#067: Leniwy portfel, czyli przepis na proste i skuteczne inwestowanie
Materiał dostępny w formie podcastu🎧, wideo📺 oraz tekstu📃
Inwestowanie kojarzy się większości społeczeństwa z czymś bardzo skomplikowanym. Tak bardzo, że ludzie rezygnują z inwestowania własnych pieniędzy całkowicie albo kupują gotowe produkty inwestycyjne, na przykład w postaci absurdalnie drogich funduszy inwestycyjnych. Inni zaś starając się brać sprawy we własne ręce w naturalny sposób zaczynają wszystko komplikować.
W tym materiale przedstawiam dwa banalne portfele w zupełności wystarczające do tego, aby nasz kapitał został rozsądnie zainwestowany. Przy tym są to rozwiązania tańsze, w niektórych przypadkach nawet 10-cio krotnie, od wszystkiego co można znaleźć pośród gotowych produktów. Ale to nie wszystko: w pakiecie otrzymujecie gwarancję pobicia większości funduszy inwestycyjnych na świecie. Gdyby i tego było mało, to dodam, że na zarządzanie tym portfelem wystarczy dosłownie kilka minut w roku.
Gdzie jest haczyk? Cytując klasyka, prostota jest wielką zaletą, ale wymaga ciężkiej pracy, aby ją osiągnąć i edukacji, aby ją docenić. Co gorsza, złożoność lepiej się sprzedaje. Dlatego choć przedstawione portfele są naprawdę banalne w swej budowie, to materiał trwa kilkadziesiąt minut, aby odpowiednio nakreślić temat.
Materiał dostępny w formie podcastu🎧, wideo📺 oraz 📃tekstu. Full-wypas. 😎
W tym odcinku
- Jakie musimy spełnić warunki, aby móc inwestować na rynkach kapitałowych?
- Dlaczego minimalny horyzont inwestycyjny na rynku akcji musi być nie krótszy niż 5-lat?
- Czy inwestować samodzielnie, czy korzystając z gotowych produktów?
- Co to jest ETF?
- Filozofia, strategia, dyscyplina — czyli od pomysłu do przemysłu
- Czy inwestowanie jest trudne?
- Z czego zbudować prosty portfel?
- Dlaczego akcje powinny być głównym koniem pociągowym naszego portfela?
- Dlaczego powinniśmy inwestować w zdywersyfikowany globalnie portfel?
- Podział światowego rynku akcji
- Indeksy firmy MSCI i FTSE
- Przykładowe portfele inwestycyjne
- Dlaczego inwestowanie jest proste, ale nie jest łatwe?
- Gdzie otworzyć konto maklerskie?
- Optymalizacja podatkowa
- Jak radzić sobie z ryzykiem walutowym?
- Robodoradztwo, fundusze indeksowe — czyli alternatywy do samodzielnego inwestowania z wykorzystaniem ETF-ów
- Jaką minimalną kwotę można zainwestować w ETF-y?
- Czy rynek można pobić?
Polecane materiały uzupełniające
- 🔊 Rick Ferri – Dlaczego większość inwestorów powinna inwestować pasywnie?
- 🔊 Jak inwestować – pasywnie, czy aktywnie?
- 🔊 ST 065: Piramida inwestycyjna: jak budować swój portfel?
- 📖 Inwestowanie pasywne, czyli praktyczny przewodnik budowy własnego portfela opartego na funduszach ETF
- 📖 Praktyczne aspekty budowania pasywnych portfeli opartych na funduszach ETF – na co uważać i jak je testować przed zainwestowaniem swojego kapitału
- 📖 Jak inwestować przez ETF prosto i tanio? – prześwietlam Vanguard LifeStrategy
- 🔊 ST 063: Czy fundusze ETF spowodują krach na rynku?
- 📖 Likwidacja funduszu ETF: na czym polega i co oznacza dla inwestora? – praktyczny poradnik
- 🔊 ST 051: ETF – praktyczne wprowadzenie dla początkujących
- 📖 Jak działa robodoradca? – zaglądamy pod maskę usług Finax + mega test strategii za ostatnie niemal 100 lat!
Koszty prowizji maklerskich
Wstęp
SPIS TREŚCI
- W tym odcinku
- Polecane materiały uzupełniające
- Koszty prowizji maklerskich
- 📖 TRANSKRYPT PODCASTU
- Wstęp
- Czego się dowiesz z tego materiału?
- Założenia wstępne
- Dlaczego należy założyć minimalnie 5-10 letni horyzont inwestycyjny?
- Czy inwestować (samodzielnie)?
- Filozofia, strategia i dyscyplina
- Czy inwestowanie jest trudne?
- Co jest niezbędne, aby inwestowanie miało sens?
- Dobre inwestowanie jest nudne
- Z czego zbudować prosty portfel?
- Dlaczego akcje (i być może obligacje/gotówka)?
- Dlaczego nie tylko Polska?
- Portfel #1
- Portfel #2
- Komentarz do przykładowych portfeli
- (Wasze) pytania i moje odpowiedzi
- Zakończenie
Dzień dobry, dzień dobry, witam wszystkich serdecznie w 67. odcinku podcastu System Trader. Mamy już wakacje za pasem, gdy nagrywam ten odcinek, toteż tytuł tego odcinka będzie nieco leniwy. Temat, który poruszam, jest istotny dla właściwie każdego świadomego obywatela tego kraju i nie tylko tego kraju.
Dziś porozmawiamy sobie bowiem o leniwym portfelu. Podam przepis na proste i skuteczne inwestowanie i nie będzie cienia przesady, jeżeli powiem, że tę wiedzę naprawdę powinno się wykładać w szkołach, tak by naprawdę każdy miał przynajmniej szansę dowiedzieć się tego, o czym dziś tutaj powiem.
Jeszcze tylko taka mała techniczna uwaga: ten materiał jest dostępny w formie wideo na YouTubie, w formie podcastu, jeżeli ktoś woli słuchać, i będzie też dostępny w formie zapisu tekstowego – to dla tych, którzy preferują treści czytane.
No to co, jedziemy z koksem w takim razie. Dla kogo jest dzisiejszy materiał? Otóż jest, można powiedzieć żartobliwie, dla „leniwych”. Leniwych w takim pozytywnym znaczeniu: że nie chcemy poświęcać rynkom bardzo dużo czasu na inwestowanie swoich pieniędzy. Są to za to osoby, które są na tyle świadome czy na tyle gotowe do wykonania pewnej pracy, że chcą odrobić to zadanie domowe raz i później mieć ten przysłowiowy święty spokój.
Jeśli ktoś, kto dzisiaj słucha tego odcinka, ogląda czy też czyta, nie ma wiedzy inwestycyjnej czy w ogóle finansowej, to nie jest to problem. Nie powinien to być problem, ponieważ tak starałem się przygotować dzisiejszy materiał, aby mogło z niego skorzystać jak najwięcej osób. Także żartobliwie mówiąc, jest to odcinek „nie dla idiotów”, jak w tej znanej reklamie, bo wiem i doskonale rozumiem ten mechanizm, że bardzo przyjemnie słucha się prognoz o tym, jak np. będą nas okradać, jak nadchodzi kolejny krach czy też prognozy odnośnie tego, co jutro zrobi rynek.
Jeżeli będziemy chcieć na bazie takich „informacji” inwestować, to niestety nie należy tutaj oczekiwać, że będziemy odnosić jakieś sukcesy inwestycyjne. Te wszystkie prognozy i treści podlewane emocjonalnym sosem można sobie po prostu w buty włożyć, jeżeli chodzi o skuteczne inwestowanie.
Dla kogo jeszcze ten materiał nie jest? Nie jest na pewno dla osób, które bardzo pasjonują się rynkami i finansami generalnie. Jeżeli np. ktoś szuka niuansów w budowie indeksów takich firm jak MSCI i FTSE, to w tym odcinku nie znajdzie specjalnie wielu smaczków.
Pewnie większość osób, która tego słucha, nawet nie wie, o czym w tym momencie powiedziałem. Jeżeli ktoś szuka np. strategii stosujących tzw. timing rynkowy, to również nie jest to ten odcinek. Jeżeli natomiast chcemy nadzorować portfel nie częściej niż raz w roku, to z pewnością takie osoby z tego odcinka wiele wyniosą. Ale jeżeli jesteśmy przeciwieństwem takich osób i chcemy cały czas coś w portfelu mieszać, no to również nie jest to odcinek dla nas. Tutaj nie znajdziecie nic o tym, jak np. analizować spółki, jak dobierać spółki do portfela.
Nie jest to na pewno odcinek dla osób, które mają nierealne oczekiwania. A realne warto mieć, a nawet jest potrzeba, żeby mieć takie oczekiwania, jeżeli chodzi o inwestowanie, żeby po prostu robić to dobrze. Jak mogą wyglądać realne oczekiwania, o tym sobie jeszcze powiemy.
Czego się dowiesz z tego materiału?
Czego się dowiemy w tym odcinku? Otóż przedstawię konkretne przykłady dwóch prostych, a przy tym naprawdę znakomitych i w zupełności wystarczających do tego, aby skutecznie inwestować, portfeli inwestycyjnych. Te portfele będą tak proste, że prościej się już zwyczajnie nie da.
Będzie to tak proste rozwiązanie, że niektórzy z was mogą wręcz mieć problem z tym, aby uwierzyć, że może to być tak proste. Jak to mówił Warren Buffett i do tego też jeszcze wrócimy: „Inwestowanie jest proste, ale nie jest łatwe”. Prostota, o której dzisiaj będę mówił, jest największą zaletą zaproponowanych przeze mnie portfeli, a inwestowanie według nich wymaga naprawdę minimalnej uwagi z naszej strony. Jeżeli już wdrożycie te rozwiązania w życie, to możecie na nie poświęcić raz w roku kilka minut.
I to wszystko. I jest to – z absolutną odpowiedzialnością za moje słowa – wystarczające, aby nasze pieniądze były sensownie zainwestowane.
Założenia wstępne
Po tym przydługawym wstępie zaczynamy, ale zaczynamy od założeń wstępnych. Żeby w ogóle mówić o inwestowaniu, to musimy zdać sobie sprawę, że musimy mieć ogarnięte finanse osobiste, a więc mieć poduszkę bezpieczeństwa, czyli takie pieniądze, które będą „najbliżej nas”, jeżeli będziemy zmuszeni wydać na pralkę, lodówkę czy na tzw. czarną godzinę. Musimy mieć ogarnięty nasz budżet domowy, odpowiednio go kontrolować, mieć wydatki pod kontrolą.
Dopiero jeżeli będziemy w takiej sytuacji, gdzie mamy nadwyżki finansowe (dobrze byłoby mieć), to te nadwyżki musimy w jakiś sposób sensownie, z głową ulokować. Mówimy tutaj o takich środkach finansowych, których nie potrzebujemy w najbliższych minimum 5-10 latach. Oczywiście może być nawet wspaniale, gdyby było tak, że możemy ulokować te pieniądze na jeszcze dłużej niż 5-10 lat.
Musimy sobie absolutnie zdać też sprawę z tego, że inwestowanie nie jest drogą na skróty w zarabianiu pieniędzy, więc jeżeli ktoś ma jakiś problem finansowy, to na pewno inwestowanie nie jest dobrym pomysłem na doraźne podreperowanie naszego budżetu domowego. I trzeba mieć świadomość tego, że nawet jeżeli inwestujemy swoje pieniądze według najlepszej strategii, według najlepszego planu, to wcale to nie oznacza, że wyniki będą natychmiastowe, w sensie te pożądane pozytywne wyniki. Trzeba jeszcze być mocno cierpliwym.
Inwestowanie nie jest drogą na skróty w zarabianiu pieniędzy. Jeżeli ktoś ma jakiś problem finansowy, to na pewno inwestowanie nie jest dobrym pomysłem na doraźne podreperowanie naszego budżetu domowego
Dlaczego należy założyć minimalnie 5-10 letni horyzont inwestycyjny?
A dlaczego musimy inwestować w horyzoncie minimum 5-10 lat? Gdybyśmy wzięli na tapet portfel 80/20, czyli złożony w 80 procentach z globalnych akcji czy globalnego rynku akcji, a w 20 procentach z globalnego rynku obligacji, to za niemal ostatnie 100 lat zdarzyło się konkretnie, jeśli dobrze patrzę – sześć razy, że były okresy pięcioletnie, gdzie po pięciu latach, gdybyśmy rozpoczęli inwestować w taki portfel, bylibyśmy po prostu na minusie. Widzimy więc, że nawet pięć lat to jest mało.
Co prawda nie przygotowałem akurat takiego wykresu, który pokazuje, jak to wygląda dla 10 lat, ale w okresie 10-letnim w takim megadobrze zdywersyfikowanym portfelu, w którym mamy 80 proc. globalnych akcji czy globalnego rynku akcji oraz 20 proc. obligacji, to w niemal ostatnich stu latach nie było nigdy takiego okresu, w którym po dziesięciu latach nasz portfel byłby na minusie.
Dlatego właśnie horyzont czasowy jest bardzo kluczowy, bo jeżeli ktoś wrzuci pieniądze na najbliższe kilka miesięcy, rok, dwa i wydaje mu się, że to jest długi okres, a potem będzie zawiedziony, że jego portfel jest na minusie, no to właśnie dlatego, że nie był świadomy, że dla inwestowania trzeba przyjąć znacznie dłuższy horyzont czasowy. Ale jak mówiłem, to nie jest tak, że inwestowanie, o którym dziś będę mówił, to jest pomysł na doraźne dorabianie pieniędzy, tylko to jest pomysł, jak sensownie inwestować nasze pieniądze w długim horyzoncie czasowym.
Czy inwestować (samodzielnie)?
I teraz takie pytanie. Jeżeli mamy mówić o inwestowaniu, to czy to w ogóle nam jest potrzebne? Nawet jeżeli chcemy to robić, czy po prostu po pierwsze trzeba inwestować, a po drugie, czy musimy robić to samodzielnie?
Zaczniemy od tego, czy w ogóle trzeba inwestować. Uważam, że każda odpowiedzialna osoba powinna w trakcie swojego życia budować kapitał, który jest ulokowany gdzieś na rynkach finansowych. Po prostu inaczej się nie da.
A w ogóle to zakładamy, że ktoś ma nadwyżki. Jeżeli ktoś nie ma nadwyżek i przez całe życie żyje od pierwszego do pierwszego, to w ogóle może być problem, zwłaszcza jeżeli chodzi o to, jak będzie wyglądała nasza emerytura. A jeżeli ktoś ma nadwyżki finansowe i ogarnął budżet domowy na tyle, że jest w stanie wypracować nadwyżki i zanosi je cały czas tylko do banku, na lokatę, to w najlepszym przypadku przed nosem ucieka mu fortuna, być może nawet fortuna życia. Otóż rynki finansowe są świetnym mechanizmem czy świetną maszyną do tego, aby pomnażać długoterminowo nasz kapitał w sposób tak dobry, jakiego nigdy nie uświadczymy na żadnej lokacie w banku, ale do tego też zaraz dojdziemy.
Tak że jeżeli chodzi generalnie o to, czy w ogóle inwestować, no to musimy inwestować, jeżeli naprawdę chcemy w ciągu życia wypracować sobie kapitał, który nam da później święty spokój i będziemy po prostu wolni finansowo.
Czy powinniśmy robić to samodzielnie… no cóż. Warto zrozumieć, że nikt nie zaopiekuje się naszymi pieniędzmi lepiej od nas samych. Nawet jeżeli stwierdzimy, że my się na tym nie znamy i chcemy znaleźć np. jakąś firmę czy jakiegoś doradcę, który za nas odrobi to zadanie domowe, no to to również wymaga wysiłku, nie mówiąc o tym, że wymaga to również masy pieniędzy.
Dlatego lepiej zrobić to samodzielnie. Zwłaszcza że rozwiązania, o których dzisiaj mówię, są naprawdę banalne. Ten odcinek, gdybym miał go zredukować tylko do tego, żeby przedstawić jak inwestować pieniądze, mógłby trwać dosłownie minutę, dwie. Ja będę tutaj pewnie mówił co najmniej godzinę, tylko dlatego, żeby dla tych osób, które są naprawdę zupełnie początkujące, zrobić odpowiednie wprowadzenie do tematu.
Musimy mieć jednak świadomość, że jeżeli delegujemy inwestowanie do innych osób czy instytucji, to będziemy ponosić koszty z tego tytułu. Dla przykładu rozwiązania, o których dziś mówię, są nawet dziesięciokrotnie tańsze od tego, co możemy znaleźć np. w funduszach inwestycyjnych. W pewnym sensie również dzięki temu, że to jest tańsze, będziemy mogli generować wyższe stopy zwrotu na naszym kapitale.
Tak że po pierwsze warto inwestować, a po drugie również warto robić to samodzielnie, chociaż rozumiem i akceptuję, że ktoś może jednak na końcu powiedzieć, że i tak woli odnieść te pieniądze do np. jakiejś instytucji. Ale gdy tak będziemy robić, to również warto się zastanowić do jakiej instytucji i pod koniec postaram się o tym pokrótce też opowiedzieć.
Filozofia, strategia i dyscyplina
A jak powinniśmy samodzielnie inwestować nasze pieniądze? Żeby inwestować, żeby w ogóle podejść do tematu inwestowania, nie powinniśmy robić tego niczym w Las Vegas, że dobrze się zabawimy, bo sobie po prostu „na emocjach”, po przeczytaniu jakiegoś fajnego artykułu na blogu, kupimy coś, co ma być np. gorącą spółką, która na pewno będzie dawała superwyniki w najbliższych miesiącach itd., itd.
Musimy mieć pewną filozofię inwestowania i musimy określić, jaka ta filozofia jest. W tym konkretnym przypadku w ogóle nie będziemy mówić o typowaniu żadnych spółek, o prognozowaniu czegokolwiek, ponieważ to będzie odnosiło się do inwestowania pasywnego, a inwestowanie pasywne z natury rzeczy nie próbuje niczego przewidywać, prognozować. Portfel jest prosty jak konstrukcja cepa – dosłownie.
Przyjmujemy tutaj postawę filozoficzną inwestowania pasywnego i jest to zarazem podejście do inwestowania czy filozofia inwestowania, którą zalecają naprawdę najwybitniejsi inwestorzy aktywni, w tym Warren Buffett. Buffett, najwybitniejszy inwestor na świecie, aktywnie zarządzający swoim portfelem, wprost mówi, że większość ludzi powinna inwestować pasywnie. Bynajmniej nie oznacza to, że jest to gorsze inwestowanie.
Nie jest to gorsze inwestowanie, natomiast wręcz bym powiedział, że jest to inwestowanie w większości przypadków lepsze od aktywnych prób pobijania rynku, jeżeli nie jesteśmy do tego przygotowani.
Jak już mamy filozofię i powiedzieliśmy sobie, że będziemy inwestować pasywnie, to musimy na bazie tej filozofii zbudować konkretną strategię i możemy sobie np. powiedzieć, że nasz portfel w 80 proc. będzie zbudowany z rynku akcji, a w 20 proc. z obligacji. Jeszcze do tego przejdziemy, co to znaczy w praktyce i jak dobrać te poziomy tak, abyśmy się z tym dobrze czuli.
Jak już mamy dobraną strategię, to musimy się wykazać dyscypliną w realizacji tego planu. Wbrew pozorom jest to najtrudniejszy element całej układanki. Filozofia i strategia są bardzo ważne i to są podwaliny tego, aby cokolwiek na tym budować.
Jeżeli natomiast zbudujemy najlepszą strategię, ale później nie będziemy mieć odpowiedniej dyscypliny, żeby za nią podążać, to i tak z tego wszystkiego nic nie wyjdzie.
Jak już mamy dobraną strategię, to musimy się wykazać dyscypliną w realizacji tego planu. Wbrew pozorom jest to najtrudniejszy element całej układanki
Czy inwestowanie jest trudne?
No właśnie, a czy inwestowanie jest trudne? W sensie takim czysto technicznym branża finansowa chce, stara się i robi wszystko, aby to wszystko wyglądało jako coś megaskomplikowanego. I pewnie większość ludzi, która nie jest związana z rynkami finansowymi, tak właśnie to postrzega.
Gdybyśmy włączyli sobie jakąś telewizję czy oglądali jakieś strony internetowe, które komentują rynki finansowe, to wydaje się to megaskomplikowane. Wydaje nam się, że to zupełnie nie moja tematyka, a ja tam na co dzień jestem nauczycielem, kierowcą…
Gdzie mi tam, żebym ogarnął temat inwestowania swoich pieniędzy na rynkach finansowych, jak sami eksperci głowią się, jak to ugryźć.
Tymczasem prawda jest taka, że im prościej podejdziemy do tego zagadnienia, tym lepiej dla nas i dla naszych pieniędzy. Dobitnie dowiódł tego w połowie lat 70. ubiegłego wieku niejaki John „Jack” Bogle. Niestety już świętej pamięci człowiek prawie 50 lat temu stworzył w USA pierwszy indeksowy fundusz, czyli fundusz, który nie starał się dobierać spółki na podstawie analizy w ten sposób, aby pobijać rynek, co w większości przypadków i tak tym funduszom i tym „profesjonalnym” inwestorom nie wychodziło.
Po prostu zbudował fundusz na indeks S&P500, czyli 500 amerykańskich spółek. Zamiast dobierać rodzynki z tych pięciuset spółek, powiedział: „A ja zainwestuję we wszystkie, oczywiście z takim podziałem, jak to wygląda w indeksie, czyli jest to indeks ważony kapitalizacją.”
Większe spółki mają większy udział w portfelu, mniejsze spółki – mniejszy udział. Zarazem mamy też mechanizm samooczyszczający się, czyli pewne spółki wchodzą do indeksu, jeżeli lepiej „performują”, jak się to ładnie mówi. Jeżeli naprawdę są świetne, to mają coraz większy udział w portfelu, natomiast słabsze spółki spadają w rankingu, mają coraz mniejszy udział w tym indeksie, aż w pewnym momencie mogą nawet z tego indeksu po prostu wylecieć – dosłownie. Dlatego też to, co zaproponował Jack Bogle w latach 70. w USA, było przełomowe.
Wielu nie dowierzało, wręcz niektórzy się z tego śmiali, ale jak to się mówi, ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Dzisiaj już nikt sobie nie robi z tego żarcików i jest to temat na tyle istotny, że wręcz na bazie tego powstały fundusze ETF. ETF-y, czyli nie takie fundusze indeksowe, które gdzieś trzeba kupić w banku czy u jakiegoś dystrybutora, tylko tymi funduszami indeksowymi można wprost handlować na giełdzie, co też znacząco ułatwia dostęp do nich.
Dlatego też w tym odcinku będziemy mówić o tym, jak zbudować nasz portfel na bazie prostych funduszy ETF. Niestety proste rzeczy wymagają pracy i poświęcenia, żeby je zrozumieć i docenić. A jak to mówi klasyk: co gorsza, bardziej skomplikowane rzeczy lepiej się sprzedają. Mamy naturalną tendencję do tego, że jak widzimy dwa rozwiązania, proste i trudne, to to bardziej skomplikowane, nawet jeżeli pozwala osiągnąć dokładnie to samo, co prostsze rozwiązanie, to nam się w taki podświadomy sposób wydaje, że to bardziej skomplikowane rozwiązanie może być po prostu zwyczajnie lepsze.
Tymczasem zwykle jest dokładnie odwrotnie.
Co jest niezbędne, aby inwestowanie miało sens?
A co jest niezbędne, by nasze inwestowanie miało sens? To jeszcze tytułem wprowadzenia do tematyki budowania własnych portfeli: otóż musimy unikać, jak tylko to jest możliwe, robienia głupich rzeczy. Mówiłem kilka tygodni temu o tzw. piramidzie inwestycyjnej, gdzie od najważniejszych do mniej ważnych posegregowałem, ułożyłem istotne zagadnienia, które są ważne z punktu widzenia inwestowania. I tam właśnie na jednym z pierwszych miejsc, fundamentem dobrego inwestowania jest unikanie robienia głupich rzeczy.
Jeżeli ktoś chce chodzić na skróty i sobie pomyśli: a może zainwestuję wszystko, co mam, w bitcoina? Jeżeli bitcoin pomnoży się razy sto albo tysiąc, no to będzie wspaniale. Tak, na pewno wtedy będzie fajnie, ale co, jeżeli się tak nie stanie? Pytanie jest, czy chcemy tak zero-jedynkowo do tego podchodzić, że będziemy milionerami, nawet miliarderami albo będziemy zupełnie goli i weseli. Chodzenie na skróty zwykle nie popłaca. Szukanie szybkich i łatwych zysków też nie, więc tutaj nie będziemy o tym w ogóle mówić.
Generalnie przestrzegam, aby tego nie robić, przynajmniej jeżeli chodzi o budowanie długoterminowego portfela. Musimy też wystrzegać się wszelkiej maści szarlatanów. Robię wszystko, żeby ktoś mnie nie postrzegał jako szarlatana i staram się naprawdę bardzo rzetelnie i uczciwie podchodzić do swojej roboty. Nie jest to wcale proste zadanie, ponieważ pewnie brzmię tu jak nudziarz. A gdybym w tym momencie mówił o geopolityce, o tym, co nas czeka być może w przyszłości, że Chiny będą kolejnym hegemonem, że Stany Zjednoczone właśnie się kończą, że drukują na potęgę pieniądze, że będą nas okradać itd. itd., no to pewnie brzmiałbym bardziej emocjonująco i pewnie chętniej byłbym oglądany i słuchany przez liczne grono osób. Natomiast problem w tym, że w ten sposób tracimy nie tylko czas.
Wyniki inwestycyjne, jeżeli będziemy inwestować na bazie takich „analiz”, na pewno nie będą nas satysfakcjonować w długim terminie, z wyjątkiem naprawdę jakichś wybitnych inwestorów. Ale to, co ja dzisiaj tutaj przedstawiam, to jest coś, co może zreprodukować czy odtworzyć praktycznie każdy. Natomiast być wybitnym inwestorem na miarę np. George’a Sorosa, no to to są absolutnie jednostki, to pewnie łatwiej byłoby nam wygrać w totolotka. Dlatego też dla swojego dobra musimy wystrzegać się szarlatanów.
Powinniśmy dywersyfikować swój portfel i to najlepiej globalnie. Jeżeli chodzi o rynek akcji z obligacjami, to temat może być bardziej zniuansowany. Możemy przyjąć dla ułatwienia, że (jeżeli w ogóle będziemy chcieli mieć obligacje w portfelu, o czym też sobie powiemy) jeżeli inwestowanie ma mieć sens, trzeba posiadać plan działania. Plan jest absolutnie podstawowy. I właśnie w tym odcinku dowiecie się o planie, jak wygląda w szczegółach – jest naprawdę banalny.
Musimy też kontrolować na każdym etapie koszty i podatki, o ile nie możemy kontrolować rynków. Nie możemy przewidzieć, co się stanie na rynkach, ale możemy w dużej mierze mieć wpływ na to, jakie koszty będziemy ponosić w trakcie naszego inwestowania oraz też możemy mieć wpływ na to, jakie będziemy płacić podatki. My w tym przypadku będziemy korzystać z funduszy ETF, które rozwiązują po części obie kwestie, jeżeli chodzi o koszty i podatki, ale też o tym powiemy sobie jeszcze nieco więcej.
Dobre inwestowanie jest nudne
Zacytuję tutaj wcześniej wspomnianego George’a Sorosa: „Good investing is boring” (Dobre inwestowanie jest nudne) i to jest w totalnym kontraście do tego, co często możemy zobaczyć w Internecie, gdzie to inwestowanie ma wyzwalać ogrom emocji itd. Jeżeli szukamy emocji, to lepiej pojechać do Las Vegas i tam wydać te pieniądze na rozrywkę. Ale jeżeli chcemy z szacunkiem i rozsądkiem podejść do naszych pieniędzy, do budowania naszego kapitału życia, to dobrze, żebyśmy te słowa George’a Sorosa wzięli sobie do serca i zrozumieli, że dobre inwestowanie jest nudne.
Jeżeli szukamy emocji, to lepiej pojechać do Las Vegas i tam wydać te pieniądze na rozrywkę. Ale jeżeli chcemy z szacunkiem i rozsądkiem podejść do naszych pieniędzy, do budowania naszego kapitału życia, to dobrze, żebyśmy zrozumieli, że dobre inwestowanie jest nudne.
Z czego zbudować prosty portfel?
Z czego będziemy budować prosty portfel, o którym będę dzisiaj mówił? Będzie to ETF, czyli Exchange Traded Fund – fundusz, który jest notowany na giełdzie. Możemy jednostki takiego funduszu kupić, tak jak np. akcje jakiejś spółki notowanej na giełdzie.
Interesują nas takie ETF-y, które replikują indeksy akcji, obligacji czy też towarów, dla prostoty będziemy mówić głównie o rynku akcji. Nie interesują nas żadne fikuśne ETF-y, które robią jakieś niezrozumiałe rzeczy. Właściwie nawet jeżeli by przyjąć, że tych ETF-ów są tysiące na świecie, to nam dosłownie wystarczy jeden ETF, żeby temat ogarnąć. A gdybyśmy zawęzili pole wyboru tylko do tych ETF-ów, które spełniają oczekiwania, jakie stawiam w tym odcinku, to właściwie mamy wybór ograniczony do kilku.
Potrzebujemy oczywiście konta maklerskiego, jeżeli chcemy zbudować taki prosty portfel, bo to jest miejsce, w którym możemy kupić takie fundusze ETF. Nie powinno nas to przerażać. To jest naprawdę prosta rzecz, prosta operacja. To być może brzmi jako coś, co jest zarezerwowane dla zaawansowanych inwestorów. Absolutnie tak być nie musi. Możemy to traktować tylko i wyłącznie jako narzędzie do realizacji naszego celu.
Musimy za to unikać na naszej drodze nie tylko tych szarlatanów, o których wspomniałem, ale również funduszy inwestycyjnych aktywnie zarządzanych. Ich opłaty są horrendalnie wysokie i to nawet 10 razy wyższe niż to, o czym dzisiaj będę mówił.
Dlaczego akcje (i być może obligacje/gotówka)?
Dlaczego chcemy nasz portfel zbudować w oparciu o rynek akcji i obligacji? Postaram się tylko tak pokrótce opowiedzieć. Otóż historycznie rynek akcji czy generalnie akcje jako klasa aktywów, to jest ta klasa, która generuje najwyższą stopę zwrotu powyżej inflacji.
Jeżeli dzisiaj mówimy dużo o inflacji i jak zabezpieczyć przed nią nasze ciężko zarobione pieniądze, to najlepszym sposobem na to jest właśnie zainwestowanie na rynku akcji.
Dla przykładu, od 1926 roku S&P 500 (wraz z dywidendami) generowało średnią stopę zwrotu powyżej dziesięciu procent, a po inflacji niemalże 7 procent, rok do roku. Oczywiście to nie oznacza, że to jest rok do roku jak od linijki, to jest uśredniony wynik dla tego długiego niemalże stuletniego okresu.
Gdybyśmy wzięli cały globalny koszyk rynku akcji z całego świata to mamy niemalże 9 proc. średniej stopy zwrotu rocznie. Powyżej inflacji jest to niemal 6 proc. A gdybyśmy sobie wzięli obligacje, to one oczywiście zarabiają mniej niż rynek akcji i tutaj możemy liczyć na około 2 proc. powyżej inflacji, a przynajmniej mogliśmy, ponieważ teraz czasy dla obligacji są trudne. W naszym przypadku obligacje w portfelu będą służyły przede wszystkim do tego, aby tylko i wyłącznie wprowadzić nieco spokoju w tym portfelu, jeżeli tego potrzebujemy, żebyśmy po prostu mogli spokojnie spać.
Jeżeli chcemy większej stopy zwrotu, to jedynym słusznym kierunkiem jest rynek akcji. O złocie już tutaj nie będę wspominał, ono się pojawia na przebitce. Swoją drogą wynik podany w tej tablicy jest zaburzony, ponieważ tak naprawdę na złoto jest sens spoglądać od lat 70. ubiegłego wieku, kiedy zostało „odłączone” od dolara. Przed latami 70. XX wieku złoto bardziej przypominało bony skarbowe – taka dygresja na boku.
Dlaczego nie tylko Polska?
Dlaczego mówię, że powinniśmy inwestować globalnie, dlaczego nie możemy np. ograniczyć tego swojego portfela inwestycyjnego tylko do Polski? Z prostego powodu: jak sobie spojrzymy na rynek akcji tak globalnie, to Polska tam zajmuje około 0,1 proc. Tak, to nie jest przejęzyczenie. Gdyby polska Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie nagle z jakiegoś powodu wyparowała, to zostałoby to wręcz niezauważone przez rynki kapitałowe na świecie, bo waga tego rynku jest po prostu znikoma – 0,1 proc. Dla porównania Stany Zjednoczone w tym momencie ważą w tym globalnym koszyku rynku akcji ponad 50 proc., Japonia to jest około 7 proc., Chiny około 5 proc. Chociażby z tego powodu warto inwestować szerzej niż tylko na naszym lokalnym rynku.
Gdyby polska Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie nagle z jakiegoś powodu wyparowała, to zostałoby to wręcz niezauważone przez rynki kapitałowe na świecie, bo waga tego rynku jest po prostu znikoma – 0,1 proc.
Są też jeszcze inne powody. Sytuacja, jaką mieliśmy np. w Japonii, w Niemczech w latach 20. ubiegłego wieku czy też w Chinach w ubiegłym wieku, czy w Rosji – kiedy giełdy wręcz zmasakrowały swoich inwestorów, którzy stracili większość swojego kapitału albo stracili wręcz wszystko. Dlatego też lepiej zdywersyfikować swój kapitał i inwestować globalnie.
Zerknijmy teraz, jak wygląda podział rynku akcji tak globalnie – to dla osób, które później będą kupowały te instrumenty do portfela, żeby lepiej się mogły rozeznać w nazewnictwie, jakie jest stosowane.
Otóż są firmy, które budują, tworzą indeksy, czyli takie benchmarki, które śledzą kondycję rynku akcji. I są indeksy, które pokazują, jak wygląda rynek akcji w Polsce, w Europie, pośród krajów rozwiniętych, no i również globalnie.
Gdybyśmy szli od najwyższego punktu, to firma MSCI (to taka firma, która m.in. bardzo często jest wykorzystywana właśnie przez dostawców ETF-ów do replikowania, czyli naśladowania tych indeksów) na szczycie stworzyła indeks, który się All Country World Index (ACWI), czyli mamy tu globalny rynek akcji. Jeżeli widzimy ETF-a, który naśladuje taki indeks, to oznacza, że to jest fundusz, który ma w sobie globalny koszyk akcji.
Gdybyśmy zaglądnęli do środka takiego indeksu, to możemy tam rozróżnić kilka mniejszych indeksów. To jest tak jak z tą rosyjską babeczką, matrioszką, z której się wyjmuje jedną za drugą, a każda kolejna jest coraz mniejsza. Globalny indeks rynku akcji możemy podzielić na dwie główne części: na kraje z gospodarkami rozwiniętymi i kraje z gospodarkami wschodzącymi.
Możemy wejść jeszcze głębiej i podzielić to np. geograficznie na Amerykę, na Europę, na Pacyfik, w odniesieniu zarazem do tych gospodarek rozwiniętych i wschodzących. Nas to specjalnie nie interesuje. To, co nas interesuje, to to, że chcemy inwestować najszerzej, jak się da. Nas interesuje szczyt tej piramidy indeksowej – MSCI All Country World Index, czyli globalny rynek akcji.
Jest też druga firma, która specjalizuje się w takich indeksach – FTSE, czyli Financial Times Stock Exchange. Dla porządku MSCI to jest Morgan Stanley Capital International. Te dwie firmy robią podobną robotę, tylko nieco inaczej to nazywają. To jest też biznes, tworzenie takich indeksów, ponieważ później takie indeksy mogą być licencjonowane, żeby ktoś z nich mógł korzystać, chociażby do tego, żeby stworzyć fundusz, który będzie naśladował taki indeks. Nie będę tu wchodził w szczegóły.
Jedna uwaga: nazwa MSCI World wskazywałaby, że jest to indeks globalny światowy, tymczasem to jest taka podpucha. Z jakichś prawdopodobnie historycznych powodów powstało coś takiego jak MSCI World i jest to światowy indeks, ale odnoszący się tylko do gospodarek krajów rozwiniętych. Owszem, jest to niemalże 90 proc. światowego rynku akcji, natomiast nie jest to cały rynek, nie ma tam gospodarek wschodzących. Dlatego też MSCI All Country World Index, czyli ACWI, to jest tak naprawdę taki prawdziwy światowy globalny indeks. OK, to taka dygresja.
Portfel #1
Przechodzimy do meritum tego odcinka i przedstawię przykładowe portfele. Pierwszy portfel jest oparty o jeden ETF. Zresztą obydwa są oparte o jeden ETF, ale w tym pierwszym przypadku mamy ETF, tzw. Multi-Asset, czyli ETF, który zawiera w sobie nie tylko globalny rynek akcji, ale zawiera również domieszkę obligacji. I mam tutaj na myśli ETF-y Vanguard LifeStrategy. Bardzo dokładnie takie ETF-y opisywałem u siebie na blogu i również nagrałem krótkie wideo na ten temat, jak to wygląda. Tutaj pokrótce opowiem.
Mamy cztery odmiany takiego funduszu ETF i one się między sobą różnią tylko tym, ile mamy w nich akcji, a ile obligacji. Taki najbardziej zachowawczy ETF to jest Vanguard LifeStrategy, który ma w sobie tylko 20 proc. akcji, a 80 proc. to są obligacje. Kolejny, bardziej już agresywny, to jest taki, który ma 40 proc. akcji, a 60 proc. obligacji, czyli wciąż obligacje przeważają. Kolejny, jeszcze bardziej agresywny, to jest 60 proc. akcji, a 40 proc. to obligacje.
Najbardziej agresywny ETF z tej rodziny to jest taki, w którym 80 proc. stanowią akcje, a 20 proc. stanowią obligacje. Dla jasności, to są akcje i obligacje globalne, czyli to nie jest tak, że inwestujemy w akcje jakiejś pojedynczej spółki, tylko pod spodem są tak naprawdę globalne koszyki zarówno akcji, jak i obligacji. I jeżeli ktoś chce dowiedzieć się więcej na ten temat, to zapraszam do materiałów, które wchodzą w szczegóły, natomiast tu jeszcze jeden komentarz.
Każdy z tych ETF-ów występuje w dwóch wersjach: akumulującej dywidendy i dystrybuującej. Zwykle tutaj doradzałbym, żebyśmy wybierali te, które akumulują dywidendę, dlatego że dzięki temu te spółki, które wchodzą w skład takiego ETF-a, automatycznie reinwestują wypłacane dywidendy, podnosząc też wycenę tego ETF-a. Ponadto nie mamy „problemu”, że gotówka nam spływa na konto, ale też nie mamy przede wszystkim obowiązku podatkowego, a co może być czasami jeszcze bardziej kłopotliwe – obowiązku rozliczenia takiej dywidendy. Generalnie polecam ETF-y, które akumulują dywidendy.
Generalnie polecam ETF-y, które akumulują dywidendy
I co takie ETF-y mogą nam wskórać, jeżeli sobie kupimy takiego ETF-a do portfela? W ramach swojego „researchu” stworzyłem symulacje, jak takie portfele zarabiały historycznie. Mówię, jak zarabiały historycznie, dlatego że to są nowe ETF-y, które powstały w grudniu 2020 roku, więc tak naprawdę ich historia w momencie tego nagrania ma niewiele ponad pół roku.
Najbardziej agresywny ETF, który ma najwięcej akcji w sobie, zarabiał od 1988 roku do końca 2020 roku ok. 8,7 procenta, tracąc przy tym ok. 46 proc., czyli w pewnym momencie nasz portfel mógł stopnieć niemalże o połowę, jeżeli chodzi o jego wartość. Nie będę tutaj przedzierał się przez całą tabelkę, jak wyglądają wszystkie wyniki dla wszystkich ETF-ów, ale dla przykładu najbardziej konserwatywny portfel (20 proc. akcji – 80 proc. obligacji) zarabiał 7 proc., ale przy tym miał o wiele mniejsze maksymalne obsunięcie kapitału, bo zamiast o połowę nasz kapitał stopniał tutaj o niespełna 15 proc.
I teraz komuś może się wydawać, że różnica między 7 a 8,7 proc. w skali roku jest niewielka. Warto sobie rzucić taką symulację chociażby do Excela i zobaczyć jak stopa zwrotu 1,7 proc. (8,7 versus 7 proc.) wpływa na wartość naszego portfela, np. po 20-30 latach. Jest to ogromna różnica.
To, co jest istotne tutaj, to to, żebyśmy nie starali się maksymalizować za wszelką cenę tylko i wyłącznie zysku. Jasne, że czysto matematycznie portfel 80/20, czyli tam, gdzie mamy więcej akcji niż obligacji, generuje większą stopę zwrotu, ale też musimy mieć silniejszy żołądek, jak to się mówi. I jeżeli ktoś będzie miał problem z tym, żeby przechodzić przez obsunięcia, przez to, że jego portfel po prostu traci niemalże połowę swojej wartości, to warto sobie dokupić trochę świętego spokoju kosztem potencjalnych zysków w przyszłości i jednak zdecydować się na większy udział obligacji w portfelu.
To może brzmieć mało ambitnie, bo powinniśmy być ze stali niczym Chuck Norris i oczywiście inwestować w akcje pod korek. Fajnie by było, gdybyśmy mogli to zrobić, ale tak naprawdę inwestowanie jest w sensie emocjonalnym trudniejsze, niż nam się wydaje i nadmierna pewność siebie to jest grzech numer jeden. Dlatego też nie oszukujmy samych siebie, lepiej jest inwestować w portfel nawet nieco bardziej konserwatywny, ale robić to z dyscypliną, niż postarać się wrzucić do naszego portfela akcji pod korek, bo chcemy maksymalizować swój zysk, a później panikować w najgorszym możliwym momencie, czyli wtedy, kiedy będą spadki na rynku.
To, co jest jeszcze fajne w takim ETF-ie Vanguard LifeStrategy, to to, że tam właściwie wszystko dzieje się z automatu, tzn. kupujemy sobie takiego ETF-a i on po prostu sobie działa. Nic nie musimy robić, nic nie musimy kombinować, kupujemy i trzymamy nawet 30 lat w portfelu, co najwyżej dokupujemy kolejne jednostki i to wszystko. Cały przepis na portfel, cały „sekret” inwestycyjny.
Portfel #2
No dobrze, ale jest też drugi portfel, jaki przygotowałem i on jest oparty na ETF-ie, który również ma ekspozycję na globalny indeks akcji. Jak zauważyliście, LifeStrategy w tej najbardziej agresywnej formie miał 80 proc. akcji, a 20 proc. obligacji. Nie ma tam takiej wersji ETF-a LifeStrategy (przynajmniej na Europę), który by nam dał 100 proc. ekspozycji na akcje. Załóżmy jednak, że ktoś naprawdę chce inwestować 100 proc. swojej gotówki w akcje, to tam takiego LifeStrategy nie ma. Nie ma, jeżeli chodzi o marketingowe nazewnictwo, ale tak naprawdę nawet Vanguard ma taki wariant ETF-a, ale również wiele innych firm, bo są po prostu ETF-y, które, jak już mówiłem wcześniej, naśladują globalny indeks akcji. Interesują nas tutaj ETF-y, które replikują dwa indeksy: jeden z dwóch indeksów MSCI All Country World Index, czyli ACWI lub jego odpowiednik FTSE All-World.
Oczywiście są pewne niuanse między tymi indeksami, np. w FTSE All-World Polska jest uznawana jako kraj rozwinięty, a w MSCI jako kraj o gospodarce wschodzącej. Uwierzcie mi, że w długim terminie różnice między tymi indeksami są absolutnie pomijalne, więc szkoda., jeżeli nie chcemy się doktoryzować, robić tutaj jakiejś wielkiej analizy, czym te indeksy się różnią między sobą. O wiele ważniejsze jest to, że jak już zainwestujemy w konkretny ETF replikujący taki indeks, żebyśmy mieli świadomość tego, co robimy, dlaczego to robimy i żebyśmy to po prostu robili. Takie dyskusje akademickie są może fajne, ale powiedzmy jako dodatek dla pasjonatów, a załóżmy, że ten odcinek nie jest dla pasjonatów.
Przykładowo taki ETF na globalny koszyk akcji Vanguarda, który replikuje indeks FTSE All-World ma w sobie ponad cztery tysiące spółek, czyli kupując jednostkę jednego ETF-a mamy od razu koszyk czterech tysięcy globalnych spółek z całego świata.
Gdybyśmy chcieli sami robić to na piechotę, to w ogóle nie ma opcji, żebyśmy to zrobili oszczędzając jakieś tam wręcz drobniaki, mając w portfelu kilkanaście, może kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nawet gdybyśmy mieli kilka milionów, to ciężko byłoby nam zbudować portfel, który byłby oparty o cztery tysiące spółek z całego świata i to jeszcze w odpowiednich proporcjach, i jeszcze do tego odpowiednio tym zarządzać. To nie jest wyryte w kamieniu, że te cztery tysiące spółek, które weszły do indeksu sto lat temu, są na kolejne 100 lat do przodu.
Cały czas ten indeks, jak powiedziałem, sam się oczyszcza. Słabe spółki wypadają, a mocniejsze wchodzą. Mówiąc krótko, zawsze mamy te zwycięskie spółki czy zwycięskie kraje w portfelu. Jeżeli ktoś próbuje przewidywać, czy Stany Zjednoczone już się kończą, a może Chiny będą kolejnym hegemonem, no to nie musi się tutaj obawiać. Inwestując w taki indeks zawsze będzie miał zwycięzców w portfelu. Jeżeli Chiny będą mieć coraz większy udział na świecie, to również w tym indeksie Chiny będą mieć coraz większy udział.
Inwestując w taki indeks zawsze będziemy mieli zwycięzców w portfelu. Jeżeli Chiny będą mieć coraz większy udział na świecie, to również w tym indeksie Chiny będą mieć coraz większy udział
Mamy tutaj do wyboru tak naprawdę kilkanaście różnych ETF-ów, które replikują takie indeksy. Jakbyśmy sobie weszli czy to do mojego oprogramowania System Trader, gdzie jest baza ponad 2,6 tys, ETF-ów, czy też weszlibyśmy na portal www.justetf.com, to zauważymy, że ETF-ów, które replikują FTSE All-World i MSCI All Country World Index, jest co najmniej kilkanaście. Ja wybrałem tutaj kilka takich, które wydają mi się najbardziej sensowne, co nie znaczy, że tylko i wyłącznie ja mam rację.
Wyjaśnię: osobiście w jednym ze swoich rachunków emerytalnych kupuję taki ETF. Firma Vanguard buduje ETF-a, który replikuje indeks FTSE All-World. To jest ETF, który ma opłatę 0,22 proc., a tak naprawdę, gdybyśmy się przyjrzeli temu bliżej i zbadali tzw. tracking difference, czyli to, ile zarabia ETF, a ile zarabia ten syntetyczny indeks, który ETF ma replikować, to się okazuje że tak naprawdę ten ETF jest praktycznie za darmo, dosłownie za darmo. Takie rzeczy się zdarzają.
I znów nie chcę się tutaj rozwodzić, dlaczego tak się dzieje, dlaczego to jest możliwe. Jest to możliwe chociażby z tego powodu, że mogą oni pożyczać akcje do krótkiej sprzedaży, mogą robić dodatkowy zysk. W ogóle Vanguard to jest firma, która naprawdę na pierwszym miejscu stawia interesy inwestorów, ale jej model działania to jest temat na inną historię. Jest to po prostu megatani ETF. Praktycznie można powiedzieć za darmo, bo nawet te 0,22 proc. de facto oni w dużej mierze odrabiają poprzez to, jak prowadzą tego ETF-a.
Ale są też jeszcze inne ETF-y, godne przynajmniej zainteresowania np. Xtrackers MSCI ACWI czy SPDR na ten sam indeks czy iShares. Wybór zależy tu przede wszystkim od tego, do których mamy dostęp u naszego brokera lub też który jest najtańszy. Tak jak powiedziałem, korzystam z FTSE All-World, bo jest to Vanguard, generalnie lubię tę firmę, natomiast tak naprawdę znów to są niuanse.
Nawet jeżeli weźmiemy tego, który by wydawał się teoretycznie najgorszy, to nie będą game changery, że nagle ktoś będzie dwa razy bogatszy po 30 latach, tylko dlatego że zamiast indeksu globalnego firmy Vanguard wybrał np. iShares. No tak się nie stanie. Natomiast są tutaj pewne niuanse, jeżeli ktoś chce się w to zagłębiać, to bardzo proszę. A jeżeli nie, to może też kupić sobie Vanguarda FTSE All-World i na pewno „będzie pan zadowolony„, jak to się mówi.
Jeszcze raz podkreślę: preferowane są wersje akumulujące dywidendę, czyli nie te ETF-y, które wypłacają dywidendę, tylko te, które ją akumulują.
Ile takie ETF-y na globalny rynek akcji mogły zarobić? Wrzuciłem to do swojego oprogramowania od 1926 roku do końca 2021 roku. Już to pokazywałem czy mówiłem o tym wcześniej, tutaj mam to tylko zbadane dla dłuższego okresu. Średnia roczna stopa zwrotu wynosiła tu 9,3 procenta, a maksymalne obsunięcie 65 procent, czyli całkiem mocno. Wyobraźcie sobie, że wasz portfel traci 65 procent i co gorsza wychodzenie z tego obsunięcia na powierzchnię wody trwa niemal sześć i pół roku, ponad 2300 dni. Natomiast gdyby wziąć te wszystkie lata zbiorczo, to mamy 74 lata zyskowne, a 22 lata stratne.
Ci, którzy oglądają odcinek w formie wideo, mają tutaj piękną, imponującą linię kapitału, która się w górę. Oczywiście to jest horyzont czasowy, który nie jest horyzontem czasowym przeciętnego inwestora, bo sięgamy 1926 roku. Ale to obrazuje, że inwestowanie w globalny rynek akcji ma sens. I tak jak też powiedziałem, taki ETF na globalny rynek akcji możemy traktować jako formę Vanguard LifeStrategy 100 proc., czyli takiego, w którym mamy 100 proc. akcji. Jak mówiłem, LifeStrategy w tej najbardziej agresywnej formule ma tylko 80 proc. akcji. Tylko albo aż.
Możemy też zrobić coś takiego, że świadomie zrezygnujemy z LifeStrategy, dlatego że tam są obligacje, które nie są obligacjami polskimi. Ponadto, jak kiedyś w przyszłości będziemy chcieli wypłacać pieniądze z naszego rachunku, to musielibyśmy sprzedawać jednostki, które zarazem zawierają akcje i obligacje, a z jakichś powodów może nam to wcale nie być na rękę.
Dlatego całkiem sensownym pomysłem jest zrobienie czegoś takiego, że kupujemy sobie ETF-a na globalny rynek akcji, np. FTSE All-World, czyli mamy 100 proc. akcji w ETF-ie. W portfelu mamy też część naszego kapitału, zupełnie być może nawet poza rachunkiem maklerskim w formie gotówki, może nawet na lokacie, może w postaci obligacji skarbowych, bo po prostu chcemy mieć pieniądze, które są w naszej lokalnej walucie. Do tego jeszcze też przejdziemy.
Komentarz do przykładowych portfeli
Bez względu na to, w którą stronę pójdziemy, czy wybierzemy LifeStrategy, czy wybierzemy np. FTSE All-World czy MSCI All Country World Index ETF, to w każdym przypadku mamy portfele bezobsługowe, że właściwie jedyne, co naprawdę robimy, to dopłacamy lub wypłacamy kapitał z rachunku, jeżeli potrzebujemy, to wszystko.
Wyniki takich portfeli, gdybyśmy wzięli sobie na tapet okres 15-30 lat, pobijają niemal 100 proc. wyników wszystkich funduszy inwestycyjnych. Naprawdę to nie jest ściema. Jeżeli ktoś chce zgłębić ten temat, to jest coś takiego jak SPIVA – S&P Indices Versus Active – strona firmy, która tworzy z kolei indeksy S&P, np. S&P500. Oni pokazują zestawienia, jakie wyniki mają fundusze inwestycyjne versus pasywne indeksy. I tutaj się okazuje, że te pasywne indeksy czy pasywne fundusze pobijają aktywnych graczy. A im więcej czasu upłynie, tym ta przewaga jest większa.
Po 15 latach mniej więcej 90-95 proc. aktywnie zarządzanych funduszy inwestycyjnych przegrywa. Gdybyśmy przesunęli ten horyzont jeszcze dalej, na 30 lat, to de facto tylko jakieś wyjątki mogą pobić indeks.
Pasywne fundusze pobijają większość aktywnych graczy. A im więcej czasu upłynie, tym ta przewaga jest większa. Po 15 latach mniej więcej 90-95 proc. aktywnie zarządzanych funduszy inwestycyjnych przegrywa
Stąd pytanie, czy jesteśmy w stanie ustrzelić teraz taki fundusz, który po 30 latach pobije indeks, jeżeli wiemy, że i tak 99,9 proc. tych funduszy przegrywa? Jest to cholernie ciężkie, to jest bardzo trudny temat. Jeżeli ktoś by chciał to robić, po prostu nie ma to sensu, to się nie spina matematycznie.
Warto zwrócić uwagę, że jeżeli nasz portfel po dodaniu obligacji czy gotówki zarabia rocznie 3-4 proc. powyżej inflacji, to nawet jeżeli to brzmi jak nudziarstwo, uwierzcie mi, że to może zapewnić nam wolność finansową, jeżeli tylko nasze nadwyżki finansowe są na odpowiednio wysokim poziomie. Przykładowo, jeżeli odkładamy co najmniej połowę swoich dochodów, to być może zamiast to robić 40 lat, możemy to robić 10-20 lat i mieć taki kapitał, który odłożony i pomnożony w międzyczasie pozwoli nam do końca życia spokojnie żyć. Wystarczy dosłownie portfel złożony z jednego ETF-a plus ewentualnie mieć jeszcze gdzieś tam na uboczu obligacje, gotówkę, aby mieć znakomity portfel na całe życie, aby mieć w ogóle inwestowanie załatwione po wsze czasy i nie musimy już szukać niczego więcej. Serio.
(Wasze) pytania i moje odpowiedzi
To właściwie tyle, jeżeli chodzi o meritum tego odcinka, natomiast postanowiłem odpowiedzieć na często pojawiające się pytania. Pytania, które się przewijają, czy to np. u mnie na grupie facebookowej, czy pytania, które się pojawiają gdzieś tam w mailu do mnie, czy też po prostu pytania, które być może po tym materiale wam się będą nasuwały. Na kilka takich pytań postaram się teraz odpowiedzieć.
Czy to wszystko nie jest zbyt piękne?
Pierwsze pytanie: „Czy to wszystko nie brzmi zbyt pięknie, aby to mogło być prawdziwe, bo jest coś takiego, że jak coś brzmi zbyt pięknie, to pewnie nie jest prawdą?”
Generalnie: tak, powinniśmy taką zasadę stosować. Technicznie inwestowanie może wyglądać prosto i tutaj nie ma żadnego haczyka. I to jest absolutnie wszystko, co nam będzie potrzebne, jeżeli nie chcemy po prostu czegoś więcej. Ale jeżeli nie chcemy, możemy na tym poprzestać, jest wszystko jak najbardziej OK.
Musimy natomiast pamiętać, że inwestowanie jest proste, ale nie jest łatwe. Gdy są spadki na rynku, gdy rynek ogarnia panika, to ciężko jest nam wyzbyć się emocji w ogóle. Nawet gdybyśmy byli na to przygotowani, ciężko jest psychicznie znosić to, jak media mówią: „Tak, są spadki, ale tym razem te spadki są inne. No były wcześniej spadki, lata temu, ale to było wszystko jasne, oczywiste. Były spadki, jest OK, ale tym razem to są takie spadki, bo tyle nadrukowali albo po prostu Marsjanie nas najechali.” W ogóle, że „tym razem jest inaczej” i to „tym razem jest inaczej” pojawia się zawsze, zawsze jest „inaczej”.
Tylko zawsze jest to samo na końcu, czyli są spadki, a później odbicie. Czy to brzmi zbyt pięknie? Musicie mieć świadomość tego, że jeśli coś jest proste, to nie znaczy, że to jest łatwe, dlatego musicie dobrać odpowiednią ilość ryzyka w postaci zmienności w portfelu, aby z tym sobie poradzić. Krachy zdarzały się, będą się zdarzać, są one wręcz niezbędne, pożądane, bo oczyszczają atmosferę, można tak powiedzieć w skrócie. I za każdym razem ta narracja będzie inna, i za każdym razem będą nam wmawiać różni eksperci i guru, że „tym razem jest inaczej”, i że oni to wszystko przewidzieli, i w ogóle jest bardzo źle, no chyba że chcecie np. kopiować ich ruchy inwestycyjne albo np. kupić cudowny fundusz inwestycyjny, albo coś jeszcze, albo coś jeszcze. Generalnie musicie mieć swój plan działania i za nim podążać, i po prostu znieczulić się na te komentarze.
Czy koniecznie należy inwestować w globalny rynek akcji?
„A czy koniecznie musi być globalny indeks akcji w portfelu?” No cóż, jeśli to możliwe, to ja bym szedł w globalny portfel akcji, bo generalnie daje to nam większe rozproszenie ryzyka. Tutaj nie chodzi o maksymalizację zysku, dla jasności. Jasne, że gdybyśmy w ostatnich dziesięciu latach mieli S&P 500 w portfelu, to zarobilibyśmy więcej niż mając globalny portfel akcji. Ale wiedz, że była pierwsza dekada XX wieku, kiedy S&P 500 naprawdę sobie słabo radził i wtedy światowy rynek akcji radził sobie lepiej. Natomiast jak inwestujemy globalnie, to mamy tam i Stany Zjednoczone, i Chiny, i Polskę również. To prawda, w bardzo niewielkiej wielkości, ale jednak i generalnie ja bym się skłaniał ku temu.
Jeżeli ktoś z jakiegoś powodu chce się ograniczyć np. tylko do MSCI World, czyli do krajów rozwiniętych, które stanowią de facto około 90 proc. tego światowego tortu rynku akcji albo tylko do S&P 500, to najpewniej w długim terminie również będzie zadowolony. Może być okres, gdzie te turbulencje będą bardziej dotkliwe, natomiast to też da radę. Ale jeżeli jest to możliwe, to jednak szedłbym w indeks globalny.
Gdzie otworzyć konto?
„A gdzie otworzyć konto?” Praktyczne pytanie i praktyczna uwaga: warto na początek, kiedy inwestujemy swoje pieniądze, wykorzystać darmowe obiady, czyli wykorzystać np. to że możemy być zwolnieni z podatków albo mieć preferencyjne podatki. Mam na myśli np. konta emerytalne – indywidualne konto emerytalne (IKE) czy indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). To nie jest odcinek na ten temat, ale jeżeli takich kont nie macie, to warto swoje nadwyżki najpierw skierować właśnie tam, bo dzięki temu możemy po prostu minimalizować obciążenie podatkowe.
Jeżeli chcemy otworzyć takie konto w formie właśnie konta maklerskiego, to póki co możemy zrobić to tylko i wyłącznie przy pomocy polskich domów maklerskich. Ja np. mam w BOŚ, ale możecie sobie np. w mBanku otworzyć czy może inne domy maklerskie w Polsce to oferują, bo szczerze mówiąc tego nie śledzę.
Jak już wykorzystamy limity IKE i IKZE, a nadal mamy nadwyżki finansowe, to wtedy możemy, a właściwie musimy inwestować na koncie opodatkowanym, bo innej alternatywy nie ma. Te limity na IKE/ IKZE są całkiem spore, dla przykładu w 2021 roku na IKE to jest ponad 15 tys. złotych, na IKZE to jest ponad 6 tys., a jak jesteśmy przedsiębiorcami to ponad 9 tys.
Mówiąc krótko, od osoby, jakbyśmy sobie połączyli IKE i IKZE, możemy mieć limit wpłat rocznych między 22 a 25 tys. złotych. Jeżeli dotyczy to pary, to nawet może to być 50 tys. Jeżeli jest mąż i żona, to mogą razem z tych limitów korzystać i mają nawet do 44-50 tys. w skali roku; w zależności od tego, jakie w IKZE będą nam przysługiwały limity – jeżeli mamy firmę czy jesteśmy na etacie, no to będzie ten limit mniejszy.
Natomiast warto z tego korzystać, dlatego że takie konta dają nam z automatu pewną przewagę, taką że nie musimy zapłacić tego co normalnie musielibyśmy zapłacić, jeżeli chodzi o fiskusa.
Jak już działamy na opodatkowanych kontach (załóżmy, że odłożyliśmy sobie na IKE/ IKZE, ale wciąż jeszcze mamy nadwyżki) to tam z kolei warto odraczać podatki. W jaki sposób? W przypadku takiego prostego portfela (to jest też kolejna jego zaleta, jak i tych portfeli, o których mówię w tym odcinku) możemy sobie kupić te ETF-y i trzymać je tak długo, jak to tylko możliwe, nie sprzedając niczego.
Nawet jeżeli ten ETF zarobi nam 1000 proc., to nie zapłacimy złamanego grosza polskiemu fiskusowi tytułem podatku, bo nie realizujemy zysku i póki co tutaj podatku nie ma. Możemy odraczać ten podatek niemalże w nieskończoność, czyli jest to taka forma darmowej pożyczki od państwa, bo normalnie to byśmy musieli zapłacić ten podatek każdego roku, ale tu pomimo że mamy zysk i może on być bardzo imponujący, to możemy latami nie płacić tego podatku do momentu, kiedy nie sprzedamy jednostki ETF-a z zyskiem.
Możemy sobie kupić ETF i trzymać tak długo, jak to tylko możliwe, nie sprzedając niczego. Nawet jeżeli ETF zarobi nam 1000 proc., to nie zapłacimy złamanego grosza polskiemu fiskusowi tytułem podatku
Dla jasności: to nie jest tak, że zupełnie podatków nie ma, nawet jeżeli działamy na koncie IKE/ IKZE, bo w spółkach, które wypłacają do ETF-a dywidendy, może się pojawić tzw. podatek u źródła. Z punktu widzenia inwestora może być to zupełnie niewidoczne, nie chcę już komplikować. I tak będziemy tutaj optymalni podatkowo.
Co z ryzykiem walutowym?
„A co z ryzykiem walutowym?” Inwestujemy w globalny rynek akcji, no to mamy oczywiście różne waluty w portfelu. Mamy na dzień dobry ponad 50 proc. dolara, bo mamy tam ponad 50 proc. Stanów Zjednoczonych. Ten dolar pojawi się jeszcze w innych krajach, mamy też inne waluty – jena, walutę chińską, brytyjską i euro. Mamy cały koszyk. Im dłuższy okres (jak wcześniej powiedziałem, minimum 5-10 lat, musimy założyć tutaj horyzont czasowy), tym to ryzyko walutowe jest mniejszym ryzykiem, jest wręcz naszym sprzymierzeńcem, bo dodatkowo zdywersyfikujemy sobie waluty.
Jeżeli chodzi o rynek akcji, to nie ma sensu się zabezpieczać walutowo w długoterminowym portfelu. Natomiast jeżeli chodzi o część obligacyjną, no to tutaj jeżeli np. nie korzystamy z Vanguard LifeStrategy, który ma w sobie obligacje i być może to jest właśnie powód, dla którego nie chcemy tego LifeStrategy kupić, bo ma te obligacje zagraniczne, to możemy sobie kupić obligacje, które są w polskim złotym.
Np. możemy sobie wejść na stronę www.obligacjeskarbowe.pl kupić sobie tam tzw. obligacje detaliczne i mieć problem załatwiony (dla jasności — nie inwestuje w takie obligacje). Albo możemy mieć pieniądze na lokacie w banku, gdzie będą zjadane przez inflację. Oczywiście, że dzisiaj te obligacje nie płacą tak, jak byśmy chcieli, żeby płaciły, nawet te obligacje, które mają chronić przed inflacją, nie do końca chronią, jak jeszcze do tego dołączymy podatki. Tutaj nie chodzi o to, żeby maksymalizować stopę zwrotu, ale żeby maksymalizować prawdopodobieństwo tego, że z dyscypliną będziemy realizować swój plan inwestycyjny.
To tyle. Tak jak mówiłem, jeżeli chodzi o akcje, to nie ma sensu się zabezpieczać, bo traktujemy to jako dywersyfikację.
Jako taki przykład pokażę jeszcze Turcję. Lira turecka 10 lat temu kosztowała niemal pół euro, no 45 centów. Dziś lira kosztuje mniej niż 10 centów. Wyobraźcie sobie, przenosząc to na nasz polski grunt, że euro, które dzisiaj kosztuje 4,5 złotego, kosztuje nagle np. 20 albo 25 złotych. To jest ten poziom dewaluacji waluty. To jest masakra, dosłownie.
Dzięki temu, że inwestujemy w globalny rynek akcji, jesteśmy odporni na takie scenariusze. Dla jasności: nie mówię, że tak się stanie z polskim złotym, jak się stało z lirą turecką, ale chcę powiedzieć tylko tyle, że mając globalny rynek akcji przede wszystkim mamy praktycznie gwarancję, że nasz kapitał będzie chroniony, jeżeli chodzi o wartość, względem głównych walut światowych. A dość ciężko mi sobie wyobrazić, że nagle polski złoty będzie walutą numer jeden na świecie, że wszyscy na świecie będą stosować polskiego złotego.
Co zamiast ETF-ów?
A jeżeli ktoś nie chce kupować ETF-ów, to może robo-doradca, bo pojawiają się takie usługi w Polsce. Portfel oparty o jeden fundusz ETF tak naprawdę nie wymaga żadnego wysiłku z naszej strony i można powiedzieć, że to jest taka forma rob- doradcy. Jeżeli kupimy sobie LifeStrategy ETF-a albo ETF-a na globalny rynek akcji, to mamy de facto podobną sytuację, jak w przypadku robo-doradcy. Wciąż zyskujemy to, że inwestowanie w takiego ETF-a może być tańsze, w tym przypadku 2-5 razy tańsze nawet, niż gdybyśmy korzystali z usług robo-doradców, które w Polsce są wciąż jeszcze dość drogie.
Gdybyśmy naprawdę z jakichś powodów nie chcieli inwestować samodzielnie w ETF-y, to prawdopodobnie ja sam bym wtedy również korzystał z robo-doradcy, jako alternatywy zdecydowanie lepszej niż inwestowanie w aktywnie zarządzane fundusze inwestycyjne. Zaletą robo-doradcy jest na pewno to, że możemy regularnie wpłacać niewielkie kwoty.
Są też tzw. fundusze indeksowe, bardzo podobne do ETF-ów, tylko że nienotowane na giełdzie. W Polsce ich wybór jest niewielki, jest inPZU i jeszcze chyba jedna firma. OK, jest tam więcej, ale jakbyśmy odnieśli się do rynku globalnych akcji, to praktycznie wybór jest bardzo niewielki.
Niestety te fundusze bywają bardzo drogie lub megadrogie i jeśli miałbym rezygnować z ETF-a, to pewnie poszedłbym i tak w robo-doradztwo niż w takie fundusze indeksowe, które są dostępne w Polsce. Jedyną zaletą funduszy indeksowych znów może być to, że korzystając np. z takiego inPZU możemy tam wpłacać niewielkie kwoty. Ale to też nie powinno być problemem, bo nawet jeżeli wpłacam niewielkie kwoty, to można ten temat ugryźć z innej strony.
Jaką minimalną kwotę można zainwestować w ETF-y (i kiedy ma to sens)?
Przykładowo: ETF LifeStrategy kosztują za jednostkę około 25-30 euro, czyli powiedzmy jedna jednostka ETF-a – 120-140 złotych. Taki najdroższy ETF, jaki tutaj znalazłem, ale też nie przeszukiwałem jakoś dogłębnie, to był SPDR na MSCI All Country World Index. Jedna jednostka takiego ETF-a kosztuje 161 euro, czyli 700 złotych, coś w tych okolicach. Mogłoby się wydawać, że to jest dużo, w tym znaczeniu, że musimy zainwestować co najmniej 700 złotych. Tak naprawdę to jest troszkę gorzej, bo musimy jeszcze tutaj uwzględnić koszty przewalutowania, ale nawet to nie jest najgorsze co prowizje maklerskie.
Przykładowo w Domu Maklerskim BOŚ prowizja od zakupu wynosi 0,29 proc., ale nie mniej niż 7 euro, czyli żeby faktycznie to było 0,29 proc., to musimy kupić ETF-ów za kwotę około 2400 euro, czyli za co najmniej 10 tys. złotych. W przypadku konta IKZE to w ogóle może być problem, bo np. limit wynosi 6 tysięcy. Wtedy można to rozwiązać na kilka sposobów, można np. zrobić coś takiego, że w ogóle będziemy kupować co dwa lata i wpłacamy sobie pieniądze na koniec grudnia i na początek stycznia, łączymy te dwie wpłaty i jeżeli wtedy mamy nawet 2×6 tys., to mamy już 12 tys. i wtedy za 12 tys. kupujemy ETF-y, żeby mieć tę minimalną prowizję.
Jeżeli mamy np. IKE, gdzie te limity są większe i wpłacamy 15 tys., to też nie ma sensu robić tych zakupów co miesiąc, co tydzień. To nie spowoduje, że nasz portfel będzie lepiej zarabiał. Naprawdę można to maksymalnie uprościć. Wpłacamy raz w roku np. pełny limit, 15 tys. złotych i kupujemy wtedy za całość. Albo generalnie róbmy tak, że wpłacamy większe środki, które pozwolą nam nie przepłacać na tych prowizjach. To, że potrzymamy ten limit rocznej wpłaty przez rok na naszej lokacie itd. nie jest może miłe, ale z kolei po co bardzo przepłacać na prowizjach.
Oczywiście to może się różnić między różnymi domami maklerskimi, więc trzeba to sobie policzyć, uwzględnić. Generalnie nie ma nic złego w tym, żebyśmy, jeżeli jesteśmy w fazie akumulacji, budowania naszego kapitału, dopłacali do tego portfela raz w roku czy nawet raz na dwa lata, jeżeli robimy to w ramach kont emerytalnych, żeby móc połączyć te limity z dwóch lat. Nie musimy tego robić raz na miesiąc, to nie jest problem.
Jeżeli chcemy automatyzować proces oszczędzania, odkładania kapitału, możemy raz na miesiąc mieć dedykowane konto, rachunek w naszym banku, gdzie będzie po prostu sobie to działało na jakimś tam śmiesznym procencie na lokacie. A jak się uzbiera odpowiednia kwota, np. 10 tys. złotych, nieco więcej, to wtedy wpłacamy to sobie na rachunek maklerski i kupujemy ETF-y. To nie jest żaden problem, to jest jak najbardziej akceptowalne rozwiązanie.
Natomiast nie ma sensu kupowanie jednej jednostki LifeStrategy za 25 euro, która będzie kosztowała około 100 złotych i zapłacenie 7 euro prowizji. To byłby absurd, że płacimy 30 proc. czy coś w tych rejonach wartości zakupu w postaci prowizji. Tego musimy absolutnie unikać.
I oczywiście tutaj panowie z funduszy inwestycyjnych powiedzą: „O, widzicie to jednak z tymi ETF-ami nie jest tak łatwo”. Otóż jest łatwo, jeżeli się do tego podejdzie z głową. Zdecydowanie lepiej jest pokisić kapitał przez rok, a nawet dwa i kupić ETF-a z myślą o emeryturze za 10, 20, 30 lat, niż wpaść w sidła tych szarlatanów i płacić im 2,5 proc. co roku i później zamiast mieć na końcu kapitał rzędu np. miliona złotych mieć 500 tysięcy złotych. Tylko dlatego, że te opłaty nam tak mocno dały się tutaj we znaki.
Zdecydowanie lepiej jest pokisić kapitał przez rok, a nawet dwa i kupić ETF-a z myślą o emeryturze za 10, 20, 30 lat, niż wpaść w sidła tych szarlatanów i płacić im 2,5 proc. co roku
Czy korzystam z podobnych rozwiązań jak w tym materiale?
Czy to nie jest tak, że tylko tutaj teoretyzuję, namawiam do czegoś, a sam tego nie robię? Otóż ja „w rodzinie” mam pod opieką dwa konta IKE i dwa konta IKZE. I na jednym z kont IKE, a być może docelowo również na drugim koncie IKZE, stosuję ETF-y FTSE All-World Vanguard, no i mam też ETF-y na WIG20, WIG40. Powiedzmy, że ja nieco się wyłamuję z takiego kanonu człowieka, który chce maksymalnie sobie uprościć portfel, czasem trochę to utrudniam, chociaż generalnie jestem z natury leniwy, jeżeli chodzi o inwestowanie. Natomiast nie ukrywam, że lubię inwestować aktywnie, co wynika z tego, że jest to zarazem moja pasja. Większość mojego portfela jest tak zarządzana.
Z ciekawości zrobię może sobie taki eksperyment, gdzie jedna część kont emerytalnych będzie zupełnie pasywna, chociażby ten FTSE All-World, być może jeszcze domieszka polskiej giełdy, ale również w formie ETF-ów i konto zarządzane aktywnie. Zobaczymy np. za 20-30 lat, co dało lepszy wynik. Generalnie polskie akcje, które gdzieś tam kupuję, to jest taki „lukier”, który być może podkręci wyniki, a być może nie.
Gdybym jednak szukał maksymalnej prostoty, najpewniej wszystko miałbym w ETF na FTSE All-World + zapasy gotówki/obligacji w lokalnej walucie.
Czy nie wierzę w możliwość pobijania rynku?
Kto chce być przeciętnym inwestorem? 🙂 To jest takie wręcz „nieamerykańskie”, jak mówili Amerykanie. Gdy Jack Bogle proponował pasywny fundusz w latach 70., to mówiono: „Nie, to się nie ma szans przyjąć.” Kto chce inwestować w szeroki rynek i mieć taki wynik jak szeroki rynek? Po to się inwestuje, żeby mieć więcej…
Uważam, że rynki można pobijać, wbrew temu, co mówią niektórzy dogmatycy, choć większość nie powinna tego próbować, bo większość robi to bez żadnego planu albo wydaje im się tylko, że mają plan. Na pewno próba aktywnego zarządzania portfelem wymaga mimo wszystko większego zrozumienia, większego zaangażowania, bo może dojść do takich momentów, gdzie faktycznie będziemy przez długi okres pobijani przez szeroki rynek. Dobrym przykładem jest chociażby Warren Buffett od roku 2009, który nie pobija szerokiego rynku, jakim jest S&P500 w Stanach Zjednoczonych, i dalej robi swoje.
Natomiast zarazem inwestor pasywny, jak i aktywny, podlega tym samym emocjom i tak samo może popełnić błędy. Inwestowanie pasywne jest tylko z pozoru proste, natomiast w chwilach paniki na rynku nikt nie lubi obserwować jak jego portfel topnieje o być może nawet dziesiątki procent. Pokusa wyłamania się z podążania za obranym planem może być wówczas OGROMNA.
W każdym przypadku, czy to w portfelu aktywnym, czy pasywnym, musimy mieć policzalną i weryfikowalną strategię. Opisywałem np. szeroko u siebie na blogu, bardzo lubię i stosuję strategię GEM – Global Equity Momentum. Obecnie większość mojego portfela jest de facto zarządzana aktywnie, natomiast docelowo planuję u siebie (zobaczymy, jak to będzie w praktyce) około 50-procentowego udziału takiego portfela pasywnego. Pewnie jeszcze mi to zajmie, być może nawet kilka lat, żeby dojść do takiego poziomu. 🙂
Zakończenie
To tyle na dziś. Jeżeli ktoś chciałby jeszcze więcej w tym temacie, to polecam dwa podcasty, które sobie wynotowałem – odcinek 57. z Rickiem Ferri „Dlaczego większość inwestorów powinna inwestować pasywnie?”. Rick Ferri to jest facet, którego miałem zaszczyt i honor gościć u siebie w podcaście. Jako dla polskiego podcastera był to dla mnie naprawdę wyczyn. Wywiad jest po angielsku, ale na stronie jest tłumaczenie na język polski. To jest człowiek, który raz, że był w kręgu Jacka Bogle’a, więc zna ten temat od podszewki. Sam jest od ponad 30 lat inwestorem i doradcą również, właśnie w takie pasywne rozwiązania. Jest mocno rozpoznawalnym człowiekiem o uznanej reputacji, jeżeli chodzi o środowisko Bogleheads. Człowiek z naprawdę wysokiej półki, którego warto słuchać, bo to co mówi, to naprawdę są mądre rzeczy.
Kolejny odcinek, który polecam, to jest odcinek numer 50, mój solowy odcinek, „Jak inwestować – pasywnie czy aktywnie?”
Polecam jeszcze trzy artykuły. Pierwszy to jest „Inwestowanie pasywne, czyli praktyczny przewodnik budowy własnego portfela opartego na funduszach ETF”. Kolejny artykuł to „Praktyczne aspekty budowania pasywnych portfeli opartych na funduszach ETF – na co uważać i jak je testować przed zainwestowaniem swojego kapitału.” I ostatni artykuł, który już polecałem w trakcie tego odcinka „Jak inwestować przez ETF prosto i tanio – prześwietlam Vanguard LifeStrategy”. Te wszystkie materiały będą podlinkowane u mnie na stronie tego odcinka, jak również pod filmem wideo.
Na zakończenie chcę jeszcze raz przypomnieć, że ten materiał jest dostępny w kilku formatach: na www.systemtrader.pl/067 jak numer tego odcinka podcastu znajdziecie zapis tekstowy plus wszystkie dodatkowe źródła, materiały uzupełniające; wideo na moim kanale na YouTube; no i oczywiście podcast.
🔥 Będę megawdzięczny za komentarze i uwagi pod artykułem na Youtube i iTunes, bo to jest coś, co po prostu pozwala mi się rozwijać i widzieć sens w tym, żebym robił to, co robię. 🔥
Jeżeli chcesz mi w jakiś sposób podziękować, to to będzie dla mnie chyba najbardziej miła forma, tak że z góry bardzo dziękuję. Dziękuję również za to, że wytrwaliście ze mną do końca, mam nadzieję, że się podobało.
Jeżeli są pytania, to zapraszam do kontaktu, najlepiej w formie komentarzy pod artykułem czy pod filmem wideo, bo wtedy z tych komentarzy mogą skorzystać też inni.
Wszystkiego dobrego, a jeżeli jesteście na wakacjach, to miłego wypoczynku i do usłyszenia niebawem. Bye-bye! 🙂
JACEK
Podobał Ci się artykuł?
Jeśli chcesz, żebym Cię poinformował mailem, gdy pojawią się nowe artykuły, zapisz się poniżej. 🙂