wszystko co w naszej mocy zanim rzucimy swój kapitał na rynek.

CZYM JEST RYZYKO? Często mówi się, że inwestycja powinna odzwierciedlać apetyt inwestora na ryzyko. Czym jednak jest ryzyko? – jak je zdefiniować? Wbrew pozorom nie jest to trywialne pytanie. Na uczelniach zwykle przez ryzyko rozumie się zmienność – ale jest to tylko przybliżenie (proxy) ryzyka, aby łatwo taką koncepcję zapisać wzorami i zmierzyć (na przykład standardowym odchyleniem stóp zwrotu). Osobiście mi jako praktykowi nie bardzo taka koncepcja pasuje i piszę to z pełną świadomością, że ktoś mnie nazwie heretykiem. 🙂 Bo jeśli rynek akcji jest na przykład dwa razy bardziej zmienny niż obligacje skarbowe, dając przy tym trzykrotnie wyższą stopę zwrotu to dlaczego mam uważać, że akcje są bardziej ryzykowne? Dlatego bliższa mi definicja mówiąca, że ryzyko to prawdopodobieństwo bezpowrotnej utraty zainwestowanego kapitału. Teraz pytanie – co jest bardziej prawdopodobne: bankructwo Polski (i przepadnięcie kapitału zainwestowanego w „bezpiecznych” obligacjach skarbowych), czy bankructwo globalnego biznesu (rynku akcji)? Do przemyślenia. 🙂

Dobieramy skład portfela

Musimy zdecydować co chcemy włożyć do portfela (i nie chodzi jeszcze nadal o konkretne ETF). Osobiście lubię to robić zaczynając od określenia tak zwanych klas aktywów i ich przybliżonych proporcji. Klasy aktywów to nic innego jak pogrupowane rodzaje różnych inwestycji (np. akcje), które mają podobną charakterystykę i zachowują się w podobny sposób.

Na praktyczne potrzeby niniejszego artykułu i oprogramowania ST korzystał będę z następujących klas aktywów:

  • Akcje to zwykle podstawowy budulec portfela, ponieważ to właśnie ta klasa aktywów historycznie zarabiała najwięcej.
  • Obligacje to kolejna noga większości portfeli. O nich nieco więcej jeszcze za chwilę, bo zasługują na więcej uwagi w kontekście ryzyka.
  • Metale szlachetne. Mam tu na myśli przede wszystkim złoto o którym również nieco zaraz będzie więcej.
  • Towary (np. produkty rolne, surowce energetyczne, metale szlachetne), kupowane zwykle do portfeli pasywnych w postaci indeksów towarowych (np. S&P GSCI – Goldman Sachs Commodity Index).
  • Nieruchomości, które w pasywnym portfelu również mogą być kupowane w postaci ETF.

Co za tym się konkretnie kryje z punktu widzenia projektowania pasywnego portfela pokażę w dalszej części artykułu, prezentując praktyczny przykład budowy portfela.

A jakie mają być proporcje dla poszczególnych klas aktywów? Musisz sam o tym zdecydować – ja mogę Ci pomóc oferując dostęp do swojego oprogramowania, gdzie w mgnieniu oka możesz zasymulować niezliczone kombinacje portfeli. Możemy tu dzielić włos na czworo, a i tak każdy będzie miał swoje zdanie. Z pewnością warto w portfelu mieć zawsze ekspozycję na rynek akcji, czego uczy historia.

Chcesz inwestować aktywnie, czy pasywnie?

Gdy już wiemy jakie klasy aktywów chcemy w portfelu, musimy określić co konkretnie ma się za nimi kryć. Tu problem zwykle jest z wyborem rynku akcji i obligacji, na przykład: ograniczyć się do kilku spółek, jednego kraju, jednego regionu, a może inwestować w akcje globalnie?

Rekomendacja wielu uznanych inwestorów jest taka, by inwestować w globalny koszyk akcji i obligacji. W przypadku akcji można to zrealizować na przykład kupując ETF na indeks MSCI All Country World Index (ACWI). Zawiera on zarazem rynki akcji krajów rozwiniętych jak i rozwijających się. Wtedy odpada nam problem w stylu – czy najbliższa dekada będzie należeć do rynków krajów rozwijających się, a może teraz czas na Chiny. Zawsze będziemy mieć zwycięzcę w portfelu. Według mnie dla większości to optymalne rozwiązanie, zwłaszcza jeśli serio chcemy budować portfel pasywny, ograniczając spekulowanie co do przyszłości. Pisząc inaczej – budujmy globalny portfel pasywny, a aktywne podejście realizujmy w innym miejscu portfela, jeśli koniecznie chcemy to robić.

Pewien kłopot z takim indeksem jak MSCI ACWI polega na tym, że opiera się on na kapitalizacji spółek – czyli ich bieżącej giełdowej wycenie. Dla przykładu w chwili pisania tego artykułu w portfelu indeksu MSCI ACWI największą pozycją ważącą 3.9% jest firma Apple. Spółek z Polski mamy raptem 11 (KGHM, CDR, PKO, CPS, PKN, PZU, PEO, DNP, PGN, MBK, OPL) o łącznej wadze około 0.1% — na tyle wyceniana jest wartość naszej giełdy w skali świata. Dlatego wielu inwestorów stara się samodzielnie budować globalną ekspozycję na rynek akcji, przyjmując własne wagi. Uważam jednak, że to temat wykraczający poza ten artykuł, choć jeśli będzie zainteresowanie mogę ten temat w przyszłości „pociągnąć”, bo sam się nim sporo interesuję. 🙂

UWAGA Nie mam problemu z tym, że ktoś świadomie podejmuje się aktywnego zarządzania swoim portfelem. Nie jestem w obozie mówiącym, że rynku kategorycznie nie da się pobić – taki radykalizm według mnie jest budowany na błędnych przesłankach o czym pisałem w krótkiej notce, którą polecam przeczytać. Jestem więc optymistą, ale staram się, aby to nie był głupi optymizm – zdaję sobie sprawę z tego, że pobijanie rynku jest cholernie trudne i większości się nie udaje. Dlatego z tego punktu widzenia inwestowanie pasywne jest polecane dla wszystkich tych którzy nie chcą, aby ich ciężko zarobione pieniądze traciły swą wartość gdzieś na kiepskich lokatach bankowych, a z drugiej strony nie mających ochoty poświęcać godzin każdego tygodnia na prowadzenie swojego portfela.

Jeśli ktoś już myśli – może jednak pasywne inwestowanie jest dla emerytów, przecież wiadomo, że w USA rynek akcji zaraz się zawali, to ostudzę gorące głowy. Dla przykładu w dłuższym horyzoncie czasowym coraz mniej spółek pobija indeks, w skład którego wchodzą – jest to naturalny proces, ale pokazuje z czym przychodzi mierzyć się inwestorowi, który chce aktywnie dobierać spółki do portfela. Przykładowo po 10 latach tylko 30% spółek pobija indeks globalnego rynku akcji MSCI World. Oto dlaczego większość inwestorów poważnie powinna rozważyć pasywny, globalnie zdywersyfikowany portfel.

Kolejny, prowokacyjny przykład: w latach 1989-2015 ponad 50% spółek z indeksu S&P 500 miała gorsze stopy zwrotu niż… bony skarbowe (odpowiednik lokaty w banku). W tym samym czasie indeks jako całość, urósł o 1200%.

Inwestorzy są krótkowzroczni i zbyt mało zdywersyfikowani w efekcie utrudniając sobie życie. Owszem – skoncentrowany portfel może wygenerować wyższą stopę zwrotu niż indeks. Ale im mniej spółek w portfelu i im więcej czasu upływa, tym prawdopodobieństwo takiego scenariusza maleje.

Pytanie – lepszy wróbel w garści (co umożliwia kupno szerokiego rynku), czy gołąb na dachu (próba doboru najlepszych spółek do portfela)? Większość z nas nie ma czasu ani ochoty, by poświęcać rynkom regularnie czas – wówczas optymalnym wyborem jest portfel pasywny. Osobiście stosuję dwa podejścia.

Uważaj z obligacjami, aby nie trafić z deszczu pod rynnę

Poniżej zamieszczam materiał, w którym omawiam zagrożenia związane z obligacjami w obecnej sytuacji, czyli stóp procentowych szorujących po dnie. Od niemal 40 lat na świecie stopy procentowe spadały. W Polsce obligacje skarbowe są synonimem bezpieczeństwa, ponieważ tu również po przemianach ustrojowych w 1989 roku stopy procentowe są w trendzie spadkowym, co sprzyjało inwestowaniu w takie papiery wartościowe.

Co dalej? Proponuję krótki wpis jaki popełniłem z tej okazji bazując na znakomitym opracowaniu firmy Raya Dalio – Bridgewater. Przykładowy portfel, który prezentuję w tym artykule dla celów edukacyjnych uwzględnia bieżącą sytuację na rynku obligacji.

W dużym skrócie – warto rozważyć przynajmniej redukcję obligacji skarbowych o stałym oprocentowaniu na rzecz tych, które są indeksowane do inflacji. Historycznie w USA takie obligacje generowały mniejsze stopy zwrotu od nominalnych (ze stałym oprocentowaniem) obligacji, natomiast chroniły kapitał przed inflacją, zachowując jego wartość. Bridgewater sugeruje też „dorzucenie” do portfela złota, które zwykle w otoczeniu niskich stóp procentowych i presji inflacyjnej zachowywało się lepiej niż obligacje.

Przy okazji – pamiętajmy, aby obligacje również dywersyfikować! Cóż z tego, że ich włożenie do portfela zmniejszy jego nominalną zmienność, jeśli kapitał został zainwestowany w papiery jednego kraju, zwłaszcza gdy takim krajem jest na przykład Polska. Zdecydowanie wolę ryzyko walutowe w portfelu poprzez ekspozycję na koszyk obligacji skarbowych różnych państw niż „stabilność”, która jest grą w rosyjską ruletkę. Może i rewolwer nie wystrzeli za mojego życia, ale jeśli już, to cały plan „bezpiecznego” portfela bierze w łeb. 🙂 Państwa również bankrutują i dlatego warto ryzyko rozpraszać, nawet jeśli są to obligacje skarbowe. Taka jest właśnie idea globanego inwestowania.

Co ze złotem?

Osobiście nie lubię opowieści o złocie podsycanych nutą tajemniczości, opowiadających jak chroni kapitał na przestrzeni tysięcy lat – paradoksalnie to właśnie tu widzę w nim problem. Owszem – jest to prawdą, tyle, że złoto porusza się w bardzo długich cyklach, nierzadko liczonych wręcz w setkach lat, co zdecydowanie wybiega poza perspektywę inwestycyjną przeciętnego inwestora. Cóż z tego, że złota moneta z czasów Cesarstwa Rzymskiego zachowała swoją wartość do dziś, jeśli w międzyczasie przez dekady i wieki nie chroniła przed inflacją.

Żeby nie być gołosłownym, przykład z przełomu XX i XXI wieku: kupując złoto w lutym 1980, musielibyśmy czekać do lipca 2007 by nominalnie wyjść na zero – ponad 27 lat! W tym czasie maksymalne obsunięcie kapitału wyniosło ponad 60%. Jeśli uwzględnimy inflację w USA w tym okresie, zainwestowane wówczas 1000 USD warte byłoby po tych wszystkich latach około 370 USD. Za okres 1980-2019 średnia roczna stopa zwrotu złota (CAGR) po korekcie o inflację wynosi -1.16%

Kurs złota w latach 1980-2007

Oczywiście ktoś może zarzucić mi złośliwie dobrany okres. Ale cóż – tak faktycznie jest i to zaledwie w 9 lat od uwolnienia cen złota względem kursu USD w roku 1971.

Nie przekreślam absolutnie złota, sam je posiadam, ale nie przypisuję mu żadnej magicznej cechy. Zgadzam się z opinią Bridgewater, że w dobie niskich stóp procentowych złoto może być interesującym składnikiem portfela, choć należy mieć na uwadze jego sporą zmienność.

UWAGA Projektując swoje portfele nie powinniśmy analizować cen złota za lata poprzedzające rok 1970. Jak już wspomniałem kurs złota był powiązany z dolarem amerykańskim, a jego charakterystyka w konsekwencji przypominała bardziej obligacje skarbowe rządu Stanów Zjednoczonych niż złota jakie znamy dziś. Po uwolnieniu kursu złota jego zmienność i maksymalne obsunięcie wzrosło mniej więcej trzykrotnie.

Opuszczamy strefę komfortu, czyli inwestujemy globalnie

Bardzo często pojawiają się obiekcje początkujących inwestorów co do inwestowania na rynkach zagranicznych. Jest to naturalne – osoba zarabiająca i wydająca w polskim złotym nie zastanawia się na co dzień nad kwestiami ryzyka walutowego. Dla jasności – to ryzyko występuje, tylko jest ukryte (o ile nie masz kredytu w obcej walucie). Wiele produktów które kupujemy jest wprost uzależniona od kursu PLN względem innych walut, głównie do EUR i USD. Wystarczy spoglądnąć co się działo lub dzieje nawet w naszym sąsiedztwie – na Ukrainie czy Białorusi. Tam ludzie bardzo dotkliwie poczuli jak pieniądze wyrażone w ich lokalnej walucie utraciły siłę nabywczą.

Sprawa kolejna – początkujący inwestor może czuć dyskomfort, gdy zamiast kupować akcje z indeksu WIG20 i mWIG40 na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie w rodzimej walucie ma do portfela wrzucić akcje amerykańskie z indeksu S&P 500 lub wręcz indeks globalny MSCI ACWI (All Country World Index) z ekspozycją na wiele walut. Co zrobić, aby się przełamać? Czy w ogóle warto to robić?

Na początek proponuję zapoznać się z poniższym materiałem przedstawiającym historię rynków finansowych – uzmysłowi on nam, że w inwestowaniu bardzo ważne jest przyjęcie długiego horyzontu. Cudownie, że w Polsce mamy teraz dobrostan w porównaniu do tego co jeszcze było 2-3 dekady temu, ale nic na zawsze dane nie jest i lepiej dmuchać na zimne. Zwłaszcza, że mówimy tu o długoterminowym portfelu, w którym lokujemy nadwyżki finansowe. To nie powinien być kapitał, który planujemy w całości wydać za kilka lat – wówczas faktycznie ryzyko walutowe może sprawić poważny kłopot.

Historia rynków finansowych, czyli dlaczego warto inwestować globalnie?

Przedstawiam argumenty, które powinny racjonalnych inwestorów skłonić do myślenia o inwestowaniu w wymiarze globalnym.

Czytaj dalej →

Popatrzmy na to w ten sposób. Żyjemy, zarabiamy i wydajemy pieniądze na bieżąco w Polsce (dla jasności – osobiście mieszkam od lat w Belgii), być może mamy też nieruchomości – wszystko w PLN. Czy rozsądne jest, aby przez 10, 20 czy 30 lat odkładać kapitał tylko w PLN? Według mnie nie. Niekoniecznie budowanie kapitału w USD czy EUR za 20-30 lat da lepszy efekt niż tylko w PLN, ale na pewno z mojej perspektywy daje mi większe poczucie bezpieczeństwa – to forma ubezpieczenia, za którą jestem gotów zapłacić. Jeśli mój kapitał przez dekady zachowa wartość w USD czy EUR, a do tego jeszcze go nawet pomnożę, wówczas ewentualnie mniej korzystny przelicznik do PLN jestem skłonny brać na klatę (a czego życzę Polsce). 🙂 Poza tym czuję się obywatelem świata i staram się korzystać z wolności jaką oferuje obecnie świat (przedsmak utraty tej wolności zafundował nam COVID-19 – warte do przemyślenia). A jeśli boimy się o przyszłość USD, czy EUR, tym bardziej powinniśmy obawiać się ryzyka tkwiącego w PLN.

Owszem, jeśli Polska w przyszłości przyjmie walutę EUR, kurs PLN najpewniej wcześniej umocni się do głównych walut. Ale jeśli nie daj Boże ziści się scenariusz upadku strefy euro, czy wręcz całej Unii Europejskiej – wówczas kapitał zgromadzony w tak peryferyjnych walutach jak PLN oberwie jeszcze bardziej niż EUR. Tak więc nie spekulowałbym. Osobiście moje inwestycje giełdowe w PLN mam tylko w ramach kont IKE i IKZE inwestując w polskie akcje. Pozostały kapitał (przytłaczająca większość) ulokowana jest na zagranicznych rynkach z ekspozycją na wiele walut – głównie USD i EUR.

RYZYKO WALUTOWE Proponuję inaczej spoglądnąć na ryzyko walutowe niż robi się to zwykle. Zamiast przeliczać na bieżąco, ile zyskaliśmy lub straciliśmy na kursie PLN do innych walut w ostatnim tygodniu, miesiącu czy roku, przyjmijmy długoterminową perspektywę – w końcu mówimy o portfelu długoterminowym. To nie mają być środki wykorzystane w całości za kilka lat, a raczej za kilkanaście lub wręcz kilka dekad w przyszłości. Poza tym prawdopodobnie nie będziemy ich konsumować jednorazowo tylko będzie to rozłożone w czasie – być może również mierzonego w dekadach w trakcie naszej jesieni życia. Przyjmując taką optykę wielowalutowy portfel (a przynajmniej w którym nie przeważa peryferyjna waluta jak PLN) wygląda inaczej. 🙂

Mam zaprojektowany portfel – co dalej?

Załóżmy, że wiemy już jakie klasy aktywów chcemy w portfelu i w jakich proporcjach (praktyczny przykład portfela pokażę później – stay tuned! 🙂 ). Teraz nadchodzi moment od którego zwykle większość zaczyna – dobór odpowiednich ETF, które umożliwią nam jego zbudowanie na realnym rynku z realnym kapitałem.

Jest to zarazem bardziej techniczny etap, ale naszpikowany sporą ilością niuansów i czyhających pułapek. O wielu z nich mówiłem już przy okazji wyjaśniania świata funduszy ETF, tu skupię się na wybranych kwestiach.

Ameryka kontra Europa, czyli dwa światy funduszy ETF – który lepszy?

Na tym etapie pojawia się sporo trudności, ponieważ w Europie większość inwestorów nie ma dostępu do ETF notowanych na giełdach w USA.

A to właśnie tamte ETF są najbardziej płynne, a ich oferta najszersza. Nie będę tu wchodził w politykę pomiędzy Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi (choć nie mam wątpliwości, że obecny stan rzeczy jest wynikiem przeciągania liny pomiędzy Brukselą a Waszyngtonem). Liczą się fakty, a te są takie, że to właśnie inwestor w Europie dostał rykoszetem w tej wojence. Nie jest to na szczęście sytuacja bez wyjścia – wybór ETF w Europie jest już bardzo dobry, a płynność przy portfelu długoterminowym nie stanowi kluczowego kryterium. Natomiast „krajobraz” świata ETF w Europie jest bardziej skomplikowany niż ten w USA.

Garść praktycznych porad przy wyborze ETF

I tu przejdę do kolejnej trudności z perspektywy inwestora – mnogości odmian tego samego ETF w Europie, co wynika z funkcjonowania wielu walut i wielu giełd w wielu krajach. Dla przykładu ETF o nazwie iShares Core S&P 500 UCITS ETF (Acc) notowany jest równocześnie na giełdzie w Londynie, Amsterdamie, Zurychu, Mediolanie i Frankfurcie. Do tego występuje w kilku różnych walutach (EUR, GBP, USD), a na platformach maklerskich może mieć różne oznaczenia (tickery), na domiar złego w różnych standardach. Najlepiej obrazuje to poniższa rozpiska pochodząca z portalu justETF dla tego papieru wartościowego.

Jeden ETF, wiele wcieleń. 🙂

Znacznie więcej o tym wszystkim mówiłem w poniższym filmie – zachęcam do jego oglądnięcia, bo jeśli czujesz się zagubiony, to z pewnością pomoże Ci to w odnalezieniu się w europejskim świecie ETF.

Zwrócę teraz uwagę na kilka praktycznych aspektów przy doborze ETF do portfela:

  1. Wygodnie jest prowadzić portfel w jednej walucie i na pewno nie będzie to PLN jeśli myślimy o globalnym inwestowaniu. Wybór ETF w Polsce jest nadal bardzo słaby, a budując taki portfel, o którym tu piszę powinniśmy skupiać swoje wysiłki na globalnej ekspozycji. Dlatego, o ile to możliwe (czytaj – pozwala na to wybór ETF), warto zdecydować się na jedną walutę (np. EUR lub USD), i z takich ETF budować portfel (strategię). To uprości rebalansowanie danego portfela, czyli wyrównywanie w nim wag, które z czasem wymagają korekty.
  2. Wybór waluty powinien być bardziej podyktowany tym do jakich ETF mamy dostęp niż naszymi preferencjami do konkretnej waluty. Inwestując globalnie i tak będziemy mieć ekspozycję na waluty świata. Dla przykładu – inwestując w ETF wyrażony w EUR na indeks S&P 500 i tak będziemy mieć de facto ekspozycję na USD. Inwestując w ETF na globalny rynek akcji w gruncie rzeczy w portfelu mamy cały koszyk różnych walut. Do tego jeszcze sobie wrócimy później.
  3. Z punktu osoby żyjącej w Polsce nie ma sensu płacić za zabezpieczenia walutowe w ETF, ponieważ i tak nie chroni ono w odniesieniu do PLN. Zabezpieczenie jest zwykle dostępne dla EUR, GBP i CHF. Przykładowo wyobraźmy sobie ETF na amerykańskie akcje wyrażone w EUR z zabezpieczeniem walutowym względem USD. Niewiele ono nam da, bo zabezpiecza jedynie wahania kursu EUR/USD, a przy tym wybierając takiego ETF będziemy ponosić koszt zabezpieczenia walutowego. Warto dodać, że ze względu na członkostwo Polski w Unii Europejskiej wahania PLN względem EUR są (były) mniejsze niż względem USD.
  4. Zwykle zaleca się zabezpieczenia walutowe w ETF, które inwestują w obligacje. Chodzi o to, że jeśli takie obligacje mają pełnić stabilizującą rolę w portfelu, to nie chcemy ryzyka walutowego. Tyle teorii – w praktyce dla inwestora z Polski to oznacza, że albo inwestujemy tylko w obligacje w Polsce w PLN, albo czy chcemy, czy nie – godzimy się na ryzyko walutowe. Cóż z tego, że kupimy sobie obligacje amerykańskie zapakowane w ETF kwotowanego w EUR, z zabezpieczeniem walutowym do EUR – zamiast ryzyka względem USD, będziemy je mieć względem EUR. Osobiście mam po prostu część portfela w USD, a kolejną w EUR. Więcej o ryzyku walutowym w dalszej części tego artykułu.
  5. Jeśli nie działamy na koncie zwolnionym z podatku Belki (IKE/IKZE), to zdecydowanie korzystniej jest wybrać ETF akumulujące dywidendy, a nie je wypłacające. Po pierwsze łatwiejsze będzie rozliczenie podatkowe, bo nie trzeba rozliczać każdej dywidendy (nawet jeśli jest to broker z Polski!). Po drugie jest to korzystniejsze podatkowo – wypłacona dywidenda jest natychmiast reinwestowana podnosząc wycenę jednostki ETF w pełnej kwocie, bo nie powstaje obowiązek podatkowy u fiskusa w Polsce – ten dopiero pojawia się przy sprzedaży ETF, gdy realizujemy zysk kapitałowy. Tu uwaga: fakt, że nie zapłacimy podatku od dywidendy nie oznacza, że wystawca ETF tego podatku nie musiał uiścić u źródła (ang. witholding tax), a czego nawet nie zobaczymy w rozliczeniu. Kluczowy jest kraj rezydencji wystawcy danego ETF – to na podstawie umowy podatkowej pomiędzy tym krajem, a krajem, z którego wpływa dywidenda, potrącany jest podatek u źródła.

W praktyce niestety uwzględnienie wszystkich powyższych uwag może nie być możliwe, ponieważ nie pozwoli na to wybór dostępnych u naszego brokera funduszy ETF. Poza tym Twoje preferencje i priorytety mogą być inne.

Chcesz zrobić w ST symulację portfela na historycznych danych z notowaniami ETF? – wykorzystaj… ETF z USA

Wiesz już, że świat ETF w Europie wygląda nieco bardziej skomplikowanie w porównaniu do USA, gdzie de facto nie interesuje nas na jakiej giełdzie jest notowany dany ETF, a przy tym zwykle kwotowany jest tylko w USD. Nie ma też w USA ETF akumulacyjnych (reinwestujących dywidendy, zamiast je wypłacać), co z jednej strony może być niekorzystne dla niektórych inwestorów, ale upraszcza dobór ETF do portfela (jest mniej „wariacji” tego samego ETF).

Załóżmy, że mamy już zaprojektowany portfel oraz dobrane ETF, przy pomocy których chcemy go wdrożyć. Sprawdziliśmy również zachowanie naszego portfela za ostatnie 50, a może nawet 100 lat, korzystając z mojego oprogramowania ST. Jesteśmy gotowi, aby odtworzyć ten portfel w ST korzystając z notowań rynkowych poszczególnych funduszy ETF.

ST umożliwia pobieranie takich danych z Yahoo i Stooq, przy czym pojawiają się schody: jakość i dostępność tych danych często pozostawia wiele do życzenia – są luki, sięgające czasami nawet miesięcy, albo wręcz błędy. Przeżyłem wiele nerwów, wręcz frustracji, bo dane dla inwestora są niczym tlen, a mam świadomość, że darmowe źródła nie spełniają w pełni swojej roli. Większość z nas nie ma dostępu do profesjonalnych platform jak terminal Bloomberg’a, które kosztują krocie. Co więc zrobić?

Dlaczego posiadanie planu na rynku jest koniecznością oraz jak zachować się podczas krachu giełdowego – opowiada Meb Faber

Meb Faber w ekskluzywnym wywiadzie w prosty sposób tłumaczy jak w prosty sposób w rzetelny sposób podejść do zagadnień związanych z inwestowaniem na rynkach kapitałowych.

Czytaj dalej →

Najpierw sprawdziłbym, czy notowania dla naszych ETF mimo wszystko można pobrać z Yahoo czy Stooq (menu DANE) – jeśli tak, być może nic więcej robić nie musimy (choć gwarancji, że wszystko będzie OK w przyszłości dać nie mogę – zarówno Yahoo jak i Stooq mogą zablokować możliwość pobierania danych z ich serwerów).

Jeśli problemy natomiast się pojawią to w ST zbudowałbym podobny portfel, tyle, że oparty na notowaniach ETF z USA (również bazując na Yahoo), które zwykle mają dłuższą historię i są w lepszej jakości. Oczywiście nie zawsze da się to przeprowadzić idealnie, bo być może chcieliśmy do portfela włożyć ETF na obligacje krajów z Eurostrefy, który nie ma bezpośredniego odpowiednika w USA. Nie ma tu idealnych rozwiązań i możemy być zmuszeni do improwizacji. Dobrze by jednak nawet wówczas nasz portfel miał sens długoterminowy.

Osobiście inwestuję w większości poprzez ETF notowane w USA oraz posiadam dostęp do płatnych danych dla rynku w USA i Australii firmy Norgate, które swoją drogą gorąco polecam, jeśli ktoś może sobie na nie pozwolić.  W ST dodałem wsparcie dla tego dostawcy i działa to naprawdę znakomicie – nie musimy nic robić, żeby zawsze mieć w zasięgu najświeższe dane wysokiej jakości i to nie tylko dla ETF, ale i akcji, kontraktów terminowych, danych ekonomicznych (np. stopa bezrobocia, inflacja, rynek nieruchomości, branże i sektory) z historią sięgającą 70 lat wstecz. Cudo!

Praktyczne przykłady portfeli

Dość teoretyzowania – czas na zajęcia praktyczne. Zbudujmy sobie konkretny portfel oparty na funduszach ETF.

Nie ma dużego sensu w tym, abym teraz tu przytoczył 150 przykładowych portfeli zbudowanych z ETF, bo nie ma portfela uniwersalnego. Zatem zbuduję portfel według własnego uznania tłumacząc, dlaczego robię to tak, a nie inaczej. Proszę to traktować jako ćwiczenie edukacyjne a nie rekomendację inwestycyjną.

Cel

Jestem skłonny do tego, aby zaakceptować sporą zmienność w swoim portfelu, ponieważ mój horyzont inwestycyjny to co najmniej 20 lat. Zależy mi przy tym na prostocie (maksymalnie 4-5 składników), tak by jego obsługa była zredukowana do minimum.

Skład portfela

Po przeprowadzeniu wielu symulacji w ST jednoznacznie widać, że historycznie rynek akcji generuje najwyższe stopy zwrotu. Dlatego będę je znacząco przeważał w portfelu. Część jego chcę jednak zaalokować w inne klasy: obligacje inflacyjne i złoto, co redukuje zmienność w portfelu. Oto mój portfel:

  • Akcje – 80%
    • Akcje krajów rozwiniętych – 60%
    • Akcje krajów rozwijających się – 20%
  • Skarbowe obligacje inflacyjne (TIPS, Treasury Inflation Protected Securities) – 10%
  • Złoto – 10%

Mógłbym do portfela włożyć jeden indeks w formie MSCI ACWI, który będzie zawierał zarazem akcje państw rozwiniętych jak i rozwijających się. Niemniej udział w portfelu MSCI ACWI państw rozwijających się to zaledwie około 11%, chociaż udział w PKB świata wynosi około 30% — chciałbym nieco więcej. Dlatego w części akcyjnej portfela 75% stanowią państwa rozwinięte, 25% rozwijające się.

Jest to agresywny portfel, którym w burzliwych okresach będzie mocno bujało co nie powinno dziwić – 80% to akcje, a 10% to złoto, które jest nawet jeszcze bardziej zmienne od akcji (choć zwykle bywają ujemnie skorelowane w podbramkowych sytuacjach). Dlatego w ramach tego artykułu wybieramy się w podróż w czasie, aby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcemy w to wchodzić.

Warto wiedzieć, że historycznie za lata 1926-2019 akcje z państw rozwijających się generowały nieco większą roczną stopę zwrotu od państw rozwiniętych (9.06% vs. 8.85%), ale przy znacząco większej zmienności portfela mierzonej standardowym odchyleniem rocznej stopy zwrotu (24.19% vs. 17.94%). A to właśnie zmienność jest tym co mocno nas ludzi boli w portfelu – warto je więc brać pod uwagę.

Zanim przetestujemy portfel – proszę nie pytajcie mnie, czemu nie włożyłem nieruchomości, a może powinienem więcej dać akcji rynków wschodzących, a może więcej złota i tak dalej. To tylko przykładowy portfel i zależało mi, by był prosty. Ale nic nie powstrzymuje Cię od tego, żebyś odpalił sobie ST i zbudował własny portfel – wręcz Cię do tego gorąco zachęcam. Taka „zabawa” bardzo mocno otworzy Ci oczy na wiele spraw związanych z inwestowaniem, zaczniesz lepiej rozumieć jego sens w długim terminie.

Wyniki i komentarz

Poniżej wyniki portfela za okres 1973-2019 (w nawiasie wartości dla indeksu S&P 500):

  • Kwota startowa (w milionach USD): 1 (1)
  • Kwota końcowa (w milionach USD): 93.67 (107.11)
  • Uśredniona roczna stopa zwrotu (CAGR): 10.13% (10.45%)
  • Uśredniona roczna stopa zwrotu skorygowana o inflację (CAGR realny): 6.00% (6.30%)
  • Maksymalne obsunięcie kapitału: -45.40% (-50.95)
  • Początek maksymalnego obsunięcia: 29/11/2007 (29/11/2007)
  • Długość maksymalnego obsunięcia: 1186 dni (1582 dni)
  • Standardowe odchylenie portfela: 15.04% (17.23%)
  • Liczba zyskownych miesięcy: 368 (355)
  • Liczba stratnych miesięcy: 196 (209)
  • Wskaźnik Sharpe: 0.73 (0.68)
  • Liczba rebalancingów: 31 (0)

Gdyby nie fakt, że mamy w portfelu złoto i obligacje inflacyjne, moglibyśmy symulację portfela (backtest) przeprowadzić za jeszcze dłuższy okres.

Żeby wszystko było jasne, krótki komentarz to powyższych wyników:

  • Wyniki nie uwzględniają kosztów transakcyjnych i podatków. Te pierwsze są marginalne przy takiej strategii, natomiast podatki są zależne od sytuacji danego inwestora i rodzaju kupowanych ETF (np. korzystniej wypadają podatkowo ETF akumulujące dywidendy).
  • Badany portfel ma nieznacznie mniejszą roczną stopę zwrotu od indeksu S&P 500 (500 największych spółek amerykańskich), redukując w zamian maksymalne obsunięcie kapitału i zmienność portfela.
  • Rebalancing portfela jest przeprowadzany w sytuacji, gdy którykolwiek element portfela odchyli się od pierwotnej wagi +/- 30%. Czyli przykładowo, gdy rynek akcji krajów rozwiniętych spadnie o więcej niż 18 punktów procentowych (czyli z 60% poniżej 42%), uruchamiany jest rebalancing polegający na tym, że dokupowane są te akcje, redukując odpowiednio udział pozostałych elementów portfela. Warunek rebalancingu sprawdzany jest na ostatniej sesji każdego miesiąca (nie znaczy to jednak, że wykonywany jest jednak rebalancing – przez 46 lat był wykonany on 31 razy).
  • Korekta przeciętnej stopy zwrotu (CAGR) o inflację bazuje na stopie inflacji w USA. W tym przypadku portfel przeciętnie w badanym okresie zarabiał zatem 6% powyżej inflacji.
  • Maksymalne obsunięcie kapitału oznacza najgłębszy spadek wartości portfela w badanym okresie. W tym przypadku taka sytuacja miała miejsce w listopadzie 2007 roku, kiedy portfel zaczął nurkować tracąc w pewnym momencie 45.40%, a wyjście z tego poziomu do wartości przed spadkami zajęło 1186 dni kalendarzowych.
  • Standardowe odchylenie portfela liczone jest dla rocznych stóp zwrotu i oznacza, że przeciętne wahanie naszego portfela jest mniejsze od indeksu S&P 500 (15.04% vs. 17.23%).

I jeszcze rozpiska wyników dekada po dekadzie. Jak widzimy każdy okres był na plusie (co istotne – po uwzględnieniu inflacji).

Zwróćmy uwagę na lata 1973-1979 – roczna stopa zwrotu wynosi 10.88%, ale po korekcie o inflację już tylko 1.91% – uwzględnianie jej w obliczeniach jest abolutnie konieczne, szczególnie przy analizowaniu wieloletnich okresów. Gdybyśmy w powyższym portfelu nie mieli złota i obligacji inflacyjnych TIPS realnie byłoby jeszcze gorzej. Dlatego na obecne czasy niskich stóp procentowych zdecydowałem się na obligacje inflacyjne. Gdybyśmy w latach 1980-2019 mieli w portfelu nominalne obligacje skarbowe (nieindeksowane inflacją), wówczas wyniki portfela byłyby znacznie lepsze – przez cały ten czas stopy procentowe spadały docierając do dna. Zatem te czasy szybko nie powrócą.

CIEKAWOSTKA W latach 1980-2019 30-letnie obligacje skarbowe USA wygenerowały średnią roczną stopę zwrotu na poziomie 9.44% (realnie 6.19%), przy maksymalnym obsunięciu kapitału -25%. Przez ostatnie 40 lat to była najlepsza „strategia” inwestycyjna w kontekście współczynnika zysku do ryzyka (zmienności). Oczywiście wiemy to teraz, po fakcie. Natomiast warto mieć świadomość, że o ile mało rzeczy w świecie inwestycji jest pewne, tak tu z pewnością takie wyniki nie powtórzą się przez wiele kolejnych lat na tych obligacjach.

Zastosowanie portfela na rynku, czyli w końcu wchodzimy na rynek

Zastosowanie tego portfela w praktyce jest bardzo proste i może ograniczać się do dosłownie 4 funduszy ETF na: akcje krajów rozwiniętych, akcje krajów rozwijających się, złoto i obligacje inflacyjne. Pokażę to na przykładzie ETF notowanych w USA oraz ETF notowanych na giełdach europejskich.

Portfel zbudowany na amerykańskich ETF

W ST zbudowałem portfel na następujących ETF (to tylko propozycja, można zastosować inne):

  • EEM (iShares MSCI Emerging Markets ETF) – akcje krajów rozwijających się (20%)
  • URTH (iShares MSCI World ETF) – akcje krajów rozwiniętych (60%)
  • GLD (SPDR Gold Trust) – fundusz naśladujący kurs złota (10%)
  • TIP (iShares TIP Bond) – ETF w skład którego wchodzą amerykańskie obligacje inflacyjne TIPS (10%)

A tak wygląda rozkład poszczególnych ETF w portfelu.

Wyniki takiego portfela, miesiąc po miesiącu, uwzględniające koszty transakcyjne w Interactive Brokers poniżej.

To na koniec jeszcze krzywa kapitału. Warto zwrócić uwagę na luty i marzec 2020, gdzie mocno bujało w odpowiedzi na pandemię COVID-19 i uruchomiony został rebalansing portfela, dosypując do niego akcji. Należy wykazać się sporą dyscypliną, by realizować z pełną konsekwencją obraną strategię w tak burzliwych momentach.

Krzywa kapitału portfela opartego na ETF z uwzględnionymi prowizjami i rebalasowaniem przy odchylnieach przekraczających +/-30%. Kapitał startowy to 1 milion USD. Widać jak w lutym i marcu mocno bujało. 🙂

Portfel zbudowany na europejskich ETF (UCITS)

Ponieważ lista dostępnych ETF może być różna u różnych brokerów, zamiast podawania konkretnych symboli przytaczam wiele różnych alternatywnych funduszy dla każdej grupy:

Składanie zleceń – praktyczna uwaga

Kupując lub sprzedając ETF na rynku stosujmy tak zwane zlecenia z limitem (limit orders). Dzięki temu, jeśli dojdzie do transakcji kupna/sprzedaży to będzie ona zrealizowana po cenie określonej w limicie lub lepszej, ale na pewno nie gorszej. Minusem tego zlecenia jest to, że może ono zostać niezrealizowane, dlatego powinny być one składane bardzo blisko bieżącego kursu na rynku. Natomiast unikniemy przykrej sytuacji, w której rozchwiany rynek nas „przewiezie” bo nie ustawiliśmy limitu ceny. Zalecam również, aby nie spekulować tu licząc na to, że rynek spadnie lub wzrośnie, polując na lepsze okazje – to ma być pasywna strategia. Wystarczy realizować jej założenia.

Nie przeżywaj szumu rynkowego, skup się na długoterminowym celu

Portfel pasywny jest wybitnie długoterminowy. Nie ma sensu sprawdzania jego wartości każdego dnia. Jeśli bardzo chcesz, możesz sprawdzać warunek rebalasowania portfela co tydzień, chociaż robienie tego raz w miesiącu w zupełności wystarczy (dla jasności – zwykle i tak ten warunek nie jest spełniony, więc na sprawdzeniu kończy się nasza „praca”). Jeśli i to za wiele – możesz ograniczyć sprawdzanie warunku rebalansowania portfela nawet raz do roku. W ST sprawdź jak wpływa to na wyniki portfela.

Lepiej nie dopuszczać do siebie za dużo emocji rynkowych – zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Dzięki temu łatwiej nam będzie z dyscypliną podążać za obranym planem i nie wpadać na świetny pomysł „poprawy” portfela. Takie „analizy” na bazie najnowszego szumu rynkowego (duże wahnięcie na rynkach, przeczytany artykuł, porada eksperta itd.) więcej wyrządzą złego niż dobrego. To ma być nasz portfel i nasze zasady.

Rebalansowanie portfela

To, czy warunki rebalansowania portfela zostały spełnione można sprawdzić w ST. Potrzebne są do tego najświeższe dane rynkowe, a następnie po uruchomieniu symulacji w „Historia rebalasowania” można sprawdzić obowiązujący skład portfela i ewentualne zmiany, jakie należy dokonać w portfelu.

Kilka osobistych zwierzeń 😉

Od niemal dwóch lat pracuję nad oprogramowaniem ST, które w mojej ocenie jest wyjątkowe, ponieważ daje do ręki każdego inwestora proste narzędzie jakiego brakowało. Teraz możesz sam zaprojektować i zweryfikować swój pomysł inwestycyjny. Nie każdy jest biegły w programowaniu – dzięki ST nie musisz wiedzieć o programowaniu nic. No może prawie nic – poniżej kilka zdań o tym jak to wygląda z mojej perspektywy…

Rozwój takiego oprogramowania jak ST pochłania mnóstwo zasobów: tak czasowych jak i finansowych. Obecnie poza mną w projekcie na stałe jest jeszcze jedna osoba, której płacę rynkowe wynagrodzenie za wykonywane prace. Nie chcę się absolutnie użalać, a tylko Ci uzmysłowić, że prowadzenie takiego projektu jest zwyczajnie bardzo wyczerpujące i wymagające. Obok pisania na blogu takich artykułów edukacyjnych jak ten, obok nagrywania podcastów, rozwijam oprogramowanie ST i… sam pracuję zarobkowo. Czuję już ogromne zmęczenie pracując tygodniowo po 80 i więcej godzin od dwóch lat. Jedyną szansą na to, by móc to oprogramowanie doprowadzić rzetelnie do końca będzie jego sprzedaż, która uczyni ten projekt zasadny biznesowo.

ST w akcji. 😉

Tu, gdzie obecnie mieszkam (Bruksela) programista z wieloletnim doświadczeniem za godzinę pracy może liczyć na wynagrodzenie rzędu 70-100 EUR, czyli przy obecnym kursie około 315-450 PLN. Za godzinę pracy! Zero ryzyka, czysto rzemieślnicza praca, często nawet nie ruszając tyłka z domu. Z części tego zarobku rezygnuję, aby móc więcej czasu poświęcić na rozwój ST.

Dlatego w listopadzie lub grudniu tego roku planuję zorganizować krótką przedsprzedaż ST (około 10-15 dni), gdzie za niewielką opłatą (z mojego punktu widzenia) będzie można wykupić roczny abonament na jego użytkowanie. Będzie to koszt 365 PLN w skali roku (1 PLN na dzień). Pełną, oficjalną wersję ST planuję wydać w okolicy lutego/marca 2021 – do tego czasu ST będzie całkowicie za darmo. Ktokolwiek jednak kupi licencję ST w listopadzie/grudniu tego roku, będzie miał gwarancję najniższej ceny, a roczny okres abonamentu będzie liczony od chwili wydania oficjalnej wersji. Kolejne sprzedaże będą wiązać się z wyższymi cenami.

Będę wdzięczny za Twoje uwagi i komentarze związane z ST, również w kontekście tego co napisałem powyżej. Za  5-6 miesięcy ST będzie aplikacją o wiele prostszą w użyciu, bardziej przyjazną dla mniej obytych z komputerami osób – ale potrzebuję Twojej pomocy za którą z góry serdecznie dziękuję! Ze swojej strony obiecuję, że wkładam w to całe serce, głęboko wierząc w sens tego co robię. Jestem przekonany, że wiedza którą przekazuję i oprogramowanie ST są bardzo wartościowe, coś pod czym z dumą mogę się podpisać.

UWAGA Od kilkunastu tygodni jestem członkiem zamkniętego forum – Klanu Finansowych Ninja (#KFN), którego gospodarzem jest Michał Szafrański z bloga Jak Oszczędzać Pieniądze. Poza bezpośrednim dostępem do Michała, na forum obecnych jest wiele osób będących ekspertami w różnych branżach i dziedzinach z którymi można na poziomie i z kulturą porozmawiać na tematy inwestycyjne, biznesowe i wiele innych. Regularnie organizowane są prywatne lajwy prezentujące treści o najwyższej merytorycznej jakości, których część mam przyjemność współprowadzić. SERDECZNIE ZAPRASZAM! 🙂

Zakończenie

Inwestowanie pasywne może być naprawdę proste i mało absorbujące. Z punktu widzenia większości z nas ma to ogromne znaczenie, gdy nie możemy lub nie chcemy poświęcać wielu godzin każdego tygodnia na zarządzanie portfelem. Odrabiając raz a porządnie zadanie domowe w ramach którego zbudujemy własny portfel, a w czym znakomicie pomoże moje oprogramowanie ST, później możemy niemal zapomnieć o rynkach, poświęcając im dosłownie kilkanaście minut w roku.

Kolejna dobra wiadomość jest taka, że najpewniej nic nie stracimy, ponieważ w świecie inwestowania nie ma liniowej zależności pomiędzy stopą zwrotu a czasem poświęcanym na zarządzanie portfelem. Paradoksalnie wręcz praktyka wskazuje, że większość aktywnych inwestorów generuje gorsze stopy zwrotu od pasywnych portfeli – warto sobie to wziąć do serca. Pozwólmy zatem czasowi, rynkom i procentowi składanemu wykonać pracę za nas – o ile wyniki krótkoterminowe mogą być mało przekonywujące, tak historia uczy, że długoterminowo będzie zupełnie odwrotnie.

Należy zwrócić uwagę, że rynki finansowe, o ile nie jest to nasza działalność biznesowa (np. prowadzenie funduszu inwestycyjnego), mają służyć do długoterminowego pomnażania nadwyżek finansowych w szybszym tempie, niż na lokatach w banku. Nie traktujmy ich jako drogi na skróty do wzbogacenia się, bo zamiast inwestowania możemy zacząć uprawiać amatorski hazard.

Poznanie historii rynków finansowych, prosta strategia, zdrowe oczekiwania, dyscyplina i wytrwałość – to jest przepis na to, by rozsądnie budować swój długoterminowy portfel inwestycyjny. Powodzenia! 🙂

Jacek

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań pod artykułem. Będę również wdzięczny za podzielenie się tym materiałem z innymi. Z góry bardzo dziękuję! 🙂
Subskrybuj
Powiadom o
guest

37 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

🚀 Ruszył polski portal ETF-ów - Atlas ETF!