#061: Jak zacząć inwestować na rynkach kapitałowych? – garść praktycznych porad z perspektywy moich doświadczeń
Materiał dostępny w formie podcastu🎧, wideo📺 oraz tekstu📃
Regularnie otrzymuję na skrzynkę pocztową wiadomości z pytaniami o to jak postawić pierwsze kroki w inwestowaniu. Czasami są to wręcz bardzo konkretne pytania w stylu: w co zainwestować albo co sądzę o przykładowym portfelu inwestycyjnym. Przyznam, że te pytania wprowadzają mnie w zakłopotanie: po pierwsze nie jestem uprawniony do doradzania w zakresie inwestowania, po drugie każdą sytuację należy rozpatrywać indywidualnie. No i wreszcie po trzecie: choć mam swoje dość bogate już doświadczenia związane z inwestowaniem na rynkach, to nie uważam się za eksperta. Serio!
Postanowiłem jednak stworzyć przystępny odcinek o tym jak podejść do tego tematu, ale na zasadzie oferowania Wam wędki zamiast ryby i to z perspektywy moich doświadczeń. Przekazuję w tym odcinku taką esencję tego zagadnienia moimi oczami jako punkt wyjścia do kolejnych kroków. Staram się też pokazać jakich błędów unikać, jak nie wpadać w pułapki. Nie trzeba bowiem być genialnym inwestorem – wystarczy być… przeciętnym inwestorem. Mało ambitne? Większość inwestorów ma wyniki gorsze od tego co rynek daje nam za darmo, czyli są gorsi od przeciętnego inwestora. Brzmi lepiej? 🙂
W tym odcinku
- Kto i kiedy może inwestować?
- Błędy jakie popełniłem na początku swojej „kariery” inwestycyjnej
- Po co inwestować?
- Czy inwestowanie musi zabierać mnóstwo czasu?
- Czy inwestowanie musi wymagać ogromnej wiedzy?
- Jak inwestować? — samodzielnie czy z pomocą usług typu fundusze inwestycyjne / robodoradcy?
- Inwestować aktywnie, czy pasywnie?
- Zalety inwestowania pasywnego
- Na co zwracać szczególną uwagę przy inwestowaniu?
- Przykłady prostych portfeli inwestycyjnych
Polecane linki
- Historia rynków finansowych, czyli dlaczego warto inwestować globalnie?
- Praktyczny poradnik dla początkujących inwestorów, czyli o czym sam chciałbym wiedzieć, gdy zaczynałem własną przygodę z rynkami finansowymi
- Rick Ferri – Dlaczego większość inwestorów powinna inwestować pasywnie?
- Praktyczne aspekty budowania pasywnych portfeli opartych na funduszach ETF – na co uważać i jak je testować przed zainwestowaniem swojego kapitału
- Klan Finansowych Ninja — świetne miejsce do prowadzenia dyskusji na tematy inwestycyjne (i nie tylko!) w przyjaznej i kulturalnej atmosferze
- Jak działa robodoradca? – zaglądamy pod maskę usług Finax + mega test strategii za ostatnie niemal 100 lat!
- Moje konto emerytalne IKZE, czyli przykład wykorzystania strategii dla rynku akcji na GPW w praktyce
- Inwestowanie w spółki dywidendowe – wywiad z Bartkiem Szymą z bloga USStocks.pl
- Polskie obligacje skarbowe
SPIS TREŚCI
- W tym odcinku
- Polecane linki
- TRANSKRYPT PODCASTU
- Wstęp
- Warunki niezbędne do rozpoczęcia inwestowania
- Po co inwestujemy swoje pieniądze?
- Czy inwestowanie musi zabierać mnóstwo czasu?
- Moje błędy inwestycyjne
- Inwestować samodzielnie?
- Robodoradcy
- Mówię wprost: nie po drodze mi z TFI
- Inwestujemy samodzielnie
- Oprogramowanie System Trader
- Główne zasady inwestowania dla początkujących
- Kontroluj opłaty
- Uważaj na egzotycznych brokerów
- Inwestuj świadomie
- Optymalizuj podatki
- Hackuj własną głowę
- Stosuj proste rozwiązania
- Nie oczekuj natychmiastowych rezultatów
- Automatyzuj co się da
- Wypracuj poprawne priorytety w życiu
- Przykładowe portfele w praktyce
- Zakończenie
Wstęp
Dzień dobry, dzień dobry! Witam Was serdecznie w 61. odcinku podcastu System Trader. Nagrywam te słowa 23 lutego 2021 roku. W Brukseli, gdzie obecnie mieszkam, skończyła się właśnie wyjątkowa zima. Wyjątkowa, bo choć mieszkam tu już kilka lat, to pierwszy raz śnieg utrzymał się dłużej niż kilka godzin. Padł wręcz swoisty rekord – przez około tydzień było biało. Uwierzcie mi, to jak na Belgię i na Brukselę niebywałe wręcz zjawisko.
Niebywałe jest też to, że dosłownie w ciągu dwóch, trzech dni z mroźnej, zimowej aury zrobiła się ciepła, słoneczna wiosna. Temperatura w dzień obecnie sięga nawet 20 stopni. Także bardzo fajnie się zrobiło. W minioną sobotę byłem w parku za miastem pół dnia. Coś pięknego. Może to śmiesznie brzmi, że w ogóle się tak uzewnętrzniam, jeżeli chodzi o kwestie związane z pogodą. Jednak w tej pandemicznej sytuacji jeszcze łatwiej jest po prostu zachwycać się tak przyziemnymi rzeczami jak przyroda, śpiew ptaków czy po prostu doceniać życie, a to z kolei pobudza mnie do życia. 🙂
Łatwiej już teraz na przykład biegać w parku. Z większą energią też zasiadam chociażby teraz przed mikrofonem, by podzielić się z wami kolejną porcją wiedzy z zakresu inwestowania. Dlatego spokojnie, nic się tutaj nie zmieniło, jeżeli chodzi o podcast. Nie będziemy już więcej mówić o pogodzie, tylko wracamy na stare, utarte tory. Będziemy mówić o finansach, o inwestowaniu.
Ekspert?
Przy okazji, we wstępie powiedziałem, że nie jestem ekspertem i naprawdę tak uważam. To słowo czasami ma wręcz wydźwięk pejoratywny. Wszędzie mamy pełno ekspertów od wszystkiego. Ostatnio słyszałem jednak bardzo ciekawą definicję słowa „ekspert” – jest nim osoba, która popełniła możliwie najwięcej błędów w danym obszarze. Do mnie to mocno przemawia, bo taka osoba z pewnością ma realne doświadczenie. Nie jest tylko teoretykiem. O ile ktoś nie popełnia w kółko tych samych błędów. Jeśli ktoś na przykład utrzymuje się na rynku finansowym i jest ekspertem z tej dziedziny, to znaczy, że pewnie nie popełnia błędów, bo raczej by wyzerował swoje konto. Myślę więc, że błędy generalnie sporo uczą. W tym kontekście mogę powiedzieć o sobie, że faktycznie jestem ekspertem. Chociaż nie ma się czym chwalić, bo popełniłem w przeszłości masę błędów w zakresie inwestowania. W dużej mierze mega głupich błędów. Jednak, co ważne, nie uważam, że tylko na błędach można się uczyć. Dlatego też mam nadzieję, że choćby dzisiejszy odcinek będzie takim materiałem, który być może spowoduje, że przynajmniej nie będziecie musieli błąkać się gdzieś po ślepych uliczkach, zaułkach, wkraczając w świat inwestowania własnych pieniędzy, że być może ta wiedza, którą się z wami dzielę, ustrzeże was przed popełnieniem pewnych błędów.
Zanim przejdę do meritum tego odcinka mam do was małą prośbę – będę mega wdzięczny za komentowanie i ocenianie mojego podcastu. To pomaga mi dotrzeć do większej liczby osób. Z góry bardzo dziękuję. Dzięki temu jest też większa szansa, że usłyszysz ode mnie kolejne odcinki.
Dobrze, przejdźmy powoli do meritum tego odcinka.
Warunki niezbędne do rozpoczęcia inwestowania
Jak już mówiłem, otrzymuję pytanie „jak zacząć inwestować?”. To jest trudne pytanie. Dlatego postaram się dziś w miarę jasno wytłumaczyć jak na to patrzę, ale tak ze swojej perspektywy. Nie chciałbym, żeby to był tylko i wyłącznie teoretyczny odcinek. Staram się tu dawać takie ogólne porady, ale w taki sposób, by łatwo je było przenieść na grunt praktyczny. Daję wędkę, a nie ryby. Do tego w prosty sposób. Nie oczekujcie więc tutaj takiej mega zaawansowanej inżynierii finansowej, bo jest to odcinek dla osób zagubionych i/lub początkujących. Zatem po prostu nie będę tutaj wchodził na jakieś bardzo skomplikowane zagadnienia.
Jak mówimy już o wędkach, to wspomnę też o oprogramowaniu, które rozwijam. Nazywa się System Trader. Idea za tym oprogramowaniem stoi bardzo prosta. Ma ono wspomagać inwestorów. Dla jasności – nie na dawaniu jakichś cudownych rozwiązań. Nie będzie to też maszynka do robienia pieniędzy. Ma być to narzędzie, przy pomocy którego, jako inwestor, możesz podejmować decyzje w bardziej przemyślany, zaplanowany sposób. Wrócę jeszcze do tego narzędzia nieco później, dlatego że będę chciał pokazać w jakich sytuacjach może ono pomóc wam w kontekście stawiania pierwszych kroków w środowisku inwestowania.
Skoro już mówimy o tym jak zacząć inwestować, to może jeszcze wcześniej zadajmy sobie pytanie – czy ja w ogóle powinienem inwestować? Albo jeszcze inaczej – kiedy mogę, a kiedy nie powinienem starać się tego robić?
Co do zasady – inwestujemy tylko i wyłącznie nadwyżki finansowe. Celem inwestowania nie jest zarobienie jakichś ekstra pieniędzy, bo na przykład mamy za niską pensję, więc chcielibyśmy sobie w ten sposób zrobić podwyżkę. Nie, to na pewno nie jest dobry pomysł. Powtarzam to ciągle, ale nigdy nie uważam tego za wiele. Zwłaszcza w odcinku takim jak ten, którego słuchać mogą osoby zupełnie początkujące. Przy okazji, to jest właśnie błąd jaki ja sam popełniłem lata temu. Może nie tyle, że brakowało mi do pensji, co myślałem po prostu, że będę taki sprytny, że będzie to taka droga na skróty, że w taki sposób powiększę swoją pensję i będzie git. Myślałem tak, ale niestety nie wyszło. Nie myślałem wówczas zupełnie o długoterminowej perspektywie, tylko interesowała mnie taka szybka gratyfikacja. Oczywiście przyszło mi to błędne myślenie odpokutować, ale co do kwestii błędów w inwestowaniu, to jeszcze sobie wrócimy za chwilę.
Wiemy już zatem kiedy możemy inwestować pieniądze – musimy mieć nadwyżki finansowe. Tylko i wyłącznie wtedy możemy myśleć o inwestowaniu.
Po co inwestujemy swoje pieniądze?
A po co mamy inwestować? Takie pytanie wydaje się dziwne. Bo jak to po co? Chyba każdy chce zarobić pieniądze. Otóż celem podstawowym inwestowania jest zachowanie wartości kapitału w czasie. Jeżeli na to nałożymy inflację oraz ewentualnie pomnożenie kapitału – oczywiście lepiej, żeby to była wartość większa niż 1. Mówiąc krótko, chodzi o to, żeby wygenerować sobie zysk powyżej inflacji.
Tak się składa, że żyjemy w takich czasach, gdzie niestety prosta lokata w banku nie daje nam żadnej gwarancji zachowania wartości lokowanego kapitału. De facto, jeśli zależy nam na ochronie kapitału, to inwestować musimy. Choć, dla jasności, niekoniecznie tylko na rynkach kapitałowych.
W tym odcinku skupię się na inwestowaniu właśnie na rynkach kapitałowych, dlatego też mówiąc o inwestowaniu mam przede wszystkim je na myśli. Nie będę brał pod uwagę tutaj innych form inwestowania, na przykład w nieruchomości.
Fakt tego, że inwestować praktycznie każdy dzisiaj musi, jeżeli chce zachować wartość swojego kapitału, jest sporym problemem, bo nie od razu możemy go dostrzegać. To jest troszkę tak, jak z gotowaniem się żaby – żaba jest w ciepłej wodzie, ta robi się coraz cieplejsza i żaba w pewnym momencie może nie mieć już czasu na reakcję, żeby z tej wody wyskoczyć, bo po prostu się ugotuje. Tak się może zdarzyć również z inwestorem czy z kimś, kto ma kapitał i nie jest świadomy tego, że ten kapitał jest zjadany przez inflację.
Oczywiście, jeżeli sobie zaniesiemy kapitał do banku i otworzymy lokatę, możemy narzekać na to, że ona niewiele płaci. Jednak też nie widzimy od razu, żeby w ciągu na przykład roku nasz kapitał jakoś znacząco stracił na wartości. Natomiast, gdybyśmy ten proces, przy obecnych warunkach, przedłużyli sobie na przykład do 10, 15 czy 20 lat, to może się okazać nawet, że tracimy kilkadziesiąt procent wartości. Wartości nabywczej tego pieniądza. Wtedy to już się robi potężny, poważny kłopot.
Dla jasności, wcale nie trzeba być milionerem by ten problem nas dotykał. Wystarczy, że chcemy, a myślę, że większość powinna wręcz to robić – odkładać sobie pieniądze z myślą o emeryturze. Z natury taki proces budowy kapitału może trwać nawet dekadami. Zatem każdy odpowiedzialny człowiek w ciągu swojego życia powinien wejść w buty inwestora. Właśnie po to, żeby te zapracowane ciężko pieniądze zachowały wartość w czasie. Można powiedzieć więcej – im wcześniej zaczniemy inwestować, tym dla nas lepiej. Większość początkujących może być do tego sceptycznie nastawiona, myśląc: „Jak to? Ja mam inwestować? Ja się na tym totalnie nie znam. To nie jest dla mnie. Nie mam żyłki do inwestowania”. I tak dalej. Możemy tutaj sobie mnożyć różne powody, dla których to właśnie nie my powinniśmy inwestować pieniądze.
Natomiast sekretem w inwestowaniu (i trochę się tutaj śmieję) jest procent składany. Warren Buffett, najsłynniejszy inwestor świata, większość swojego majątku, nie przez przypadek, zarobił już jako starszy pan. Pan po sześćdziesiątce, nawet po siedemdziesiątce. Mamy tutaj sytuację takiego klasycznego kija golfowego. Jeśli na przykład zainwestowalibyśmy sobie, dajmy na to, 1000 dolarów w akcje amerykańskie indeksu S&P 500, czyli 500 największych spółek amerykańskich, to przez 10, a nawet 20 lat, owszem, zarobilibyśmy tam najpewniej jakieś pieniądze, ale nie byłaby to jakaś oszałamiająca kwota. Natomiast w pewnym momencie, właśnie za sprawą tego procentu składanego, przyrost kapitału może być bardzo gwałtowny. Albo jeszcze mądrzej powiedziawszy – jego przyrost może w pewnym momencie nabrać charakteru wykładniczego. Jakbyśmy spojrzeli sobie na wykres wartości naszego portfela to jest wraz z biegiem lat taka linia, która jest praktycznie cały czas płaska, a nagle w pewnym momencie właśnie wygina się w górę.
Ja nieco się śmieję mówiąc tutaj o sekretach inwestycyjnych, bo mam na myśli różne cudowne metody prezentowane przez facetów w basenach na tle luksusowych sportowych samochodów, którzy przy okazji oferują cudowne metody, mające nam pozwolić na to, żebyśmy przy pomocy ich sekretów zarabiali na rynkach.
To słowo „sekret” na rynkach finansowych może być nieco niebezpieczne. Natomiast sekret w postaci procentu składanego jest mega nieatrakcyjny dlatego, że większość z nas szuka szybkiej gratyfikacji. Procent składany wymaga niestety żebyśmy byli cierpliwi i ten proces inwestowania trwa nawet dekadami. Podsumowując – inwestować powinien każdy, kto ma nadwyżki finansowe. Albo jeszcze inaczej – każdy, komu zależy na tym, aby inflacja nie zjadała owoców jego pracy.
Czy inwestowanie musi zabierać mnóstwo czasu?
Jeśli już wiemy kto i kiedy może inwestować oraz wiemy po co mamy inwestować, to teraz zadajmy sobie pytanie kolejne – czy inwestowanie musi zajmować nam sporo czasu? Albo do tego jeszcze wymagać dużej wiedzy? Krótka odpowiedź jaką mogę tutaj od razu udzielić brzmi – nie. Choć oczywiście inwestowanie może zajmować zarazem dużo czasu i wymagać dużej wiedzy. Natomiast wcale nie musi. Nie musimy dla przykładu mieć w kieszeni tytułu CFA (Chartered Financial Analyst), czyli takiego międzynarodowego doradcy inwestycyjnego. Nie musimy też dzierżyć tytułu doktora nauk ekonomicznych. Tak przy okazji – Warren Buffet też nie ma CFA i myślę, że sobie całkiem przyzwoicie radził na tych rynkach przez te ostatnie dekady. Mówiąc krótko – nie musimy analizować rynków, aby móc skutecznie na nich inwestować. Do tego jeszcze dojdziemy sobie za chwilę.
To wszystko nie oznacza, że nie musimy tak kompletnie niczego rozumieć. Otóż podstawowe zrozumienie tego, co robimy, musimy posiadać. Nawet proste rozwiązania, których ja osobiście jestem wielkim zwolennikiem, wymagają na początku pewnego wysiłku intelektualnego. Po to, by te rozwiązania docenić, a następnie, aby z dyscypliną umieć czy móc za tymi rozwiązaniami podążać i z nich korzystać.
Myślę, że przez chwilę opowiem wam o błędach jakie ja sam popełniłem, jeżeli chodzi o inwestowanie. Po to, żeby one były pewną przestrogą dla tych z was, którzy dopiero zaczynają i którzy być może również mają tendencję do robienia tych samych błędów. Błędy inwestorów początkujących okazują się być całkiem powtarzalne, dlatego też opowiem w kilku, kilkunastu może zdaniach o swoich błędach jakie popełniłem w historii.
Moje błędy inwestycyjne
Tu jest dość istotny kontekst – otóż ja zaczynałem inwestować gdzieś w roku 2006/2007. Mówię tutaj już o takim inwestowaniu samodzielnym, czyli wtedy, gdy miałem rachunek brokerski. To, co było charakterystyczne dla tamtego okresu, to na przykład brak dostępu do funduszy ETF, czyli takich tanich funduszy indeksowych. Mówię tutaj oczywiście o Polsce, bo te fundusze już istniały na świecie – funkcjonowały w Stanach Zjednoczonych i miały się całkiem dobrze. Natomiast w Polsce to była totalna egzotyka. W tamtym czasie, te 15 lat temu, to generalnie dostęp do rynków zagranicznych też był pewną egzotyką. Ja nie mówię tutaj o platformach Forexowych, które dawały dostęp do handlowania walutami czy też do instrumentów pochodnych. Mam tutaj na myśli przede wszystkim takie giełdy zagraniczne jak chociażby to, że ktoś sobie składał zlecenia na giełdzie w Nowym Jorku – to była już totalna rzadkość. Ja nawet z tamtego okresu nikogo osobiście nie znałem, żeby handlował właśnie na giełdzie w Stanach Zjednoczonych.
Dlaczego o tym mówię? Otóż mówię o tym, dlatego że dzisiaj są o wiele większe możliwości, jeżeli chodzi o inwestowanie. Natomiast to, że są większe możliwości, czyli teoretycznie przynajmniej inwestorowi powinno być łatwiej, to należy jeszcze umieć po to wszystko sięgnąć.
Ja zaczynałem na rynku akcji, a później do tego doszły kontrakty terminowe. Oczywiście wtedy nie zastanawiałem się nawet nad tym czy można pobijać rynek czy nie. Jak już wspomniałem, nie było tematu inwestowania pasywnego. ETF-ów też nie było. Właściwie jedyne pytanie jakie sobie zadawałem to „jak najbardziej będę w stanie pobić rynek?” lub „jak najszybciej będę w stanie zarobić jak najwięcej pieniędzy?”.
A więc był to taki błąd, który bym określił nierealnymi oczekiwaniami. Myślałem, że rynki będą taką drogą na skróty do szybkich pieniędzy. Nie zdawałem sobie zupełnie sprawy, że to jest środowisko ogromnej konkurencji, gdzie, tak obrazowo mówiąc, każdy chce wydrzeć pieniądze każdemu. Oczywiście to jest tylko metafora. Natomiast chodzi o to, że na rynkach po prostu nie jest tak łatwo zarabiać pieniądze jakby się to mogło wydawać, zwłaszcza osobie początkującej. Co gorsza, byłem totalnie nieprzygotowany do inwestowania, rzuciłem się na żywioł, traktując rynki jako swoisty bankomat. Natomiast za tym wszystkim nie było zupełnie kontroli ryzyka. Myślałem, że wystarczy tylko zarabiać pieniądze. Nie miałem planu B, na przykład inwestując na rynku akcji – co się stanie, gdy ten rynek akcji się zawali?
Mówiąc o ryzyku wspomnę też o kontraktach terminowych, ponieważ tam można stosować dźwignię finansową, czyli tak obrazowo, dla osób mniej zaznajomionych, mając kwotę na przykład 10 tysięcy złotych, możemy inwestować sobie kwotę kilkukrotnie większą. Na przykład możemy od tej kwoty 10 tysięcy liczyć sobie zyski, ale również i straty jak gdyby to było z kwoty 50 tysięcy złotych.
Oczywiście zdarzyło mi się przeszarżować z dźwignią i niestety nie skończyło się to dobrze. Natomiast na szczęście nie miałem wtedy zbyt wielkiego kapitału więc i te straty były ograniczone. Mój błąd polegał też na tym, że skupiałem się przede wszystkim na tym jak wejść na rynek, czyli jak trafić idealnie spółkę, żeby najlepiej wejść na samym dnie i później odcinać z tego kupony. Szukałem po prostu takiego idealnego momentu, starając się niejako odgadywać przyszłość, co jest z góry skazane na niepowodzenie, bo tej przyszłości nikt nie zna. Albo jeszcze inaczej – mój podstawowy błąd na początku polegał na tym, że nie miałem żadnej strategii działania, a później jak się pojawiły pierwsze kłopoty, to próbowałem się na przykład odkuwać na rynku. Czyli takie klasyczne błędy behawioralne opisywane przez psychologów. Na początek jest nadmierna pewność siebie, po drodze mamy chciwość, strach. To razem daje niestety bardzo wybuchowy koktajl, który może nam zrobić niezłe spustoszenie w portfelu, ale również i niestety w psychice.
Zdarzyło mi się niestety też bardzo skakać z kwiatka na kwiatek. Jeżeli jedna metoda, która miała być cudowna, nie działała, to próbowałem szukać czegoś nowego i niestety wynikało to w dużej mierze z tego, że nie myślałem też w perspektywie lat. A raczej dni, tygodni. Zamiast się zatrzymać i zobaczyć czy coś tam naładowałem do tych taczek, to ja biegałem po prostu jak taki kurczak z odciętą głową, szukając kolejnych cudownych rozwiązań inwestycyjnych i niestety to było bezproduktywne.
Podsumowując, mój podstawowy błąd to był totalny brak przygotowania. Przy tym też niezdrowe oczekiwania względem tego ile na rynku można zarobić. Na szczęście też w tym całym nieszczęściu dysponowałem wówczas niewielkim kapitałem, więc i straty z natury rzeczy były ograniczone. Zreflektowałem się też w pewnym momencie, że tak dalej być nie może i trzeba coś z tym zrobić, dlatego też mocno wtedy zainteresowałem się inwestowaniem opartym na regułach, czyli takim skwantyfikowanym. Natomiast były to inwestycje głównie krótkoterminowe. Wtedy może od razu nie trafiłem do takiego nieba inwestycyjnego, ale przynajmniej zacząłem już inwestować w bardziej zorganizowany, zaplanowany sposób. Mniej więcej tym sposobem dotarłem tu, gdzie jestem obecnie. Choć już dzisiaj zdecydowanie wydłużyłem swój horyzont inwestycyjny, ale to już jest historia na inną okazję.
Natomiast, żeby nie było tylko tak negatywnie o tym, że ja tyle błędów popełniłem i pomimo tego, że udało mi się później jakoś z tego wszystkiego wybrnąć, to je popełniałem. Uważam, że nie każdy musi popełnić te błędy, żeby się czegoś nauczyć. Myślę, że jeżeli od razu wejdziemy na dobre tory, to możemy rozpocząć inwestowanie w całkiem dobry sposób, przy tym nie poświęcając na to sporo czasu. Tylko musimy nieco się na początku przygotować i wykonać pewne zadanie domowe.
Inwestować samodzielnie?
No właśnie, na czym to zadanie domowe ma polegać? Otóż na początku musimy przede wszystkim podjąć decyzję czy chcemy inwestować samodzielnie, czy też przy pomocy pewnych usług, na przykład funduszy inwestycyjnych lub usług robodoradców. Bez względu na to, w którą stronę pójdziemy, omówię te dwie metody.
Musimy za każdym razem uważać na koszty, musimy kontrolować koszty. O ile rynku nie możemy nigdy kontrolować, tak koszty możemy i powinniśmy na nie zwracać bardzo baczną uwagę. Jeśli chcemy inwestować przy pomocy usług, to polecam przede wszystkim tak zwane robodoradztwo i odsyłam tutaj do odcinka podcastu, w którym tłumaczę co to jest. Na stronie systemtrader.pl/061 podlinkowane będą wszelkie materiały, również na temat robodoradztwa.
Robodoradcy
Tutaj tylko tak szybko powiem, że robodoradca to jest taka usługa, w której wybieramy poziom ryzyka – na przykład mówimy sobie, że chcemy mieć w portfelu 80% akcji, 20% obligacji i to właściwie wszystko. Oni kupują w naszym imieniu tanie fundusze indeksowe ETF notowane na giełdach i właściwie robią całą magię za nas, zarządzają tym portfelem. Jednak, co jest bardzo istotne – bez prób pobijania rynku. Jest to taka forma inwestowania pasywnego. Cała inwestycja może być na absolutnie pełnym automacie.
Czyli po pierwsze – wpłacamy tam pieniądze i możemy zapomnieć w ogóle o tym, że cokolwiek inwestujemy. Możemy nawet zautomatyzować sobie ewentualne dopłaty do takiego portfela, a później w przyszłości na przykład wypłaty z portfela. Także może to być na absolutnym automacie i możemy zupełnie nie analizować niczego, a pieniądze będą inwestowane.
Jest to bardzo ważny aspekt, ponieważ na rynku zdarzają się sytuacje, w których atmosfera się zagęszcza. One po prostu spadają i robi się, mówiąc oględnie, nerwowo. Wówczas większość inwestorów po prostu boi się i w tej panice popełnia błędy. Natomiast dzięki robodoradcy łatwiej będzie nam przeżyć te trudne momenty, ponieważ niejako jesteśmy oddzieleni od tego rynku taką dodatkową warstwą, takim firewallem.
Może zresztą podam tutaj konkretny przykład – weźmy na to tak zwany rebalancing. Otóż wspomniałem o portfelu 80/20, czyli, że wybieramy sobie 80% akcji w portfelu, 20% obligacji. Jednak co pewien czas musimy dbać, aby te wagi przywrócić do tego pierwotnego stanu, ponieważ akcje zwykle szybciej rosną, więc w pewnym momencie może ich być więcej niż 80%. Może się też zdarzyć tak, że jest akurat załamanie na rynku akcji, a więc wtedy ich udział w portfelu spadnie i my wtedy musimy coś zrobić, gdy rynek akcji zapikuje mocno w dół. Dajmy na to, że jest kryzys jak w marcu 2020, bo była i jest pandemia. Wtedy, pomimo, że większość inwestorów chce uciec z rynku akcji, to w naszym portfelu robodoradca najpewniej dokupi akcji. Po to właśnie, żeby było wciąż 80% akcji w portfelu. Oczywiście wcześniej musi sprzedać nam obligacje. To jest bardzo ważne, ponieważ zwykle w takich podbramkowych sytuacjach inwestorzy mają problem, żeby podjąć decyzję albo podejmują bardzo niewłaściwe decyzje. Natomiast tutaj wszystko dzieje się z automatu, a więc nie popełniamy tych błędów behawioralnych.
Jeżeli chodzi o Polskę to tutaj takim robodoradcą jest na przykład Finax. Niestety w takiej standardowej ofercie mega drogi. Myślę, że to jest największy minus tej oferty, bo koszt to 1,2% w skali roku. Do tego dochodzi jeszcze koszt ETF-ów, czyli circa about 1,4% w skali roku. Miejmy nadzieję, że te opłaty będą spadać.
Natomiast, jeżeli ktoś byłby mocno zainteresowany takim Finaxem, to na przykład w ramach Klanu Finansowych Ninja u Michała Szafrańskiego, którego serdecznie pozdrawiam, można mieć już naprawdę całkiem przyzwoitą ofertę, bo o 50% taniej. Tam opłata jest na poziomie 0,6%.
Jeżeli chodzi o Finaxa – miejmy nadzieję, że te opłaty generalnie będą spadać w przyszłości. Sama koncepcja robodoradcy jest według mnie bardzo okej. Wszystko jest tam transparentne, a nasz portfel opiera się też, co jest bardzo kluczowe, na globalnym rynku.
Dlaczego to jest ważne? Podlinkuję tutaj również materiał o historii rynków finansowych.
Dlaczego warto jest mieć portfel zdywersyfikowany najszerzej jak się da? Właśnie globalnie. I co też jest bardzo ważne – robodoradcy nie starają się pobijać rynku. Nie starają się wybierać poszczególnych akcji do portfela, czy spółek do portfela. Inwestujemy po prostu pasywnie.
Mówię wprost: nie po drodze mi z TFI
Robodoradca to jest jedna z możliwości, jeżeli chodzi o inwestowanie naszych pieniędzy przy pomocy jakiegoś narzędzia czy jakiejś usługi. Możemy też swoje pieniądze powierzyć funduszom aktywnie zarządzanym. W Polsce tak zwanym Towarzystwom Funduszy Inwestycyjnych (TFI). Powiem tutaj krótko – w szczególności takie fundusze akcyjne nie wnoszą absolutnie niczego poza tym, że są cholernie drogie, wręcz masakrycznie drogie. Historycznie to były koszty na poziomie 4%, obecnie to jest bodaj 2,5% w skali roku. Ma to zejść do poziomu 2%. Jednak to wciąż są kosmiczne poziomy. Co gorsza, oni nie pobijają nawet zwykłego indeksu. Zatem nie ma tam żadnej wartości dodanej.
Nieco lepiej sytuacja wygląda, jeżeli chodzi o fundusze dłużne, obligacyjne. Natomiast, jeżeli ktoś chce inwestować na rynku akcji, ja bym absolutnie tego nie polecał, jestem wręcz przeciwnikiem takich funduszy. Można powiedzieć, że pomimo, że te fundusze zatrudniają tak zwanych fachowców od tego, żeby właśnie pobijać te rynki, to niestety większość nie dowodzi tego, co obiecuje.
Temat zamykam, bo jak już powiedziałem, nie ukrywam, że jestem ich przeciwnikiem. Podsumowując, jeśli chcemy zlecić zarządzanie pieniędzy jakiejś instytucji, czyli nie chcemy inwestować samodzielnie, to warto tutaj pomyśleć o robodoradcy. Mamy tutaj „gwarancję” wyniku, w tym znaczeniu, że nasz wynik inwestycyjny będzie na poziomie szerokiego rynku. Mamy gwarancję pobicia większości funduszy aktywnie zarządzanych na rynku i właśnie dlatego to jest taki no brainer, jeśli już naprawdę nie chcemy samodzielnie inwestować. Po co mamy zanosić pieniądze do funduszu aktywnie zarządzanego czy do funduszu inwestycyjnego, jeżeli mamy ponad 90% szans na to, że będziemy mieć wynik gorszy niż to, co moglibyśmy mieć u robodoradcy.
Inwestujemy samodzielnie
Natomiast, jeżeli chcemy inwestować samodzielnie, to musimy oczywiście otworzyć sobie konto maklerskie. Tutaj też się trochę już komplikuje sytuacja, bo po pierwsze – jeśli chcemy inwestować na giełdzie papierów wartościowych w Warszawie albo na przykład w ramach konta emerytalnego, mam tu na myśli III filar, czyli indywidualne konto emerytalne IKE albo indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego IKZE, to obecnie skazani jesteśmy na polskie domy maklerskie. Jeśli natomiast chcemy inwestować na rynkach światowych, zagranicznych, na przykład na giełdzie w Stanach Zjednoczonych, to zdecydowanie polecam otworzyć sobie konto maklerskie czy brokerskie za granicą.
Założyć konto powiedzmy że jeszcze nie jest tak trudno, natomiast jak powinniśmy samodzielnie inwestować? Właśnie o tym teraz opowiem.
Otóż jak już chcemy inwestować samodzielnie, to mamy wciąż wiele wyborów do poczynienia. Po pierwsze – czy chcemy inwestować aktywnie czy pasywnie?
O co chodzi z tym aktywnym inwestowaniem? Z inwestowaniem aktywnym chodzi o to, że staramy się pobijać rynki i oczywiście możemy robić to krótkoterminowo i długoterminowo, czyli możemy zawierać transakcje dosłownie na kilka dni lub na wręcz kilka lat.
Tutaj temat załatwię szybko. Jest to odcinek dla przede wszystkim osób początkujących, więc zrezygnowałbym na początku z prób inwestowania krótkoterminowego i w ogóle z chęci pobijania rynków. Nie dlatego, żebym nie wierzył, że można aktywnie inwestować na rynkach. Sam robię coś takiego, choćby w ramach konta IKZE, które prowadzę publicznie, gdzie inwestuję właśnie w sposób aktywny. Uważam jednak, że jest to temat zaawansowany. Nie na początek. Nie mówię, że nie można tego robić, ale na początku jesteśmy, jeżeli byśmy chcieli to robić, po prostu skazani najpewniej na porażkę, więc po co nam to żebyśmy przeżywali jakieś problemy. Sam inwestuję w dużej mierze aktywnie, ale jak już powiedziałem – to jest dla osób początkujących, więc temat zamykam.
Zawsze możemy inwestować aktywnie ewentualnie później, jeżeli będziemy tego bardzo chcieć, także nic tutaj nie tracimy. Zresztą, jak to mówi stare, dobre porzekadło giełdowe „lepiej stracić okazję niż pieniądze”. Natomiast, jeśli pójdziemy w inwestowanie pasywne, to możemy bardzo dużo zyskać już na samym początku. Otóż, inwestując pasywnie możemy kupić sobie dużo czasu, naprawdę bardzo dużo czasu. Czasu, który możemy spożytkować na wiele różnych sposobów. Jeżeli komuś bardzo będzie zależało, to oczywiście może uczyć się w tym czasie inwestować aktywnie, a jeśli nie, to możemy robić z tym czasem cokolwiek nam się podoba.
Generalnie portfel pasywny jest super na początek, bo pozwoli nam dać masę czasu, a na koniec nawet możemy stwierdzić, że tak naprawdę nic więcej nam nie jest potrzebne do szczęścia, więc nawet odpuścimy sobie próby tego aktywnego zarządzania naszym portfelem. Więcej – uważam, że dla większości to właśnie pasywny portfel jest taki powiedzmy okej, w tym sensie, że po prostu nie ma sensu oczekiwać cudownych metod, cudownego pomnażania pieniędzy na rynkach. Raczej powinniśmy postrzegać inwestowanie na rynkach kapitałowych jako metodę na zagonienie naszego kapitału czy nadwyżek w budżecie, zagonienie ich do bardziej wytężonej pracy. Dlatego też skupmy się po prostu na życiu, na przykład na biznesie, na naszej karierze, na pracy i prawdopodobnie lepiej nam to zrobi niż próba jakiegoś usilnego wyciskania większych pieniędzy z rynku.
Tutaj bardzo gorąco polecam moją rozmowę w ramach podcastu z Rickiem Ferri, który był u mnie gościem. Ma on ponad trzydziestoletnie doświadczenie właśnie w zakresie tematyki inwestowania i to inwestowania pasywnego. W takim duchu, jak to się mówi, boglehead, czyli imieniem, już niestety świętej pamięci, Jacka Bogle, czyli twórcy tej koncepcji inwestowania indeksowego. Można powiedzieć praojca ETF-ów.
Tu znów przypomnę, że na stronie tego odcinka systemtrader.pl/061 będzie link również do tej rozmowy. Bardzo gorąco ją polecam, bo warto uczyć się od osób, które na rynku są często dłużej niż być może niektórzy z was, którzy teraz słuchają tego podcastu.
Co ja bym wybrał lata temu, gdybym miał możliwość inwestowania pasywnego? To by było pasywne czy aktywne inwestowanie? Myślę, że wybrałbym inwestowanie pasywne. Oczywiście to jest takie gdybanie, bo nie było to wówczas możliwe za bardzo. Musimy pamiętać, że inwestowanie pasywne zwykle opiera się właśnie na funduszach ETF, czyli funduszach notowanych na giełdzie. Jeżeli już mówimy o takich funduszach ETF, to pomimo, że ich jest bardzo dużo, to nas powinny interesować takie, które pozwolą zbudować globalny portfel akcji z domieszką obligacji. Oczywiście, można tam dodać sobie jeszcze kilka różnych elementów, ale jak to określił Rick Ferri w rozmowie ze mną, to już taki lukier, powiedzmy, tylko po to, żeby gdzieś tam połechtać nasze ego bardziej. Tak naprawdę w długim okresie najbardziej istotne jest to czy my w ogóle będziemy budować nasz kapitał i czy z dyscypliną będziemy za tą obraną strategią podążać, nawet jeżeli ona nie będzie super idealna, ale jeżeli będzie sensowna, jeżeli będziemy mieć globalny portfel akcji w portfelu, to w perspektywie dekad raczej będziemy mocno zadowoleni. Co istotne, prowadzenie takiego portfela może być bardzo mało wymagające, jeżeli chodzi o czas. Można to ograniczyć dosłownie do kilku minut w miesiącu, a nawet do kilku minut w roku.
Oprogramowanie System Trader
Tu gorąco polecam swoje oprogramowanie System Trader, bo tam poza tym, że znajdziesz kilkadziesiąt takich gotowców inwestycyjnych, które można przetestować za okres nawet 100 lat, to możesz w prosty sposób budować własne portfele i niejako wczuć się w rynek, lepiej zrozumieć jego mechanizmy poprzez możliwość analizy portfeli za okres wielu dekad. Także można sobie zrobić taką podróż w czasie i zobaczyć jakby to było, gdybyśmy sobie inwestowali 30 lat wcześniej, 50 lat wcześniej, czy gdybyśmy jeszcze inwestowali w czasach naszego dziadka, ale przede wszystkim, co jest istotne, to możemy zobaczyć jakie różne sytuacje na rynku się zdarzają, tak żeby w przyszłości nie być po prostu zaskoczonym. Tak więc zapraszam na stronę systemtrader.pl/st, a tam będzie sobie można po prostu pobrać wersję demo mojego oprogramowania. Przy okazji – pod koniec marca tego roku planuję wypuścić już oficjalną wersję bez statusu beta i zorganizować okienko sprzedażowe, także już teraz zapraszam każdego, kto takiego oprogramowania nie ma, a kto właśnie stoi przed dylematem jak postawić swoje pierwsze kroki na drodze do inwestowania.
Podsumowując, jeśli inwestujemy samodzielnie, a do tego robimy to w sposób pasywny, to tak jakbyśmy sobie sami zrobili taką usługę robodoradcy. Tyle, że możemy to zrobić zwykle taniej, nawet znacząco taniej. Choć to jest proste. Jak mówiłem wymaga jednak pewnego zrozumienia, bo to my bezpośrednio pociągamy za te sznurki, za spust na rynku, kupując lub też sprzedając konkretne fundusze ETF.
Po więcej informacji zapraszam też na stronę odcinka, bo tam podlinkuję materiały o budowie, o testowaniu i wdrażaniu takich portfeli w praktyce.
Główne zasady inwestowania dla początkujących
Teraz takie małe podsumowanie, zebranie tego, co już powiedziałem i małe uzupełnienie. Czego powinniśmy unikać i na co powinniśmy zwracać uwagę zabierając się do inwestowania naszych pieniędzy?
Kontroluj opłaty
Otóż, po pierwsze, tak jak już mówiłem, unikajmy wysokich opłat – tu mówimy o opłatach zarazem u brokerów, jeżeli robimy to samodzielnie lub też u różnych instytucji, na przykład u robodoradców czy funduszy aktywnie zarządzanych, ale tych ostatnich naprawdę totalnie nie polecam.
Uważaj na egzotycznych brokerów
Unikajmy tak zwanych neobrokerów czy też pseudobrokerów. Na przykład mam na myśli tutaj coś takiego jak Revolut. Nie chodzi o to, że ja mam coś przeciwko Revolutowi, bo sam z niego na co dzień korzystam, ale powiedzmy do takich potrzeb codziennych, do bieżących wydatków – żeby sobie na przykład kupić pizzę lub żeby opłacić bieżące rachunki, czy zatankować samochód. Natomiast serio, lepiej nie budować tam kapitału życia, bo licho nie śpi. Być może fajnie jest sobie tam kupować ułamki akcji, mieć wszystko pod telefonem i tak dalej, ale ja za bardzo bym tam nie pakował się z większym kapitałem.
Inwestuj świadomie
Unikajmy robienia czegoś bez zrozumienia. To jest kolejna rzecz. Otóż nie o to chodzi, żeby być od razu wielkim ekspertem, który będzie wiedział jak dokładnie tworzą się jednostki ETF-ów, jak one są umarzane, jak dokładnie działa giełda i tak dalej. Warto jednak rozumieć dlaczego coś robimy. Na przykład jak historycznie działały rynki finansowe – co można przy okazji prosto sobie sprawdzić w moim oprogramowaniu ST, o którym już mówiłem. Po to, żeby nie być w przyszłości niemile zaskoczonym.
Optymalizuj podatki
Kolejna sprawa, to jest sprawa związana z podatkami – kwestie podatkowe. Zwłaszcza tutaj, jeżeli mówimy o inwestowaniu poza Polską, czyli na przykład inwestując w ETF-y zagraniczne lub też akcje zagraniczne, to musimy mieć świadomość podatków u źródła, czyli podatków, które są płacone nie u naszego fiskusa w Polsce, ale u fiskusa gdzieś tam zagranicznego. Te rzeczy są bardzo ważne, bo czasami możemy tego nie widzieć, a może mieć to wpływ na wynik naszych inwestycji i czasami mogą być to bardzo niemiłe zaskoczenia. Przykładowo, inwestując sobie w akcje na rynku amerykańskim może się okazać, że te dywidendy będą opodatkowane bardzo wysoko, nawet na poziomie 30%. Tylko dlatego, że robimy to przez polskiego brokera.
Warto też, mówiąc o podatkach, wykorzystywać takie darmowe „obiady” w ramach limitów jakie przysługują nam w III filarze emerytalnym. Mam tutaj na myśli konta IKE i IKZE. Tych darmowych „obiadów” w świecie inwestowania jest bardzo niewiele, więc warto chociażby z tego korzystać.
Hackuj własną głowę
Dalej – hakujmy swój umysł i psychikę. Jest to troszkę może nieco ironiczne, ale może posłużę się konkretnym przykładem, właśnie robodoradcy, gdzie mówiłem wcześniej o rebalancingu w trudnej chwili. To jest taki prosty hak. Być może my byśmy się sami zawahali zrobić taki rebalancing w momencie, kiedy rynek akcji się załamuje. Natomiast, jeżeli mamy na przykład robodoradcę albo działamy w sposób bardziej zorganizowany, gdzie to algorytm nam mówi kiedy mamy robić ten rebalancing, to będzie nam łatwiej.
Kolejny hak to może być na przykład dywidenda, czyli coś, co większość ludzi bardzo lubi – spływająca na ich konto gotówka. Tak dla jasności, nie trzeba bynajmniej mieć tylko i wyłącznie akcji, które płacą dywidendę, bo są też ETF-y, które płacą dywidendy, tak zwane ETF-y dystrybuujące. One mogą nam wypłacać właśnie dywidendę w formie gotówki na nasze konto. Pomimo, że zwykle jest to nieefektywne podatkowo, to jeśli właśnie takie dywidendy mogą nam dać „ukojenie” w takich szczególnie trudnych sytuacjach na rynku, dzięki któremu to będziemy w stanie z większą dyscypliną podążać za strategią, to warto to robić.
Dla jasności – nie jestem ekspertem od inwestowania dywidendowego, więc mówiąc o inwestowaniu aktywnym nie mówiłem nic o inwestowaniu dywidendowym. Jest to temat już bardziej zaawansowany. Natomiast, jeżeli kogoś bardzo interesuje, to warto sobie ten temat zgłębić, żeby robić to w sposób świadomy i zaplanowany, czyli nie tylko, żeby kupować sobie spółki, dlatego że wypłacają dywidendy, bo to raczej byłaby słaba strategia. Tutaj niestety ten temat wymaga już głębszego zrozumienia i większego poświęcenia, więc jeżeli to jest coś, co myślisz, że jest w zgodzie z twoją konstrukcją psychiczną, to być może warto się tym tematem zainteresować.
Stosuj proste rozwiązania
Idąc dalej – jestem zwolennikiem prostych rozwiązań, a w taki naturalny sposób ludzie lubią komplikować sobie życie, wierząc, że te bardziej skomplikowane rozwiązania są po prostu lepsze. W inwestowaniu natomiast wcale nie musi tak być i niekoniecznie tak to musi działać. Prosty portfel pasywny, zbudowany z dwóch ETF-ów, może być wszystkim, co nam do szczęścia jest potrzebne.
Nie oczekuj natychmiastowych rezultatów
Sprawa kolejna – przyjmijmy sobie długi horyzont inwestycyjny. Otóż inwestowanie to nie sprint, a raczej maraton. To jest proces, który może i często powinien trwać nawet dekadami. Dlatego też, jeśli na przykład jesteśmy już w wieku emerytalnym, to nie stawiajmy sobie takich realnych celów inwestycyjnych typu „kurcze, no ja już nie mam 30 lat, żeby móc inwestować sobie, więc może wezmę coś bardziej agresywnego, żeby zarobić szybciej pieniądze”. Jest to bardzo niebezpieczne myślenie, ponieważ, o ile popełnimy głupotę w inwestowaniu mając dwadzieścia parę lat na karku, to powiedzmy, że może nam to ujść na sucho, ponieważ mamy jeszcze wiele lat przed sobą. Natomiast, jeśli zrobimy sobie głupotę już w starszych latach, właśnie na przykład będąc na emeryturze, to niestety konsekwencje mogą być poważniejsze, bo my możemy zwyczajnie nie mieć czasu na to, żeby te błędy poprawić, dlatego też lepiej skupić się na ochronie tego, co mamy, niż na szukaniu magicznych sposobów, żeby pomnożyć nagle razy 10 nasz kapitał.
Automatyzuj co się da
Tutaj dodałbym jeszcze jedną rzecz, mianowicie automatyzowanie procesu inwestowania czy też podejmowanie decyzji w oparciu o zbiór reguł. Co mam tutaj na myśli? Jeżeli inwestujemy pasywnie, to może być to robodoradca, ale też może być samodzielne prowadzenie portfela pasywnego i właśnie robienie tego rebalancingu w oparciu o określony algorytm. To może być naprawdę coś bardzo prostego, ale ważne, żeby to był jednoznaczny algorytm. Jeżeli mówimy o strategiach aktywnych, to tutaj przykładowo taką strategię, jak to się ładnie mówi, skwantyfikowaną, wykorzystuję teraz w ramach swojego konta IKZE – indywidualnego konta zabezpieczenia emerytalnego. Myślę, że to jest też bardzo fajne rozwiązanie. Natomiast to już jest coś bardziej zaawansowanego, dlatego też w tym momencie tutaj temat zamykam. Warto jednak po prostu automatyzować nasz proces decyzyjny, bo wbrew pozorom wiele decyzji inwestycyjnych jest sprzecznych z naszą taką codzienną intuicją i dlatego też lepiej jest mieć to wszystko na automacie tak, żebyśmy nie musieli zastanawiać się czy nasze decyzje są poprawne.
Wypracuj poprawne priorytety w życiu
Wreszcie na koniec – ustawiajmy priorytety w życiu tak, by miało to sens. To znaczy inwestowanie i budowanie kapitału jest bardzo ważne, ale to nie jest cel sam w sobie. Czyli na przykład – zamiast zastanawiać się ile w portfelu powinno być akcji z krajów rozwiniętych, a ile z wschodzących, to jeżeli to naprawdę bardzo spędza nam sen z powiek i nie możemy się zdecydować, to olejmy to. Po prostu kupmy indeks globalny i tyle. Kupmy ETF na jeden indeks globalny i będziemy mieć ten problem za sobą. Z kolei zaoszczędzony czas możemy poświęcić na karierę czy też na rodzinę. Możemy zwiększyć dochody, czyli jeszcze więcej tutaj odłożyć tych pieniędzy i w efekcie więcej sobie tego kapitału wypracujemy niż poprzez próbę optymalizacji naszego portfela właśnie przez rebalancing.
Przykładowe portfele w praktyce
Myślę, że na tym już sobie skończę tutaj, jeżeli chodzi o dawanie takich uwag, porad, przestróg. Chociaż mówiłem, że będę starał się dawać przede wszystkim takie ogólne porady i będę starał się dawać wam wędkę a nie ryby, to żeby zobrazować nieco to wszystko, o czym mówiłem, to podam tutaj przykład, a nawet przykłady dwóch takich prostych portfeli, ale nie po to, żebyście się od razu po wysłuchaniu tego odcinka podcastu rzucili na stworzenie takiego portfela jak tutaj opisałem, tylko żeby to była taka inspiracja do działania, żebyście mogli poczuć, że to naprawdę mogą być proste rzeczy i absolutnie wystarczające.
I też taka uwaga – może to być nieco kontrowersyjne dla niektórych osób, natomiast wiedzcie, że tak naprawdę to jest tylko i wyłącznie pewien przykład i jeżeli jedna osoba stwierdzi, że to jest absolutnie coś, co nie przystaje do jej, powiedzmy, konstrukcji psychicznej, to nie ma problemu. To jest tylko i wyłącznie przykład, który może pokazać, że proste rzeczy jak najbardziej mogą działać w realnym świecie. Powiem więcej – nawet te proste przykłady, o których tutaj powiem, to gdyby tak jakimś magicznym sposobem zdarzyło się, że wszyscy w Polsce z tego korzystają, to mielibyśmy społeczeństwo, w którym temat finansów byłby na o wiele lepszym poziomie. Ale to już tak puszczając nieco wodze fantazji.
Portfel #1: akcje globalne + polskie obligacje
Dobrze, to jaki byłby to portfel, o którym chcę powiedzieć? Wyobraźmy sobie taki portfel, w którym mamy ETF-a na akcje. Na akcje globalne i mamy też obligacje w złotówce, czyli obligacje, które nie będą już w sobie miały żadnej waluty obcej, tylko jeżeli będziemy chcieli sobie wyciągnąć pieniądze w złotówce, to nie musimy się bać, że akurat akcje tracą albo że być może kurs waluty (bo jak inwestujemy globalnie to tam będziemy mieć dużo dolara i innych walut). Są one akurat w złym położeniu względem złotówki, czyli możemy sobie wtedy w razie czego wyciągnąć te pieniądze z obligacji i obligacje można sobie kupić. Proste na przykład indeksowane do inflacji – one są obecnie oprocentowane na poziomie 1,7% w skali roku. W pierwszym roku, bo już później tam jest marża 1% + poziom inflacji. Zaleta takich obligacji jest taka, że są to obligacje detaliczne, a więc ich kurs zupełnie tutaj nie podlega żadnym wahaniom rynkowym. Zresztą, w materiale do tego odcinka podam link, w którym będzie można sobie sprawdzić jak takie obligacje kupić. Natomiast to jest ETF na akcje, akcje obligacyjne i tutaj można sobie wyobrazić takiego ETF-a firmy Vanguard – indeks FTSE All-world, czyli to jest globalny indeks akcji, który dosłownie pokrywa cały świat. Kupujemy sobie jednego ETF-a i mamy akcje całego świata. Opłata za zarządzanie wynosi dosłownie 0,22%, a de facto można powiedzieć taki ETF jest niemalże za darmo, ponieważ wyniki tego ETF-a są nieco powyżej benchmarku jakim jest właśnie ten indeks FTSE All-world. De facto nasza inwestycja nic nas tutaj nie kosztuje.
To jest właściwie wszystko, co nam potrzeba do szczęścia. Czyli mamy jednego ETF-a na akcje globalne i mamy obligacje skarbowe w złotówce. To jakie powinny to być proporcje? Czy to powinno być 50% akcji, 50% obligacji? Czy 80% akcji, a 20% obligacji? To jest jak gdyby kwestia już do przedyskutowania dla konkretnej osoby. Ja osobiście uważam, że jeżeli ktoś jest młody i ma jeszcze przed sobą kilkanaście czy kilkadziesiąt lat do inwestowania to powinien przeważać akcje, bo one dają największą szansę na pomnożenie naszego kapitału. Natomiast, jeżeli ktoś już jest na przykład w wieku emerytalnym i potrzebuje na bieżąco wyciągać kapitał, to być może będzie musiał mieć tych obligacji więcej, ale to już jest temat nie na ten odcinek.
Portfel #2: Najprostszy portfel ever
Można też załatwić sobie inwestycje jeszcze prościej i to jest ten drugi przykład portfela. Mianowicie możemy sobie kupić dosłownie jednego ETF-a i nie robić nic więcej. Oczywiście mógłby to być ETF tylko i wyłącznie akcyjny, czyli mielibyśmy portfel w 100% z akcji globalnych, ale podejrzewam, że wiele osób po prostu nie byłaby w stanie znieść takiego poziomu ryzyka czy też fluktuacji w portfelu, bo to nie jest ryzyko polegające na tym, że my stracimy pieniądze, co że powiedzmy będą okresy, w których ten portfel będzie znacząco tracił.
Dla jasności – globalny rynek akcji był w stanie tracić nawet ponad 60% w najgorszych momentach. Także nic nie stoi na przeszkodzie, żeby znów coś takiego nastąpiło. Natomiast znów firma Vanguard tutaj będzie przytoczona. Pod koniec zeszłego roku, w grudniu bodajże, wprowadziła ona taką serię ETF-ów o nazwie Life Strategy i jest ich kilka wariantów, które różnią się między sobą tym, że mają inną proporcję między akcjami a obligacjami. To jest właśnie taki ETF, który na swoim pokładzie ma zarazem od razu obligacje i akcje. Mamy na przykład Life Strategy 20/80, czyli mamy 20% akcji i 80% obligacji. Mamy 40/60, czyli 40% akcji i 60% obligacji. Później mamy 60/40 i 80/20, czyli taki najbardziej powiedzmy agresywny. Do tego mamy jeszcze tutaj możliwość kupienia takiego ETF-a w dwóch wariantach – zarazem takiego, który wypłaca dywidendy na nasze konto w postaci gotówki, jak i takiego, który akumuluje te dywidendy, czyli je reinwestuje i wtedy podnosi się wycena jednostki takiego ETF-a.
Wielkim plusem takiego rozwiązania, a właściwie plusami takiego rozwiązania, bo jest ich więcej, jest po pierwsze to, że jest to mega proste. Jest to po prostu mega proste. Mamy bardzo niskie koszty. Właściwie nie do pobicia. Można powiedzieć, że wręcz za darmo. Ten konkretny ETF kosztuje 0,25% w skali roku. Wiedząc, że to jest Vanguard i że tam między innymi są te rynki globalne, które jak wiemy Vanguard świetnie replikuje, to prawdopodobnie realny koszt takiego ETF-a jest jeszcze mniejszy. Jest też tutaj kolejny plus polegający na tym, że mamy totalną bezobsługowość. Kupujemy sobie takiego ETF-a i nie musimy robić nic sami. Nie musimy robić sami tego rebalancingu. Możemy po prostu leżeć dosłownie sobie brzuchem do góry.
Jest taka forma robodoradcy, ale nawet jeszcze powiedziałbym dla tych, którzy są skłonni otworzyć sobie konto i zrobić to samodzielnie, w sensie kupić takiego ETF-a, lepsze nawet od robodardcy. W tym znaczeniu, że przy rebalancingu, który będziemy robić samodzielnie albo czy będziemy go robić u robodoradcy, tam może pojawić się podatek po prostu. Możemy coś sprzedać, co już miało jakiś zysk kapitałowy i od tego będzie trzeba odprowadzić podatek. Natomiast tutaj rebalancing jest robiony w ramach ETF-a, a więc jesteśmy pod parasolem ochronnym. Mamy dodatkowo tarczę podatkową i nie płacimy żadnego podatku wtedy, więc to jest kolejna korzyść. Bez względu na to jaki portfel sobie wybierzemy.
Tak jak powiedziałem – te portfele, o których ja tutaj wspominam, to są portfele takie najprostsze jakie sobie można wyobrazić, a zarazem takie portfele przykładowe, żeby po prostu jakiś konkretny, praktyczny przykład tutaj móc przytoczyć w tym odcinku podcastu.
W każdej sytuacji jak będziemy inwestować to mocno podkreślam, aby sprawdzić i zrozumieć wszystko, co robimy. Żeby nie robić tego na pałę. Żeby nie robić tego w takim duchu „a jakoś to będzie”. Bo nie będzie. Bo możemy być później w przyszłości niemile zaskoczeni.
Czyli przykładowo jak kupujemy ETF-y, to zobaczmy, co w tym ETF-ie siedzi. Jakie są tam kraje. Jakie są proporcje. Nie chodzi o to, żeby znać na pamięć wszystko, żeby się wyuczyć karty tego funduszu, ale żeby po prostu niejako poczuć to, co kupujemy. Żeby się po prostu z tym też oswoić. Żeby mieć świadomość w co wchodzimy, jakiego ryzyka się podejmujemy.
Przy okazji polecam, żeby sobie przetestować, jak to wyglądało historycznie. Tutaj znów polecę mocno swoje oprogramowanie System Trader, bo macie naprawdę unikatową możliwość przetestowania portfeli za nawet okres ponad 100 lat.
Zakończenie
Tym optymistycznym akcentem myślę, że zakończymy dzisiejszy podcast. Tyle ode mnie na dziś. Dziękuję serdecznie za to, że wytrwaliście ze mną do końca. Mi już w gardle zasycha, więc to też jest dobry sygnał na to, żeby powoli zamykać dzisiejszy odcinek.
Mam nadzieję, że się podobało. Oczywiście mógłbym jeszcze długo mówić, ale myślę, że te poszczególne tematy, które sygnalizowałem w trakcie tego odcinka lepiej, jeżeli ewentualnie poruszę w osobnych odcinkach kiedyś tam w przyszłości.
Bardzo ważne – na stronie systemtrader.pl/061 znajdziesz wszelkie linki uzupełniające, które ułatwią zrobienie kolejnych kroków na bazie tego, co już tutaj wspomniałem.
Także, jeżeli jesteś osobą zupełnie początkującą to myślę, że to jest bardzo ważne. To, że podcast się podobał na przykład, to fajnie, jest mi bardzo miło. Jednak trzeba tę wiedzę przekuć na realne działania, żeby to miało sens. Dlatego też gorąco zachęcam do odwiedzenia mojej strony systemtrader.pl/061 i sięgnięcia po materiały uzupełniające.
Poza tym zachęcam do komentowania i zadawania pytań, jeśli takie się pojawią czy to w temacie tego odcinka czy jakieś inne pytania. Poza tym bardzo będę wdzięczny za ocenienie mojego podcastu na przykład w iTunes, bo dzięki temu będzie mi łatwiej docierać do większej grupy odbiorców. Też będzie większy sens, żeby nagrywać kolejne odcinki tego podcastu. Także będę bardzo wdzięczny za twoją pomoc, a jeżeli uważasz, że na przykład ten materiał może komuś się przydać to oczywiście podaj go dalej i też będę za to bardzo wdzięczny.
Dziękuję za to! Życzę wszystkiego dobrego. Dziękuję za uwagę i do usłyszenia. Bye bye! 🙂
Podobał Ci się artykuł?
Jeśli chcesz, żebym Cię poinformował mailem, gdy pojawią się nowe artykuły, zapisz się poniżej. 🙂