#050: Jak inwestować – pasywnie, czy aktywnie?
Świat inwestycyjny można podzielić na dwie podstawowe grupy inwestorów: pasywnych i aktywnych. Pomiędzy tymi światami często można usłyszeć zażarte dyskusje o wyższości jednych nad drugimi. Pasywni inwestorzy wychodzą z założenia, że nie ma sensu bić się z rynkiem, gdyż w efekcie prędzej to my będziemy pobici. Na drugim biegunie inwestorzy aktywni twierdzą, że lepiej wziąć sprawy we własne ręce niż dryfować z rynkiem. Jak to zatem jest? Warto walczyć z rynkiem, czy nie?
Prawda, jak to zwykle w życiu, leży według mnie pośrodku. Owszem, dla większości inwestowanie pasywne będzie prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem, ale to nie oznacza, że nie można próbować wyjść poza tę sferę, jeśli bardzo tego chcemy. Bez względu na cokolwiek, w każdym przypadku warto odrobić zadanie domowe, tak by każda nasza decyzja była w pełni świadoma. Pamiętajmy, że nikt lepiej od nas samych nie zadba o nasze własne pieniądze. 🙂
W tym odcinku
- Wasze pierwsze opinie o oprogramowaniu System Trader (ST)
- Co to jest inwestowanie pasywne
- Co to jest inwestowanie aktywne
- Wady i zalety każdego z podejść do iwestowania
- Co wybrać: pasywne, czy aktywne inwestowanie?
Zaproszenie do dyskusji
Serdecznie zapraszam Cię do komentowania i zadawania pytań, bezpośrednio na tej stronie poniżej, lub na mojej stronie na Facebook’u lub moim profilu Twitter’owym.
Alternatywnie możesz zadać pytanie głosowe, nagrywając się na SpeakPipe. Pamiętaj tylko, że masz 90 sekund na nagranie 🙂
Bardzo zależy mi na Twoim głosie, za który już teraz z góry bardzo dziękuję 🙂
Wstęp
Witam serdecznie w 50. odcinku podcastu „SystemTrader”. Tak naprawdę to dopiero przed chwilą zauważyłem, że jest to okrągły numer odcinka. 🙂 W związku z tym bardzo dziękuję za to, że jesteście ze mną. Ja też sobie sam dziękuję, że wytrwałem. I myślę, że te trudne okresy, przynajmniej najtrudniejsze, są już za mną, chociaż z pewnością jeszcze wiele ciężkich chwil mnie czeka.
Zanim przejdę do omawiania właściwego tematu tego odcinka, to mam kilka ogłoszeń „parafialnych”. Przede wszystkim, 16 maja wreszcie udało mi się przedstawić moją pracę, którą rozpocząłem pod koniec 2018 roku. Chodzi oczywiście o oprogramowanie System Trader (w skrócie ST). Było ciężko. Co prawda powiedziałem, że pokażę efekty swojej pracy w pierwszej połowie maja, a zrobiłem to dzień po, czyli konkretnie 16 maja, ale mam nadzieję, że nikt się z tego powodu na mnie nie obraził. 🙂
Jak zbudować swój portfel, czyli aplikacja System Trader (ST)
A co to w ogóle jest System Trader? Jest to oprogramowanie skierowane przede wszystkim do osób, które chcą inwestować według planu i chcą robić to samodzielnie. Chcą odrobić takie zadanie domowe, wiedzieć, jak zbudować swój portfel i po prostu inwestować według planu, a nie według emocji. Oprogramowanie dostępne jest zupełnie za darmo, przynajmniej w pierwszych miesiącach. Jak sądzę przynajmniej przez pół roku, zanim wypuszczę pełną wersję płatną – najpewniej w formie abonamentu – oprogramowanie będzie zupełnie za darmo. Można wejść po prostu na stronę i pobrać za free i śmiało korzystać. Obecnie jest już ponad pół tysiąca pobrań w niespełna dziewięć dni. Liczba ta rośnie, więc bardzo dziękuję każdemu, kto zdecydował się pobrać tę aplikację.
Zależy mi na tym, żeby to było oprogramowanie, które naprawdę będzie mogło pomóc inwestorom przejść z czystej teorii, z takiego czytania tylko teoretycznych dywagacji, na grunt praktyczny.
Wiele błędów i uwag już zostało przez Was zgłoszonych, za co serdecznie dziękuję. Naprawdę widzę tutaj mega wielkie zaangażowanie z Waszej strony. Trudno wymienić każdego z Was z osobna, dlatego też w obawie, żeby kogoś zwyczajnie nie pominąć, mówię to tak grupowo – jestem bardzo wdzięczny za każdą wskazówkę i uwagę z Waszej strony! Przepraszam też, jeśli nie mogę szybko odpisać na Wasze maile albo być może zdarzyło się, że jakiś mail, komentarz lub pytanie pominąłem. Jest tego tak dużo, że zwyczajnie mogę nie nadążać.
Ale jedno zdecydowanie obiecuję: dzięki Wam aplikacja będzie realnie uwzględniała Wasze potrzeby. Zależy mi na tym, żeby to było oprogramowanie, które naprawdę będzie mogło pomóc inwestorom przejść z czystej teorii, z takiego czytania tylko teoretycznych dywagacji, na grunt praktyczny. Co jest też dla mnie istotne, to naśladowanie kogoś jest dość dyskusyjne, jeśli chodzi o inwestowanie. Dlatego też to oprogramowanie pozwala każdemu z Was odrobić to zadanie domowe we własnym tempie. Tak aby ten portfel mógł odwzorowywać Wasze osobiste preferencje.
Kolejna beta wersja oprogramowania zaplanowana jest na koniec czerwca, początek lipca 2020 roku.
Co do samego oprogramowania. Ponieważ jest ono nadal w wersji beta testów, więc zawiera jeszcze wiele błędów. Te błędy, które mi zgłosiliście, w większości są już poprawione. Jeżeli pojawiają się uwagi, np. co do tego, jakie nowe funkcjonalności dołożyć do oprogramowania, staram się je również uwzględniać w moich planach prac na przyszłość. Oczywiście nie mogę obiecać, że wszystko będę w stanie zrealizować, a już na pewno nie tu i teraz. Natomiast kolejna beta wersja oprogramowania zaplanowana jest na koniec czerwca/początek lipca 2020 roku.
Facebook z naszą grupą dyskusyjną?
Pojawił się jeszcze temat społeczności oprogramowania ST. Ponieważ jest Was coraz więcej i chcecie wymieniać się między sobą uwagami, m.in. pod moimi artykułami na blogu, to jest taka idea, żeby stworzyć miejsce, gdzie wszyscy zainteresowani będą mogli sobie swobodnie dyskutować. Oczywiście padło wiele różnych propozycji od Reddit do jakichś zamkniętych forów, czy grupy na Facebooku. Myślę, że na tę chwilę, chociaż Facebook nie jest idealnym miejscem do prowadzenia dyskusji, jest to na pewno narzędzie najlepsze do tego celu. W momencie, kiedy mam bardzo dużo pracy, a bardzo mało czasu, po prostu najszybciej i najłatwiej jest mi stworzyć taką grupę na Facebooku. I najpewniej właśnie do tego, przynajmniej na początku, dojdzie.
Ewentualnie w przyszłości, jeśli będzie nam bardzo mocno doskwierać to, jak działa Facebook i to, że jesteśmy uzależnieni od zewnętrznej platformy, to wtedy będę starał się zorganizować jakieś inne miejsce na dyskusję. Być może właśnie w formie takiego zamkniętego forum. Prawdopodobnie niebawem otworzę więc grupę na Facebooku, gdzie będzie można porozmawiać w tematyce inwestowania. Przede wszystkim, jeśli chodzi o wykorzystanie w praktyce oprogramowania ST.
Na koniec jeszcze jedno ogłoszenie. 🙂 19 kwietnia na najlepszepolskiepodcasty.pl znalazła się wzmianka o moim podcaście jako audycji, której warto posłuchać. Bardzo dziękuję za takie wyróżnienie. Cieszy mnie, że poza branżą czysto finansową jestem też dostrzegany gdzieś szerzej. To bardzo miłe, zwłaszcza że uważam, iż treści, jak chociażby te zawarte w dzisiejszym odcinku, skierowane są tak naprawdę nie tylko do osób zainteresowanych finansami, ale praktycznie do każdego świadomego obywatela, który chce w świadomy sposób budować swój kapitał. Ten odcinek jest dla osób początkujących. Raz jeszcze bardzo dziękuję serwisowi Najlepsze Polskie Podcasty za to, że mnie wyróżnili na łamach swojej strony oraz na Twitterze. 🙂
Myślę, że teraz już, po tym nieco przydługim wstępie, możemy przejść do meritum tego odcinka. Zapraszam.
Definicje
Jak zatem inwestować – aktywnie czy pasywnie? Aby dobrze się w ogóle rozmawiało w tej tematyce, to na początek o absolutnych podstawach. Odpowiedzmy sobie albo spróbujmy sobie odpowiedzieć na pytanie, czym jest inwestowanie pasywne, a czym jest inwestowanie aktywne. Może zacznijmy właśnie od tego pasywnego.
Inwestowanie pasywne
Inwestowanie pasywne to taka forma inwestowania, gdzie nie ma próby aktywnego reagowania na zmiany rynku. Jeżeli przykładowo na rynku pojawiają się spadki i mówimy, że jest trend spadkowy, jest bessa, to my po prostu nie staramy się reagować na to w żaden sposób, np. poprzez wychodzenie z rynku akcji albo poprzez kupowanie spółek niedowartościowanych, kiedy uważamy, że ich wartość, ich wycena jest poniżej ich wartości. Po prostu nie staramy się robić niczego, czego jak uważamy, rynek sam już nie zrobił.
Inwestowanie pasywne to taka forma inwestowania, gdzie nie ma próby aktywnego reagowania na zmiany rynku.
Nie staramy się być jak gdyby mądrzejsi od tego rynku. Kupujemy stały portfel, czyli wkładamy do takiego portfela jedną lub więcej klas aktywów i właściwie to tyle. Trzymamy taki stały portfel i nic z nim nie robimy.
Może poza jedną rzeczą. Załóżmy, że powiemy sobie: chcemy w portfelu połowę mieć w akcjach, a połowę w obligacjach, to co jakiś czas tylko robimy tzw. rebalancing (rebalansowanie). Mówimy sobie, że akcje tak mocno urosły, że z portfela 50/50 zrobił się portfel 70/30, a więc sprzedamy trochę tych akcji, które urosły, tak żeby móc dokupić nieco obligacji i aby portfel mógł znów być w tej pierwotnej formie, jaką sobie założyliśmy, czyli 50/50. Taki zupełnie hipotetyczny portfel.
Harry Browne powiedział sobie w ten sposób: jeżeli chcesz inwestować pieniądze, warto robić to w prosty sposób – podziel go na cztery części i 25 procent ulokuj w złoto, kolejne 25 procent zainwestuj w akcje. Kolejne 25 procent przeznacz na gotówkę. Ostatnia ćwiartka idzie w obligacje rządu Stanów Zjednoczonych.
Inny przykład. Aby było bardzo realnie, to weźmy konkretny, bardzo klasyczny, portfel modelowy zaproponowany przez Harry’ego Browne.
Harry Browne powiedział sobie w ten sposób: jeżeli chcesz inwestować swoje pieniądze, warto robić to w prosty sposób – podziel go na cztery równe części i 25 procent ulokuj w złoto, kolejne 25 procent zainwestuj w akcje. W jego przypadku w oryginale były to akcje z indeksu S&P 500, czyli 500 największych spółek amerykańskich, ponieważ on sam był Amerykaninem. Kolejne 25 procent przeznacz na gotówkę.
Można zrobić to w nieco bardziej sprytny, inteligentny sposób – poprzez kupno bonów skarbowych rządu Stanów Zjednoczonych (ang. Treasury Bills, T-Bills). Czyli, owszem, nie będzie tutaj jakiegoś pobijania rynku, natomiast będzie przede wszystkim próba takiego działania, aby gotówka przynajmniej nie traciła na wartości, czyli zwalczyła chociażby inflację. Okazuje się, że przez ostatnie 100, 120 lat bony skarbowe w Stanach Zjednoczonych pozwoliły przynajmniej zwalczyć inflację. Zatem 25 procent pakujemy w gotówkę, ale w formie takich właśnie bonów skarbowych. Ostatnia ćwiartka takiego portfela w tym konkretnym przypadku idzie w obligacje rządu Stanów Zjednoczonych. Harry Browne powiedział o 30-letnich obligacjach.
Czyli mamy bardzo prosty portfel złoto, akcje, gotówkę i obligacje. I właściwie to tyle. Nie staramy się w ogóle przewidywać, czy złoto będzie szło w górę, czy w dół. Podobnie z akcjami. Również nie przewidujemy, czy stopy procentowe będą szły w górę i będzie to ciążyło na obligacjach, czy być może będą właśnie szły w dół i obligacje będą zyskiwać. Oczywiście w tym momencie te stopy procentowe są tak nisko, że ciężko tutaj, żeby były jeszcze niżej. Nie chodzi tutaj o samo założenie. My nie staramy się w żaden sposób przewidywać czegokolwiek, tylko wkładamy do portfela cztery aktywa i to wszystko. Raz do roku możemy sobie wejść na rachunek i sprawdzić, czy te ćwiartki są nadal ćwiartkami, czy się nie okazało na przykład, że któreś z tych aktywów zamiast 25 procent nie zajmuje nam już 40 procent.
Jeżeli mamy 500 spółek w indeksie S&P 500, czyli 500 największych spółek amerykańskich, to nie znaczy, że w tym indeksie waga każdej spółki jest taka sama.
Ale co to znaczy, że kupujemy akcje? Powiedziałem, że kupujemy akcje w postaci indeksu S&P 500. Dlaczego właśnie S&P 500? A jeżeli nie S&P 500, to co?
Otóż, jeżeli chodzi o pasywne inwestowanie, to przynajmniej ja zgadzam się z tym, co powiedział Meb Faber w ostatnim wywiadzie, jakiego mi udzielił, a do którego wysłuchania lub przeczytania zachęcam – jest również przetłumaczony na język polski. Powiedział, że dla niego jedyna prawdziwa pasywna strategia, to jest indeks ważony kapitalizacją. Może brzmi to strasznie, ale jest bardzo proste. Co to znaczy indeks ważony kapitalizacją? To znaczy, że jeżeli mamy 500 spółek w indeksie S&P 500, czyli 500 największych spółek amerykańskich, to nie znaczy, że w tym indeksie waga każdej spółki jest taka sama. Im większa spółka, czyli im większa jej wartość, kapitalizacja, tym udział w indeksie jej jest większy.
Dlaczego tak? Dlatego, że po pierwsze jest to naturalne. Załóżmy, że zrobiliśmy swój własny indeks. Mieliśmy 10 tysięcy złotych i kupiliśmy 10 spółek po tysiąc złotych każda. Załóżmy też, że ten portfel po jakimś czasie urósł do kwoty 100 tysięcy złotych. Ale nie oznacza to od razu, że wszystkie te spółki urosły równo w taki sposób, że z tysiąca złotych każda spółka urosła do 10 tysięcy i dzięki temu mamy 100 tysięcy, tylko pewnie pojawią się tam spółki, które być może nawet straciły. Być może niektóre zbankrutowały, a niektóre z tego pierwotnego tysiąca doszły do 50 tysięcy, ponieważ był to jakiś wielki sukces biznesowy. Krótko mówiąc, trzymając taki portfel i nie robiąc z nim absolutnie nic, czyli trzymając go pasywnie, w pewnym momencie dochodzimy do punktu, w którym spółki te odnoszą wielki sukces, wiodą pewien prym w tym naszym indeksie.
Widać to bardzo dobrze w przypadku indeksu S&P 500 – żeby nie mówić tylko o jakichś abstrakcyjnych przykładach. Mamy tam 500 największych spółek amerykańskich, ale tak naprawdę 15–20 procent kapitalizacji całego indeksu wyrabia, kolokwialnie mówiąc, pięć spółek: Microsoft, Apple, Amazon, Alphabet, czyli Google, i Facebook. Tylko pięć spółek, pomimo że jest ich 500 w indeksie, wyrabia robotę 15–20 procent dla całego indeksu.
Optuję za podejściem, aby kosztem nawet potencjalnych zysków portfel ten jeszcze bardziej rozproszyć, jeszcze bardziej zdywersyfikować i być może zamiast inwestowania tylko w akcje amerykańskie zainwestować bez spekulowania globalnie, w akcje całego świata.
Ale wciąż jeszcze jeśli chodzi o inwestowanie pasywne mamy problem, jaki rynek wybrać. Dlaczego w takim razie mamy inwestować w S&P 500, tak jak powiedział Harry Browne, czyli 25 procent w portfelu powinny stanowić akcje i powinien być to właśnie indeks S&P 500? A może ktoś powie sobie, że woli inny indeks. I o ile indeks amerykański faktycznie okazywał się bardzo dobry za ostatnie dziesiątki lat, o tyle bywały kraje na świecie, gdzie stawiając wszystko na jeden taki kraj, okazałoby się, że stracilibyśmy wszystkie swoje pieniądze.
Dlatego też optuję za takim podejściem, aby kosztem nawet potencjalnych zysków portfel ten jeszcze bardziej rozproszyć, jeszcze bardziej zdywersyfikować i być może zamiast inwestowania tylko w akcje amerykańskie zainwestować bez spekulowania globalnie, w akcje całego świata. Są różne indeksy, które odwzorowują globalny rynek akcji, np. MSCI World. Ale nie tylko. Są też inne.
Zamykając temat inwestowania pasywnego, jak widzimy, nie staramy się tutaj niczego w żadnej mierze przewidywać. Ale to też ma pewną słabszą stronę. Pewną konsekwencją tego podejścia jest to, że z definicji inwestowanie pasywne jest inwestowaniem długoterminowym. Ktoś ma wolną gotówkę i pomyśli sobie, że może wrzuci ją na kilka miesięcy w taki pasywny portfel. Po co to ma zarabiać, gdzieś tam, na lokacie w banku, marne jakieś ułamki procenta. Może się wtedy okazać, że jest to bardzo złe podejście. Możliwe, że za kilka miesięcy, gdy będziemy potrzebować tych pieniędzy, to po prostu portfel ten będzie wart mniej niż w momencie, kiedy go utworzyliśmy. Dlatego przy takim portfelu trzeba planować długoterminowo.
Inwestowanie aktywne
Mniej więcej wiemy już, czym jest inwestowanie pasywne. Teraz już nieco szybciej pójdzie nam uporanie się ze zdefiniowaniem, czym jest inwestowanie aktywne. Jest to oczywiście, jak sama nazwa wskazuje, przeciwieństwo inwestowania pasywnego. Staramy się tu przyjąć strategię, która zmienia w czasie zawartość portfela. Czyli to nie jest tak, jak przy inwestowaniu pasywnym, gdzie ustalamy sobie na sztywno jakieś tam wagi i, tak jak w tym przypadku portfela Harry’ego Browne, staramy się tylko te wagi trzymać w czasie. W tym przypadku możemy całkowicie zmieniać wagi w naszym portfelu. Można nawet porzucić słowo „wagi” i powiedzieć, że jeżeli na przykład na rynku akcji są wzrosty, to będziemy inwestować w akcje, a jeżeli na rynku akcji jest na odwrót, czyli są spadki, to my będziemy lokować środki na przykład w obligacjach.
Staramy się tu przyjąć strategię, która zmienia w czasie zawartość portfela.
Przykładem takiej taktyki jest szeroko opisywana przeze mnie strategia GEM, czyli Global Equities Momentum wykorzystująca anomalię momentum lub w ogóle jakakolwiek inna strategia oparta o momentum. To jest właśnie przykład strategii aktywnej, ale to nie oznacza, że tylko w oparciu o momentum można budować takie strategie. Jest bardzo wiele innych metod i technik, które pozwalają tworzyć strategie aktywne, jak choćby mean reversion.
Może teraz nieco z mojego podwórka, czyli coś bardziej technicznego – powrót do średniej (ang. mean reversion). Przykładowo, żeby zobrazować to osobom, które są mniej zaawansowane: jeżeli mamy mocny rynek byka, jak na przykład przez ostatnie ponad 10 lat w Stanach Zjednoczonych, to wtedy, pomimo że co jakiś czas pojawiają się jakieś drobne korekty, to rynek zawraca po chwili i idzie jeszcze wyżej. Mean reversion polega właśnie na tym, że w sytuacji kiedy rynek spada, kupujemy, wierząc, że rynek znów zawróci (powróci do średniej) i pozwoli nam na tym zarobić.
Jest to oczywiście tylko jeden z przykładów. Nie mogę pominąć całej palety różnych strategii opartych o analizę fundamentalną, jak chociażby odmiana inwestowania w oparciu o analizę fundamentalną, jakim jest inwestowanie dywidendowe cieszące się bardzo dużą popularnością wśród inwestorów indywidualnych. Albo też próba samodzielnego inwestowania polegającego na poszukiwaniu spółek według nas niedowartościowanych i czekanie, aż takie spółki zostaną dowartościowane przez rynek, co pozwoli nam na tym zarobić.
Jeżeli chodzi o inwestorów i analizę fundamentalną, to zdecydowanie trzeba tutaj wspomnieć o Warrenie Buffetcie, a jeżeli chodzi o analizę techniczną, która jest często nieco gorzej traktowana, zwłaszcza przez poważnych inwestorów, to będę trochę złośliwy i wymienię takie nazwisko jak Jim Simons. To jest klasyka analizy technicznej i ten gość de facto ma wyniki lepsze niż Warren Buffett, co nie znaczy, że analiza techniczna jest lepsza od analizy fundamentalnej. Takie dyskusje, według mnie, nie mają w ogóle żadnego sensu.
Podsumowując, jak widzimy w inwestowaniu aktywnym staramy się na bieżąco reagować i odpowiadać na to, co robi rynek i w oparciu o to podejmować decyzje, co do tego portfela kupić, co sprzedać itd.
To, co jest odmienne od podejścia pasywnego, to fakt, że o ile w podejściu pasywnym ewidentnie inwestujemy długoterminowo, tak przy inwestowaniu aktywnym może ono wystąpić w formie inwestycji krótkoterminowej, czyli czasami kupujemy coś dosłownie na ułamki sekund. Nie robi tego człowiek, a raczej maszyna, ale to już jest takie ekstremum. Generalnie można kupować aktywa na bardzo krótki czas, chociażby na minuty, godziny czy dni, ale może być to również podejście aktywne długoterminowe. Chociażby sam Warren Buffett jest aktywnym inwestorem długoterminowym.
Różnica zdań między inwestorami
Możemy powiedzieć, że mniej więcej wiemy już, czym jest inwestowanie aktywne i pasywne. Zanim jednak przejdziemy do omawiania ich wad i zalet, to jeszcze taki mały wywód.
Inwestorzy aktywni często krytykują inwestowanie pasywne i na odwrót – inwestorzy pasywni krytykują inwestorów aktywnych. Dla przykładu: przeciwnicy aktywnego inwestowania mówią, że taki rodzaj inwestowania, to jest wróżenie z fusów na bazie przeszłości.
Moim zdaniem stwierdzenie to nie jest do końca trafione, bo to samo dotyczy również podejścia pasywnego, jeśli byśmy uczciwie na to spojrzeli. Bo, o co chodzi w pasywnym inwestowaniu? Dobieramy do portfela jakieś aktywa, np. akcje, złoto, obligacje, towary, tylko dlatego, że historycznie zarabiały one więcej niż gotówka. Ale skąd to wiemy? Wiemy to z danych historycznych. Nie ma sensu zatem mówienie, że inwestor aktywny podchodzi do tego w inny nieco sposób i zamiast spoglądać na to, czy akcje rosły przez ostatnie 120 lat, to on sobie patrzy na to, czy przez ostatnie 120 lat była anomalia momentum i jeżeli widzi tę anomalię momentum, to ją wykorzystuje.
Mówiąc jeszcze inaczej, w obu przypadkach jest pewien element wiary, że przeszłość nawet jeśli się nie powtórzy, to, jak mawiał Mark Twain, będzie się rymować.
Jednak zarówno inwestor pasywny, jak i inwestor aktywny musi się posiłkować danymi historycznymi. Mówiąc jeszcze inaczej, w obu przypadkach jest pewien element wiary, że przeszłość nawet jeśli się nie powtórzy, to, jak mawiał Mark Twain, będzie się rymować. Ponieważ ani w pasywnym, ani w aktywnym inwestowaniu nic nie jest pewne. Przekonanie, że akcje rosły przez ostatnie kilka wieków i prawdopodobnie tak się będzie działo dalej, bo świat idzie do przodu, jest słuszne, ale gwarancji takiej nie ma.
Nie chciałbym też, aby zabrzmiało to w ten sposób, że być może aktywne inwestowanie jest takie super hiper, bo jest bardziej elastyczne od inwestowania pasywnego i może lepiej właśnie takie wybrać. Trzeba zwrócić uwagę na jedną istotną kwestię: większości z nas wydaje się, że pobijanie rynku jest prostsze niż faktycznie ma to miejsce w rzeczywistości. Jest to klasyczny błąd tzw. nadmiernej pewności siebie, dobrze opisany w literaturze przez chociażby psychologię behawioralną. Pobijanie rynku, ale nie mówię tu o takim przypadku, że komuś udało się zarobić, bo po prostu miał szczęście, ale o pobijaniu w długim terminie, liczonym w latach, w dekadach, jest bardzo, bardzo ciężkie. Większości tylko się wydaje, że pobijają rynek i mylą szczęście z umiejętnościami. Niestety pobijanie rynku jest bardzo ciężkie i naprawdę każdy, kto próbował to robić, po kilku, kilkunastu latach na pewno stwierdzi, że to takie banalne wcale nie jest.
Zamiast popadać w ślepe powtarzanie pewnych przekonań, warto starać się wypracować własne argumenty, przepracować je, zrozumieć, a nie stosować jak kalkę.
W swoim podkaście gościłem kilku znamienitych gości, którzy od lat pobijają rynki i aktywnie inwestują, jak chociażby Linda Raschke, czyli wybitnie krótkoterminowa inwestorka, a właściwie traderka, czy Tom Basso – inwestor zdecydowanie bardziej długoterminowy, podążający za trendem. Również Gary Antonacci, który z kolei inwestuje na rynkach już od początku lat siedemdziesiątych. Takie rzeczy faktycznie mają miejsce w naturze, natomiast nie oznacza to, że jest to proste. Dlatego zamiast popadać w ślepe powtarzanie pewnych przekonań, warto starać się wypracować własne argumenty, przepracować je, zrozumieć, a nie stosować jak kalkę.
Wady i zalety inwestowania pasywnego
Przyjrzyjmy się teraz nieco bliżej zaletom i wadom inwestowania pasywnego. Zdecydowanie wielką zaletą są niskie koszty, jakie wiążą się z tego rodzaju inwestowaniem. Przede wszystkim w obecnej dobie, kiedy królują ETF-y, czyli niskokosztowe fundusze indeksowe, można inwestować niemal praktycznie za darmo. Jeżeli mamy fundusze, które pobierają opłatę na poziomie 0,03 procent w skali roku, a nie 3 procent, jak płacą często inwestorzy TFI, czyli towarzystw inwestycyjnych. Tylko 0,03 procent, czyli sto razy mniej w skali roku, więc można powiedzieć, że niemalże za darmo! Oczywiście ktoś powie, że jeszcze trzeba ETF-a kupić, trzeba za to zapłacić, w postaci jakiejś prowizji. No tak, ale mówimy tutaj o inwestowaniu długoterminowym, a więc możemy przez lata trzymać takiego ETF-a, a faktyczne koszty takiego portfela mogą być drastycznie niskie.
Optymalizacja pod kątem podatkowym
Kolejna zaleta inwestowania pasywnego to optymalizacja pod kątem podatkowym. Jeżeli mamy podejście buy & hold, czyli kup i trzymaj, to możemy przez lata nie płacić podatku od zysków kapitałowych. Jedyne podatki, jakie będziemy musieli ewentualnie zapłacić, to będą podatki z dywidendy i to tylko w sytuacji, jeżeli będziemy trzymać pieniądze na koncie, które jest opodatkowane. W sytuacji, gdy inwestujemy na przykład w ETF-a na WIG20 w ramach Konta Emerytalnego IKE IKZE, to tam trzymając takiego ETF-a w nieskończoność, nie będziemy nigdy płacić żadnego podatku. Czy to od dywidend, które są de facto akumulowane w tym ETF-ie, czy nawet z zysku kapitałowego. Jeżeli nawet inwestujemy na koncie, które jest opodatkowane i trzymamy tę inwestycję w nieskończoność, to zwykle nie pojawia się podatek od zysków kapitałowych. Chyba że robimy jakiś rebalancing, o którym wspominałem wcześniej, to wtedy może się zdarzyć, że pojawi się jakiś zysk.
Jeżeli nawet inwestujemy na koncie, które jest opodatkowane i trzymamy tę inwestycję w nieskończoność, to nie pojawia się podatek od zysków kapitałowych (poza dywidendami).
Podatek do zapłacenia może się pojawić natomiast jeżeli chodzi o dywidendy ze spółek zagranicznych, a więc nawet, jeżeli inwestujemy na koncie, które nie wymaga płacenia podatku Marka Belki. Dziękujemy, panie Marku, za wprowadzenie na krótki czas, chyba na jeden rok, podatku (mamy rok 2020). Gratulujemy „krótkiego” terminu. 😉 Natomiast nawet na koncie IKE IKZE, jeżeli kupimy sobie akcje czy ETF-y i będziemy je trzymać bardzo długo, to owszem nie będziemy płacić podatku od zysków kapitałowych, ale jeżeli dywidendy będą wypłacane, to podatek, tzw. „u źródła”, pojawi się w przypadku np. amerykańskich spółek – będzie to zwykle 15 procent. Jest to temat bardzo szeroki, zależy od kraju, ale też od giełdy itd.
Mówiąc ogólnie inwestowanie pasywne może być bardzo efektywne podatkowo. Jeszcze tylko jedna uwaga: jeżeli kupujemy ETF-y, ponieważ idealnie się nadają do inwestowania pasywnego, gdzie jednym posunięciem możemy kupić cały rynek, zamiast wybierać poszczególne spółki do portfela lub kupić cały rynek nie tylko akcji, ale też innej klasy aktywów, np. nabyć obligacje, nieruchomości lub towary, to warto wybierać ETF-y akumulujące, czyli nie wypłacające dywidendy w postaci gotówki, tylko takie, które inwestują od razu w fundusz kupony dywidendowe. W ten sposób nie będziemy musieli później niczego kupować, bo to już będzie zainwestowane.
Zaangażowanie czasowe inwestora jest bardzo małe.
Jeżeli chodzi o kolejne zalety inwestowania pasywnego, to bardzo dużym plusem jest to, że nie wymaga ono od nas wiele czasu. Zaangażowanie czasowe inwestora jest bardzo małe. Nawet jeżeli weźmiemy strategię Harry Browne, gdzie mamy cztery elementy w portfelu, można to ograniczyć dosłownie do czterech zwykłych ETF-ów.
Wystarczy, że raz do roku zalogujemy się do takiego rachunku. Poświęcimy na to może 5–10 minut i ewentualnie przeprowadzimy tzw. rebalansing, czyli sprawdzimy, czy wszystko jest w porządku i dopilnujemy, aby cały portfel był równo podzielony na te cztery części. I to wszystko – raz na cały rok, a nawet możemy to robić rzadziej. Może się okaże, że po roku te wagi są na tyle zbliżone do oryginału, że nie warto niczego zmieniać. I to jest bardzo duży plus.
Może się oczywiście okazać, że ktoś chce dopłacać regularnie – raz na miesiąc, raz na kwartał lub raz na pół roku. Co do zasady warto też patrzeć na koszty i jeżeli są to niewielkie kwoty, to lepiej czasami je nieco skumulować z kilku miesięcy, a nawet w skali roku i jednorazowo je „wypychać” na rynek, bo będzie to bardziej opłacalne pod względem kosztów, jakie musimy ponieść, np. w postaci prowizji.
Nie musimy być ekspertami finansowymi
Mówiąc krótko, jeśli ktoś serio nie chce poświęcać czasu i energii rynkom, nie chce analizować tych rynków finansowych, to najlepszym podejściem będzie, otworzenie stałego portfela. Mamy na start 80–90 procent lub więcej szans na to, że pobijemy większość funduszy inwestycyjnych na rynku. Możemy temu poświęcić dosłownie 5–10 minut w roku i zająć się zupełnie czymś innym, niezwiązanym z rynkami, np. swoim biznesem, rozwojem zawodowym lub realizować się w zupełnie innych obszarach. Wcale też nie musimy być ekspertami finansowymi.
Ostatnią zaletę, jaką sobie wynotowałem w związku z inwestowaniem pasywnym, jest prostota. Jak już wcześniej wspominałem, inwestowanie takie jest proste i ponieważ nie staramy się pobijać rynku, to w każdym momencie wiemy, co my w tym portfelu mamy. Nie musimy reagować na to, że na przykład jest teraz sytuacja z COVID-19, a więc trzeba wyrzucać w popłochu akcje z portfela, żeby parkować je w np. obligacjach. W tym inwestowaniu, bez względu na cokolwiek, będziemy mieć zawsze stały skład portfela. Nie musimy się więc w żaden sposób głowić, co należy teraz zrobić, bo rynek jest obecnie w odwrocie.
W praktyce, jeżeli chodzi o inwestowanie pasywne, można skorzystać zamiast z ETF-ów z usług tzw. robodoradców, którzy coraz bardziej są widoczni nawet na rynku polskim. Chociaż mam pewną wątpliwość, czy jest sens płacenia za tę usługę, jeżeli samemu można zbudować taki portfel bardzo szybko i poświęcić na to niewiele czasu. Jest tu dużo rzeczy do rozważenia, bo dochodzi też kwestia, jakimi środkami dysponujemy. Dlatego też myślę, że jeżeli ktoś z Was jest zainteresowany i dysponuje nieco mniejszymi środkami finansowymi, to odsyłam do odcinka, w którym rozważam, czy warto inwestować przy pomocy robodoradcy i czym w ogóle jest robodoradca.
Są też wady…
No dobrze, ale żeby nie było tak, że widzę tylko same plusy inwestowania pasywnego, to powiedzmy trochę o jego wadach. Tutaj pewna uwaga: to, co jedni postrzegają jako zaletę, inni mogą postrzegać jako wadę. Dla przykładu, jeżeli chodzi o inwestowanie pasywne – dla jednych ta prostota, o której mówiłem i brak reagowania na to, co robi rynek może być zaletą, podczas gdy dla innych może być wadą. Wyobraźcie sobie, że w przeciągu kilku tygodni rynek akcji traci kilkadziesiąt procent, np. 30 procent, co miało miejsce w sytuacji COVID-19, a my po prostu nie robimy nic. Siedzimy i patrzymy, jak ten portfel topnieje. Oczywiście dla jednych może być to zaletą, ale ja to sobie wynotowałem jako wadę, ponieważ są osoby, które nie potrafią spokojnie na taką sytuację spoglądać. Wolałyby coś z tym fantem poczynić i zastosować inną strategię poruszania się po rynku.
Czasami próby pobijania rynku kończą się tym, że faktycznie to my zostajemy pobici przez rynek i w efekcie dowozimy wynik gorszy niż rynek.
Inna wada, chociaż raczej umowna, bo różnie z tym w praktyce bywa, to to, że potencjalnie inwestowanie pasywne generuje niższe stopy zwrotu. Oczywiście dla tych, co wierzą, że są w stanie pobijać rynek. Jeżeli chcemy aktywnie inwestować, czyli siłą rzeczy bardziej się angażować, wkładać w to większy wysiłek, to chcemy coś z tego tytułu uzyskać. Jeżeli na koniec dnia mielibyśmy taki sam wynik jak na portfelu pasywnym, to po co w ogóle cokolwiek robić – będziemy tylko tracić czas, a de facto nic na tym nie zyskamy. Więc większość osób, które decydują się na inwestowanie aktywne stara się coś mieć w zamian. W praktyce jednak różnie z tym bywa. Czasami próby pobijania rynku kończą się tym, że faktycznie to my zostajemy pobici przez rynek i w efekcie dowozimy wynik gorszy niż rynek. Jeżeli łaskawie nie przyjmiemy tego, co nam rynek daje i chcemy więcej, to rynek może niestety być takim niemiłym panem, uderzyć nas nieco po łapkach i za karę dać nam gorszy wynik lub wręcz stratę.
Mówię tutaj z lekką dozą sarkazmu, ale może powiedzmy sobie o jakichś konkretach. Berkshire Hathaway, czyli spółka Warrena Buffetta, od marca 1980 do końca roku 2019 wypracowała średnioroczny zysk ponad 19 procent każdego roku, tracąc jednak po drodze w najgorszym momencie 51 procent. Dla porównania: gdyby ktoś w roku 1980 w marcu stwierdził, że nie chce inwestować z Warrenem Buffettem i będzie inwestował pasywnie, chociaż de facto kupując akcje Warrena Buffetta mógł to zrobić pasywnie trzymając te akcje. Warren Buffett nie kupił tam indeksu tylko starał się te akcje jakoś rotować w portfelu i wybierać te, które w jego oczach po prostu rokowały najlepiej. Gdybyśmy więc w roku 1980 jednak kupili indeks S&P 500, to w tym czasie zarobilibyśmy nie ponad 19 procent, ale niespełna 12 procent każdego roku, tracąc mniej więcej 50 procent. Ewidentnie zatem Warren Buffet każdego roku pozwalał dowieźć wynik lepszy o co najmniej 8 procent.
Czy to jest wynikiem szczęścia, że Warren Buffett urodził się nieco lepiej może od innych i po prostu mu się udaje pobijać ten rynek przez 40 lat? Moim zdaniem nie do końca jest to tylko szczęście. Aby jednak być uczciwym, od maja 2002 do maja 2020, przez 18 lat, Warren Buffett, a konkretnie jego spółka Berkshire Hathaway przegrywa z indeksem S&P 500. Czyli, o ile byśmy zainwestowali w roku 1980 i trzymali do dziś akcje Warrena Buffetta, to bylibyśmy na plusie względem inwestora pasywnego, o tyle gdybyśmy w biznes Warrena Buffetta weszli dopiero w roku 2002, to do dziś zarobilibyśmy mniej niż przy pasywnym inwestowaniu w indeks S&P 500. Indeks S&P 500 za ostatnie 18 lat zarobił dokładnie 299 procent, natomiast Warren Buffet zarobił 253 procent.
Inwestowanie pasywne jest z definicji inwestowaniem długoterminowym, a więc nie ma tutaj mowy o tym, że inwestujemy coś na miesiąc lub na rok.
Ostatnia cecha, postrzegana przez niektórych jako wada, to fakt, że inwestowanie pasywne jest z definicji inwestowaniem długoterminowym, a więc nie ma tutaj mowy o tym, że inwestujemy coś na miesiąc lub na rok. Są to zwykle inwestycje liczone w latach – pięć, dziesięć lat – lub wręcz w dekadach i wtedy takie portfele mają zdecydowanie większy sens, bo mniejszy jest wpływ krótkoterminowych ruchów na rynku, które być może zmuszałyby nas do wypłacania pieniędzy z rynku w najgorszym możliwym momencie.
Wady i zalety inwestowania aktywnego
Wiemy już, jakie są wady i zalety inwestowania pasywnego, to teraz porozmawiajmy chwilę o tym, jak to wygląda w przypadku inwestowania aktywnego.
Z pewnością zaletą takiego podejścia jest elastyczność, bo portfel może zmieniać się w odpowiedzi na zmiany rynkowe. Znów wrócę do COVID-19. Wszystko zależy od tego, kto za pomocą takiego portfela inwestuje. Dla jednych może to być zaletą, dla innych wadą. Jeśli jednak nasze akcje w portfelu tracą na wartości, to sprzedajemy i np. inwestujemy w coś innego.
Kolejna zaleta to możliwość pobijania rynku. Możliwość, ale nie gwarancja! Bo zarabianie na rynku powyżej tego, co daje rynek, czyli pobijanie tego rynku, jest naprawdę cholernie ciężkie.
W przypadku inwestowania pasywnego właściwie nie mamy wyboru, musimy inwestować długoterminowo.
Ostatnia zaleta to możliwość podejścia do tego inwestowania zarówno w sposób krótkoterminowy, jak i długoterminowy. W przypadku inwestowania pasywnego właściwie nie mamy wyboru, musimy inwestować długoterminowo. W przypadku natomiast inwestowania aktywnego, można inwestować bardzo krótkoterminowo, czyli nawet na koniec dnia zamykać wszystkie pozycje na rynku i idąc spać mieć samą gotówkę w portfelu.
Jeżeli chodzi natomiast o wady inwestowania aktywnego, to są to zwykle wyższe koszty. Mówię „zwykle”, ponieważ jeżeli jest to inwestowanie długoterminowe, mimo że aktywne, to te koszty są mniejsze, chociaż i tak zwykle większe niż przy inwestowaniu pasywnym. Natomiast jeżeli chodzi o inwestowanie krótkoterminowe, to te koszty mogą być bardzo duże i to nie chodzi tylko o prowizje maklerskie, które musimy płacić. Mam na myśli również poślizgi cenowe, które mogą być znacznie wyższe niż prowizje, jakie płacimy brokerom.
Kolejna wada to ryzyko. O ile w pasywnym inwestowaniu mamy „gwarantowany wynik rynku”, o tyle jeśli chodzi o inwestowanie aktywne mamy ryzyko, że tak naprawdę dowieziemy wynik gorszy niż rynek. Może nam grozić, że to my będziemy pobici przez rynek. Warto pamiętać, że większość funduszy inwestycyjnych, to jest ponad 80, a nawet 90 procent w okresie 10-, 15-letnim nie pobija rynku. Jeżeli fundusz wykręci piękną stopę zwrotu w danym roku, to bardzo chętnie będzie się taką informacją dzielił ze swoimi klientami. Ale już mniej chętnie będzie chciał pokazać, że za 15 lat przegrał z rynkiem. Będzie to pokazywało, że jednak nie warto inwestować w taki fundusz, lepiej kupić pasywny indeks, na przykład na WIG 40, WIG 20 czy S&P 500 i w ten sposób inwestować.
Bardzo mocno tu upraszczam – tak naprawdę kwestie budowania portfela są bardziej zawiłe. Wspomnę tutaj o oprogramowaniu ST, które pokazuje, jak takie portfele można budować, jak je konstruować i które zawiera w sobie szereg różnych wbudowanych, gotowych do wykorzystania portfeli.
Zwłaszcza młodsze osoby mogą być zachłyśnięte tym, że ktoś siedzi przed dziesięcioma monitorami i zarabia pieniądze na rynku, natomiast zwykle takie osoby nie zdają sobie sprawy, jak to może być wyczerpujące.
Ostatnia wada, jeżeli chodzi o inwestowanie aktywne, przede wszystkim takie krótkoterminowe. Zwłaszcza młodsze osoby mogą być zachłyśnięte tym, że ktoś siedzi przed dziesięcioma monitorami i zarabia pieniądze na rynku, natomiast zwykle takie osoby nie zdają sobie sprawy, jak to może być wyczerpujące. Nie tylko emocjonalnie, ale również czasowo.
Linda Raschke, czyli traderka krótkoterminowa, poświęca na rynki nawet 60 godzin w skali tygodnia, a więc jest to dobre półtora etatu. Warto o tym pamiętać i uzmysłowić sobie, że spędzanie więcej czasu przed ekranem bynajmniej nie oznacza, że zawsze zarobimy więcej pieniędzy. To nie jest tak, że ktoś płaci nam stawkę godzinową za siedzenie na rynku i jeżeli będziemy dłużej siedzieć przed monitorem, to więcej zarobimy. Nie zawsze to tak działa. Powiedziałbym nawet, że zwykle tak to nie działa, zwłaszcza w przypadku inwestorów początkujących.
Trudny wybór inwestora
Co zatem wybrać – inwestować pasywnie czy inwestować aktywnie? Dla większości osób inwestowanie pasywne jest najlepszą możliwą opcją. Bez względu na wszystko warto jednak odrobić zadanie domowe. I to bez różnicy, czy inwestujemy aktywnie czy pasywnie. Z pomocą przychodzi oprogramowanie System Trader, które można sobie pobrać. Warto odrobić to zadanie domowe i przerobić konkretne scenariusze. Mówiąc inaczej, należy opracować plan poruszania się po rynku finansowym.
Aby pomóc zwłaszcza osobom początkującym, to na kanale YouTube pojawiają się tworzone przeze mnie kolejne filmy prezentujące portfele stałe, czyli inwestowanie pasywne. Z czasem będę pokazywał też konkretne aktywne strategie. Jest to o tyle przydatne, że nie jest to tylko gadanie na YouTubie, o tym, że wrzucicie sobie do stałego portfela złoto, akcje i obligacje i już będzie fajnie, tylko są rozpatrywane konkretne przypadki, które pokazują, jak takie portfele naprawdę się zachowują na rynku.
Podobnie będzie ze strategiami. To nie będzie rada typu: „Jak będzie rosło, to wtedy sobie kupuj akcje”. Co to znaczy, że rośnie? Czy wzrasta wtedy, kiedy rośnie na jednej sesji, na pięciu sesjach czy na stu itd. W filmach będą konkretne realne strategie i nie będę mówił tylko, jak to robić. Będzie można w prosty sposób, przy pomocy oprogramowania, nad którym pracuję, nie wydając swoich pieniędzy, wypróbować daną strategię.
Zyski to nie wszystko
Jeżeli chodzi o takie oprogramowanie, to chciałbym przestrzec zwłaszcza osoby początkujące. Padło kiedyś pytanie: która strategia ze znajdujących się na moim oprogramowaniu jest najlepsza. Tak sformułowane pytanie wskazuje na to, że taka osoba nie do końca wie, o co pyta. Nie chodzi absolutnie o to, żeby komuś ubliżać. Raczej bardziej, żeby pewne kwestie dopowiedzieć. Nie możemy spoglądać na strategię tylko przez pryzmat zysków.
Nie możemy spoglądać na strategię tylko przez pryzmat zysków.
Zyski to jest tylko jedna strona równania jeżeli chodzi o inwestowanie. Należy również pamiętać o drugiej stronie, a mianowicie o ryzyku. To, że zarobiliśmy 10-15 procent w skali roku – fajnie, super, świetnie, ale przy jakim ryzyku i czy bylibyśmy w stanie to ryzyko zaakceptować? Przede wszystkim chodzi o to, czy ta strategia, przy pomocy której chcemy się poruszać po rynku, odpowiada nam mentalnie. Nie ma takiej strategii, która będzie zarabiała w każdym możliwym momencie. Każda będzie przechodziła przez gorsze momenty trwające czasami kilka dni, tygodni, miesięcy, a może nawet lat. Dlatego warto, zwłaszcza w takich trudnych sytuacjach, mieć świadomość tego, co wzięliśmy sobie na plecy, żeby móc przetrwać.
Dla ułatwienia można też stosować kilka strategii lub podejść równocześnie. Nie jest to złym pomysłem, ponieważ nawet jeżeli jedna strategia w danym momencie traci, to być może inna strategia akurat zarabia i łatwiej jest nam z tym portfelem inwestycyjnym. Jeżeli jednak chodzi o mnie, to skłaniałbym się raczej ku portfelowi mieszanemu. Osobiście wyszedłem od stricte aktywnego. Oczywiście nie zawsze mi to wychodziło. Strategia ta jest bardzo ciężka i zdecydowanie mogę potwierdzić, że gdybym od roku 2007 do dziś, czyli do roku 2020, miał taki portfel, może nie Harry Browne, ale Ray’a Dalio, czyli gdybym inwestował pasywnie, to prawdopodobnie nie zarobiłbym mniej niż poprzez inwestowanie aktywne. Popełniłem mnóstwo błędów w tym inwestowaniu i muszę przyznać, że jest to naprawdę ciężkie.
Dzisiaj mam inny zestaw doświadczeń, ale pomimo tego, że mam dużo więcej wiedzy, to dojrzałem do tego, żeby w moim portfelu była również część portfela stricte pasywnego. Wszystko robię w tym kierunku, żeby coraz większą część portfela wykroić w stronę czysto pasywną, żeby nie wszystko było tylko i wyłącznie inwestowane w sposób aktywny.
Zakończenie
Z mojej strony to wszystko. Zapraszam jeszcze raz serdecznie do tego, żeby zaznajomić się z oprogramowaniem System Trader, które można pobrać ze strony systemtrader.pl/ST. Do niczego nie zobowiązuje, a można się po prostu wiele nauczyć. Obecnie, i przez co najmniej kilka kolejnych miesięcy, będzie dostępne zupełnie za darmo. Naprawdę gorąco zachęcam.
Będę również wdzięczny za wszelkie komentarze na iTunes, co z kolei pozwoli mi docierać z moim przekazem w podcastach szerzej. Będę też wdzięczny za wszelkie komentarze w innych miejscach, jak chociażby na blogu czy na YouTubie. Jeśli pojawią się jakieś pytania do mnie, to z chęcią będę na nie odpowiadał, tak więc zapraszam do kontaktu.
Jacek
Podobał Ci się artykuł?
Jeśli chcesz, żebym Cię poinformował mailem, gdy pojawią się nowe artykuły, zapisz się poniżej. 🙂